Green Pharmacy znam jak do tej pory tylko z szamponów, które dosyć dobrze wspominam, są tanie, można wybrać miedzy łagodniejszym bez SLS oraz tymi, które składnik ten zawierają. Oczka mi się zaświeciły, kiedy na stronie marki ujrzałam peelingi do ciała. Niestety musiałam swoje wychodzić, aby zdobyć w końcu swój egzemplarz. Zielona kawa i masło Shea to jest to pomyślałam! Brak SLS, SLES, parbenów i silikonów grzmiało z opakowania i zachęcało do zakupu. Peeling solno-cukrowy wylądował w koszyku i tego samego wieczoru na moim ciele.
Peeling dostajemy w przyjemnym i wygodnym opakowaniu. Jest no na tyle szerokie, że z wydobyciem nie ma żadnego problemu. Całość to 300ml produktu, który nabyć można za około 15zł czyli nie jest źle.. Zawarte w nim masło Shea ma wygładzać i nawilżać a ekstrakt z zielonej kawy ma chronić młodość skóry, tyle wyczytać możemy z etykiety widniejącej na opakowaniu.
Wracając z zakupem do domu zaczęłam się zastanawiać jak pachnie zielona kawa hmm, czy podobnie jak kawa czarna, którą uwielbiam ? nurtowało mnie strasznie. Otóż, zapach ten w niczym nie przypomina zapachu kawy palonej, jest dziwny, słodki i mdły trochę. Czepiać się jego naturalności nie zamierzam, bo nie wiem jak pachnie zielona kawa. Może któraś z Was mnie oświeci :)
Sama konsystencja tegoż produktu jest raczej zwarta, zbita z przewagą bardziej drobinek solnych niż cukrowych. No i strasznie tłusta. Tę tłustość tłumaczyłam sobie przy pierwszej aplikacji zawartością masła Shea. Coś mi jednak nie pasowało, produkt bardzo delikatnie peelinguje, jednak ta tłustość mnie denerwowała. Piana w wannie podczas kąpieli momentalnie zniknęła, a woda zrobiła się tak tłusta, że wyszłam z niej od razu. Dopiero za drugim razem mój blond mózg wpadł na pomysł przyjrzenia się składowi. Przypuszczałam, że do peelingu dodano prafinkę, nie pomyliłam się. Ale helo! na pierwszym miejscu w składzie przed solą i cukrem to lekka przesada. Nie to, że jakoś specjalnie zwracam uwagę na składy, nie znam się na tym. Ale co nie co już potrafię wyczytać i myślę, że większość z Nas wie, że Paraffinum LiQuidum jest substancją raczej niepożądaną, ale dawać ją na pierwszym miejscu to przesada.
Po użyciu tego peelingu czuję jak by moja skóra nie mogła oddychać, nie jest w żadnym wypadku świeża i dobrze oczyszczona. I ta "sztuczna" tłustość, to okropne. A zapomniałabym wspomniane masło Shea i ektrakt z zielonej herbaty zajmują szary koniec składu. Z całym szacunkiem dla Green Pharmacy jeśli chodzi o peeling mówię nie.
Takiej tłustości mówię zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńi ja podziękowałam:)
UsuńTakich tłuściochów to ja nie lubię :/ ale pochwal się szybko jak po weselu? Mam nadzieję, że zabawa udana :D
OdpowiedzUsuńboszz nogi mnie do wczoraj bolały, mój Tomasz który normalnie nie tańczy królował na parkiecie:P babcia Wandzia tak podlewała trunki przy naszym stole,że wszyscy znakomcie się bawili,w niedzielę trochę głowy bolały:P
Usuńjuż lubię babcię Wandzię :) mój Marecki to też jest ukryty Travolta ;)
Usuńej no coś w tym stylu ha, normalnie mnie sponiewierał ten Travolta:P babcia wandzia sama nie wypiła nic, bo ją wątroba boli, ale o nas dbała a jej mąż czyli dziadek Antoni zrobił takie naleweczki po 50%, łoj, łoj :P
Usuńo rany...sorry ale dla mnie to zwyczajny bubel!parafina na pierwszym miejscu?w produkcie który ma być naturalny??jakaś pomyłka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
w życiu bym nie pomyślała,że będzie aż tak źle
UsuńLubię peelingi, dobrze wiedzieć że to bubel
OdpowiedzUsuńmoże inne warianty mają lepsze składy, ale nie sądzę:)
UsuńOj... w życiu bym nie powiedziała, że GF potrafi zrobić taki bubel :(
OdpowiedzUsuńja też się zawiodłam:)
Usuńoh, Ty blond mózgu :* nie tak dawno też przeżyłam okropne rozczarowanie z peelingiem. zamówiłam ze strony z rosyjskimi kosmetykami - scrub Cukier Trzcinowy. Poleciałam na ten cukier, bo jak coś ma w nazwie karmel, cukier, ciasteczko albo babeczka to ja biorę od razu. Drobinki cukru w jakiejś paście okropnej były zatopione, niby myjącej. Zapach mdły jak cholera. Peeling totalna porażka
OdpowiedzUsuńmój blond mózg także by poleciał na cisteczka, babeczki i inne:P
UsuńJuż jego konsystencja po otwarciu wydaje się gęsta. Szkoda, że się nie sprawdził, co szampony z tej firmy są świetne, z resztą balsamy do włosów też.
OdpowiedzUsuńja lubię jeszcze ten eliksir ziołowy:)
UsuńA tak ładnie wygląda... :( dobrze, że go nie kupiłam!
OdpowiedzUsuńnie byłabyś zadowolona, strasznie obciąża skórę
Usuńnie lubię tłustości, blee..
OdpowiedzUsuńulala szkoda, że z niego taki tłuścioch.
OdpowiedzUsuńhmmm to aż się boje otwierać swój który czeka w kolejce
OdpowiedzUsuńSzkoda, a wygląda tak kusząco... ';)
OdpowiedzUsuńszkoda ze taki bubel :(
OdpowiedzUsuńzielona cherbata pachnie raczej ziolowa tak mi sie wydaje ;P
Do parafiny w kosmetykach na dalszym miejscu nie mam nic, natomiast na pierwszym miejscu w składzie to też nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, bo miałam na niego ochotę :D a tłustość na skórze to jest coś okropnego ;( miałam to samo po peelingach z bielendy :(
OdpowiedzUsuńja go właśnie używam i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńja go właśnie używam i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuń