Na najcieplejszą i najpiękniejszą porę roku Misslyn proponuje limitowaną kolekcję inspirowaną klimatami Afryki. Terra Africa to produkty inspirowane barwami i klimatamii afrykańskimi. Nie są jednak jak by się mogło wydawać monotonne odcienie brązu. W szafie Misslyn dostępnej przypomnę w Hebe ujrzałam piękne turkusowe i niebieskie eyelinery, cienie i pomadki a także tusz do rzęs. Jak na razie kupiłam pomadkę a raczej pomadko- błyszczyk. Od jakiegoś czasu jestem fanką tego typu produktów, zresztą oferta jest dosyć bogata. Właściwie każda firma tańsza, czy droższa może się już pochwalić produktem, który jest połączeniem pomadki i błyszczyka.
Pokusiłam się na odcień z numerkiem 30 o nazwie afrykańskiego miasta Sierra Leone. Trudno zdefiniować mi jednoznacznie odcień. To połączenie maliny, brzoskwini i różu z mieniącymi się drobinkami. Bardzo ciepły, letni to odcień, wspaniale wyglądający w słońcu.
Błyszczyk zamknięto w podłużnym czarnym i wąskim opakowaniu. Napisy i informacje na nim zawarte nie ścierają się mimo, że produkt traktuję raczej brutalnie wrzucając go do torby z kluczami i innym dobytkiem. Sztyft wydobywamy na zasadzie przekręcenia. Generalnie całość wygląda klasycznie i elegancko.
Stosowanie tegoż produktu to prawdziwa przyjemność, jest delikatny i kremowy, sunie po ustach jak masełko. Sztyft jest dosyć miękki, obawiałam się że może się topić przy wyższych temperaturach, na szczęście nic się takiego nie dzieje. Gdybym miała go porównać z podobnym produktem od L'oreal czyli Rouge Caresse to Misslyn jest zdecydowanie bardziej nawilżający. Daje bardzo fajne uczucie mokrych ust. Przy oszczędnym nałożeniu na usta, czyli jednej warstwie uzyskujemy pół transparentne wykończenie. Warstw możemy dokładać do prawie pełnego krycia. Drobinki nie są nachalne, uwydatniają się tylko w mocnym słońcu. Zdaje mi się, że sztyft daje optyczne powiększenie ust, są one zdecydowanie pełniejsze.
Tego typu produkty nie są królami trwałości, kolor znika dosyć szybko nie wytrzymując próby jedzenia czy picia. Uczucie nawilżenia jest odczuwalne przez jakiś czas mimo braku produktu na ustach.
Usta moje bardzo polubiły się z tym produktem. Jedyne co mi trochę przeszkadza to zapach, słodko- chemiczny. Balsam kupicie za 28,99 zł.
kolorek całkiem fajny ;)
OdpowiedzUsuńecheś:D
UsuńPiękny ten kolor;)
OdpowiedzUsuńwszystkie są piękne z kolekcji:)
Usuńbardzo lubię pomadki Loreal Rouge Caresse, więc skoro ta jest jej tańszym odpowiednikiem, to przyjrzę jej się bliżej :) Bardzo ładny kolor dla siebie wybrałaś.
OdpowiedzUsuńmisslyn jest bardziej balsamowa,delikatniutka niż L'oreal:)
UsuńPiękny kolor, w sumie to nie wiem czemu ale nigdy nie przystanęłam na dłużej przy szafie Mislyn w Hebe :( mój błąd, który muszę naprawić :)
OdpowiedzUsuńlubię, szczególnie ich limitowanki:)
UsuńBardzo ładnie Ci w tym kolorze:) a produktu nie znam
OdpowiedzUsuńmasz już Hebe,więc przyjrzyj się produktom przy okazji:)
UsuńŁadny naturalny kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten pomadko-błyszczyk podoba.
OdpowiedzUsuńŻe też u mnie nie ma Hebe :(
Ślicznie wygląda na Twoich ustach :)
OdpowiedzUsuńkolorek całkiem przyzwoity:) pasuje Ci:)
OdpowiedzUsuńJest Iwonka, jest i róż :]
OdpowiedzUsuńmuszę zmienić nawyki,nudnawa się pewnie robię:P :*
Usuńo nudzie nie ma mowy, wkońcu róż różowi nie nudny :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor:)
OdpowiedzUsuńTeż przypadł mi do gustu ten pomadko-błyszczyk ;-) , jednak z najnowszej kolekcji serce me skradły eyelinery !
OdpowiedzUsuńOjoj, wpadł mi w oko. Chyba będę musiała się mu przyjrzeć jak będzie mi dane kiedyś natknąć się na tą firmę:)
OdpowiedzUsuńpooglądam w Hebe jak będę, buziaki!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor.Ja jakoś nie używam żadnego produktu do ust i chyba czas to zmienić
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja to się do tej Hebe wreszcie muszę wybrać, ale jakoś nigdy mi nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolorek. Jak będę w hebe to będę musiała się im przyjrzeć bliżej
OdpowiedzUsuńa miałam dziś być w Hebe, ale lenistwo wygrało. Teraz będzie motywacja :)
OdpowiedzUsuń