Bohaterkę dzisiejszego posta czyli piankę Neem z Miodlą Indyjską wypatrzyłam w jednej z kaliskich drogerii. Przyznam, że kupiłam ją dosyć spontanicznie bez kompletnej znajomości marki ani też jej produktów. Mały rzut okiem na skład, w którym nie dopatrzyłam się SLS, konsystencja pianki którą uwielbiam no i cena około 10zł sprawiły, że nie mogłam się powstrzymać z jej zakupem. Po powrocie do domu i poczytaniu o kosmetykach Himalaya zaczęłam żywić przekonanie, że wybór był prawidłowy i produkt może się sprawdzić na mojej mieszanej skórze. Produkty Himalaya Herbals swoje działanie opierają głównie na ziołach, owocach, wyciągach roślinnych i minerałach, z których są wykonane według starych, oryginalnych receptur, a zioła wchodzące w skład kosmetyków Himalaya pochodzą wyłącznie z upraw ekologicznych. Oczywiście wszystkie wyciągi te pochodzą z terenów Himalajów. Wszystkie produkty są testowane dermatologicznie aby wykluczyć ewentualne skutki uboczne. testów nie przeprowadza się na zwierzętach. Produkty Himalaya posiadają certyfikat ISO 9001:2000. Tyle o filozofii marki, czas na prezentację pianki.
Produkt zamknięto w butelce z plastiku z wygodnym dozownikiem. Zużyłam już ponad połowę opakowania jak na razie wspomniany dozownik nie wykazuje objawów buntu, dobrze dozuje potrzebną ilość pianki bez zacinania. Sama pianka w butelce jest w przyjemnym zielonym kolorze. W składzie jak już wspominałam brak SLS, który mi ostatnio ciąży nawet jak znajduje się na odległych miejscach składu. W zamian pozyskiwany naturalnie, przyjazny dla skóry, nie powodujący uczuleń Ammonium Lauryl Sulfate. Tuż za nim Miodla indyjska (Neem) a także kurkuma znane ze swych właściwości antybakteryjnych, skutecznie przeciwdziałają trądzikowi. Jest nawilżająca gliceryna, a także środki konserwujące dzięki którym produkt zachowuje swoją świeżość 12 miesięcy od otwarcia.
Produkt zamknięto w butelce z plastiku z wygodnym dozownikiem. Zużyłam już ponad połowę opakowania jak na razie wspomniany dozownik nie wykazuje objawów buntu, dobrze dozuje potrzebną ilość pianki bez zacinania. Sama pianka w butelce jest w przyjemnym zielonym kolorze. W składzie jak już wspominałam brak SLS, który mi ostatnio ciąży nawet jak znajduje się na odległych miejscach składu. W zamian pozyskiwany naturalnie, przyjazny dla skóry, nie powodujący uczuleń Ammonium Lauryl Sulfate. Tuż za nim Miodla indyjska (Neem) a także kurkuma znane ze swych właściwości antybakteryjnych, skutecznie przeciwdziałają trądzikowi. Jest nawilżająca gliceryna, a także środki konserwujące dzięki którym produkt zachowuje swoją świeżość 12 miesięcy od otwarcia.
Skład pochodzący z opakowania (na Wizażu jest trochę inny, więc się nim nie sugerujcie)
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Melia Azadirachta Leaf Extract, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polysorbate 20, Curcuma Linga, Root Extract, Vetiveria Zizanoides Root Extract, Fragrance, Phenoxyethanol, Methylchloroisothiazolinone, Disodium EDTA, Citric ACid, BHT, Cl 19140, Cl 42090.
Nigdy nie małam niczego do mycia twarzy w formie pianki, więc sama konsystencja mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńja za to wielka wielbicielka pianek wszelakich :)
Usuńbrzmi ciekawie, chetnie bym wyprobowala szczegolnie ze do jednej pianki juz sie zrazilam :(
OdpowiedzUsuńtrzeba uważać,konsystencja pianki wydaje się z założenia czymś delikatnym,ale producenci pakują do nich cuda wianki mogące podrażniać:)
UsuńNie przepadam za taką formą produktu do mycia twarzy,tzn. pianki :/ ale już mnie tak blogosfera bombarduje tymi piankami, że będę musiała się w końcu skusić :D
OdpowiedzUsuńno ba blogosfera to zło! :P
UsuńIwonko a nie niknie zbyt szubko ta pianka , bo większość zanim dosięgnę twarzy ulatnia się gdzieś bezpowrotnie :/ ale widzę że ta jest dość gęsta więc nie powinna co?
OdpowiedzUsuństrasznie lubię pianki - to takie miziaki ;)
właśnie ona wyjątkowo wydajna jest,do umycia twarzy wystarczy jedno małe naciśnięcie pompki:)
Usuńkiedyś kupiłam piankę do mycia twarzy od Lirene i od tego czasu od pianek trzymam się z daleka. Ta konsystencja nie do końca mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńA do tego Lirene nie domywało twarzy.
Iwonka, dzięki Tobie odkryłam Hebe!!!
lirene to wysuszacz okrutny. Ostatnio rzadko chodzę do Rossmana, a często a nawet bardzo często do Hebe:)
Usuńhebe to polska sieć??
UsuńHebe należy do właścicieli Biedronki:)
Usuńrossmann powinien nie istenieć
OdpowiedzUsuńw Rossamnie za duży bałagan, produkty nieświeże szczególnie te kolorowe, bo wszyscy macają. Dzięki Hebe wróciłam do zakupów drogeryjnych kolorówki :)
Usuńto są zupełnie dwa światy!! hebe to sama przyjemność
UsuńJeszcze nie używałam żadnej pianki do mycia twarzy, ale o produktach tej marki czytałam już wiele dobrego, więc z chęcią ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńIwono, czy Ty czasem nie czekałaś, aż z Alterry wróci olejek do ciała limonkowy? Bo tak mi się coś zdawało, że tak, a jeśli tak to chciałam Cię poinformować, że olejek limonka i oliwka jest już dostępny w Rossmannie w nowym opakowaniu :)
aaaaa jest w końcu jest!aaaa muszę go mieć, mój ulubiony:) dziękuję za info:*
Usuńnie ma za co :)
Usuńjak zobaczyłam go w Rossie to od razu jakoś automatycznie pomyślałam o Tobie :*
i sobie też zakupiłam :P
jesteś kochana:* pobiegłam do Rossmana i limonka jest moja :)
Usuńja ostatnio zachwycam się taką pianką z pharmaceris, muszę w końcu dac jej recenzję :)
OdpowiedzUsuńtą dla cery wrażliwej? słyszałam o niej dobre opinie
Usuńja też ją polecam :)
Usuńmiałam szampon tej marki. :)
OdpowiedzUsuńi ja i jak?:)
UsuńWygląda bardzo fajnie. Znam firmę, ale nie miałam z niej niczego. Kupiłabym na pewno tę piankę :)
OdpowiedzUsuńszkoda,że mało dostępna stacjonarnie:)
Usuńja mam tyle pianek do zdenkowania, że nawet niska cena tego mnie nie przekona :P
OdpowiedzUsuńja grzecznie nie otwieram nowych opakowań nim nie skończę starych:)
Usuńprzymierzam się do kupna tej pianki w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się sprawdza :) Znam kilka produktów tej marki (olejek do włosów, peeling, maseczki) i lubię :)
OdpowiedzUsuńniedawno odkryłam zalety takiej pianki, teraz będzie jakaś zawsze u mnie :)
OdpowiedzUsuńJa gdy spróbowałam swojego pierwszego "myjadła" bez SLS (zupełnym przypadkiem) i odkryłam, że mycie twarzy niekoniecznie musi oznaczać ściągnięcie i przesuszenie skóry, stosuj tylko te bez SLS/SLES. Chętnie wypróbowałabym tą piankę :) Od siebie polecam żel do mycia twarzy Sanoflore (ten z cedrem, cytryną i miętą).
OdpowiedzUsuńsanoflore chętnie spróbuję,niestety u mnie trudno dostępny, pozostaje internet:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pianki do mycia twarzy. Teraz mam piankę Filorgi ale w kolejce czeka jeszcze Decubal. Ciekawa jestem, która wypadnie lepiej bo jak na razie Filorga postawiła poprzeczkę wysoko, ale Decubal jest dużo tańszy i skład jakby przyjaźniejszy. Jednak działanie Filorgi jakby przeczyło INCI :crazy:
OdpowiedzUsuńostatecznie nie wzięłam produktów Decubal do przetestowania, bo nie wszystko się dla mnie nadawało,a nie lubię dawać komuś a potem czekać na opinie. Ja sama wiem pod jakim kątem sprawdzać produkty:) Pianka Decubal zbiera dobre opinie, a Twojej nie znam,zaraz poczytam:)
UsuńBardzo lubie ich kosmetyki, fajne maja peelingi szampony i krem pod oczy, nie polecam kremow do twarzy bo strasznie podraznily moja cere, najwiekszym ulubiencem jest ten sam kosmetyk tyle ze w postaci zelu, latem wybieram sie do indii wiec zakupow z tej formy przybedzie na pewno.
OdpowiedzUsuńTo moja ulubienica jeśli chodzi o pianki do mycia buźki. :)
OdpowiedzUsuńobecnie uzywam pianek Decubal i Sanoflore, ale nastepna chyba bedzie ta:)
OdpowiedzUsuń