czwartek, 20 grudnia 2012

Chanel/ Ultra Rose 74

Po ubiegłorocznych doświadczeniach, kiedy to po słownych dyspozycjach mój Mikołaj pod choinkę włożył nie czarny tusz jak chciałam tylko brązowy w dodatku kompletnie nie pasującej mi firmy , w tym roku do tematu podeszłam bardziej profesjonalnie. Już na początku grudnia zrobiłam dokładną listę prezentową z kosmetycznymi a jakże frykasami, Mikołaj miał wskazane w niej miejsca w których owe rzeczy znajdzie co by nie zbłądził. Osobisty Mikołaj popatrzył, podrapał się po brodzie i stwierdził cytuję : " żadnych kosmetyków Ci nie kupię, masz ich dosyć w tym roku kupuję  łyżwy!". Phi powiedział co wiedział, łyżwy mogą być ale i róż by się przydał.Co robić? Ano jak lista była zrobiona sama  postanowiłam zrealizować punkt pierwszy, czyli sprawić sobie wymarzony prezencik jakim był róż Chanel Joues Contraste. A że nie mogę żyć bez różowych rumieńców, wybrałam właśnie różowy czyli Ultra Rose z numerkiem 74. I na łyżwach trzeba jakoś się prezentować.



Róż o pojemności 4gramy zapakowany och ach tak luksusowo, mamy tu zatem czarny kartonik a w nim czarny woreczek welurowy, otwieramy małym pstryk w środeczku jest i lustereczko i pędzelek, do poprawek w ciągu dnia jak znalazł . Teraz sedno róż pachnie różami a jakże. Byłabym rada, gdyby ten zapach trwał dłużej, niestety znika on wraz zamknięciem magicznego pudełeczka. Na policzkach moim zdaniem nie czuć go wcale, no ale zgodzę się i na pozytywne doznania zapachowe podczas aplikacji.








Sam róż jest dosyć mocno zbity i z lekka pylący, dlatego wyjątkowo delikatnie się z nim obchodzę dotykając go pędzlem.
Kolor w opakowaniu wydaje się dosyć intensywny. Znam swoje możliwości i tendencje do rumienienia się i normalnie nie używam aż takich mocnych odcieni jednak ten daje dość subtelny look . Wnioskować zatem należy iż nie ma mocnej pigmentacji. Efekt można jednak stopniować od jednego delikatnego maźnięcia pędzlem ( w moim przypadku Ecotools) aby nadać wyglądowi świeżości i naturalności. Jeżeli potrzebujemy mocniejszego efektu wystarczy nabrać produktu więcej, możemy uzyskać wtedy wieczorowy wydobywający światło wygląd. 
Róż utrzymuje się a mojej cerze większość dnia, co ważne nie znika, nie tworzy placka ale delikatnie blednie i nadal dodaje uroku zmęczonej dniem twarzy.Nie wiem czy jeszcze skuszę się na jakiś Chanelowy róż , bo są cholernie drogie, cieszę się że mam choć jeden :D




Niezbędnik makijażowy:
Lily Lolo, podkład Warm Peach
Misslyn, korektor pod oczy nr1
Guerlain,puder Les Voilettes Minerale, )04 Beige Moyen
Wibo, tusz Growing Lashes Stimulator Maskara
Inglot, cień do brwi 560



15 komentarzy:

  1. Ale zrobisz furorę na łyżwach w tym różu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twardy Mikołaj ;)
    Róż bardzo ładny :)
    Chanel i Guerlain maja w zwyczaju uwodzić nas zapachem kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja lubię takie zimne różowe róże :] ale mnie się trafił kiepski odcień, róż pyli mocno i niebezpiecznie XD oraz zapach mnie irytuje i sama nie wiem, chyba mnie nie kusi inna wersja kolorystyczna :]
    ja nie umiem na łyżwach, tyłek pobijany mam zawsze najwięcej XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha! ładne tu zmiany zaszyły fju fju

      Usuń
    2. bo to tak jest, jak się zacznie niezbyt dobrze to nie ciągnie więcej:) ja trafiłam przednio z odcieniem :D ja też nie umiem na łyżwach, mój umie podobno ma mnie nauczyć, ostatnio gościu nas wpuścił jak nikogo nie było i w samych butach glebę zaliczyłam a co dopiero jak łyżwy włożę :)

      Usuń
  4. Piękny, zimny róż. Ładnie się u Ciebie prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. piękny dziewczęcy róż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Różowy powiew luksusu <3
    Chyba czas zbierać na takie cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki róż to choćby mi nie pasował, to by pasował :P

    OdpowiedzUsuń
  8. slicznie sie prezentuje i w opakowaniu i na buzce ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.