niedziela, 28 sierpnia 2016

Living proof- szampon i odżywka Perfect hair Day.

Za marką Living proof ( ang. żywy dowód), stoi Jennifer Aniston. Lubię babkę, jednak nie sugerowałam się nią przy zakupie, bo zabijcie mnie, nie wiedziałam, że Jennifer, jej bajkowe włosy i Living proof to jedno :D. No przyznać trzeba, że Aniston jest godną rzeczniczką i ambasadorką marki, któż nie marzy mieć jej włosów? Teraz droga do sukcesu i pięknych włosów, stała się prostsza, kupujesz Living proof i czekasz na cud. W ogóle wiecie, Jeniffer pakując się w cały ten biznes, musiała stwierdzić, że warto. Mam nadzieję, że nie chodziło o kasę. 
Na produkty tej marki skusiłam się głównie ze względu na to, że nie bazują na przestarzałych technologiach, które nie dostarczają korzyści włosów ani pod względem pielęgnacji ani stylizacji. Silikony, oleje, SLS-y, to składniki, które w dłuższej perspektywie potrafią zrobić na głowie niezłe zamieszanie. Jak głosi założyciel marki jego produkty to 'nadzieja w butelce". Pozbawione wyżej wymienionych składników mogących zrobić kuku na głowie, a zawierające dwie opatentowane cząsteczki :
-OFPM, tworzy niezwykle cienką, niewidzialną warstwę wokół każdego włos. Odpycha zanieczyszczenia i tłuszcz więc włosy dłużej pozostają czyste.Zwalcza wilgoć i sprawia, że włosy stają się z biegiem czasu zdrowsze. Nadaje blaski, wzmacnia i chroni pasma włosów.


PBAE Sprawia, że cienkie, płasko wyglądające włosy wyglądają i zachowują się jak gęste i grube. Tworzy odnawialną, długotrwałą objętość bez usztywnienia. Powoduje tarcie, mechanizm odpowiedzialny za powstawanie tekstury i objętości, nawet na cienkich włosach


Podsumowując wedle marketingu produkty Living proof są bardziej naturalne niż inne. To według marketingu, według mnie, poza tym, że nie mają silikonów, siarczanów, parabenów i SLS-ów, to do natury im daleko. Próżno w nich szukać, naturalnych olejów czy ekstraktów. A jednak działają!


Oczywiście można mi zadać pytanie, czy przypadkiem na głowę nie upadłam wydając 230 złotych (słownie:dwieście trzydzieści złotych), na szampon i odżywkę z najnowszej linii marki Perfect hair Day. Odpowiedź moja będzie brzmieć iż bardzo ubolewam, że nie mogę iść i kupić tych produktów wydając dziesięć razy mniej. Moja skóra głowy momentalnie zaczyna się buntować. Swędzenie, podrażnienie, siano tym najczęściej kończy się używanie drogeryjnych produktów. Nie mogę też ostatnio używać stricte naturalnych szamponów, ze względu na bardzo mocne przetłuszczanie się skóry głowy. Szukam więc produktów pomiędzy naturalnością w stu procentach a czystą chemią. 
Serię Perfect hair day, w kórej połączono dwie opatentowane cząsteczki stworzono aby włosy zachowywały dłużej świeżość, objętość a w dłuższej perspektywie były po prostu zdrowsze. 


Szampon Living proof perfect hair day  i conditioner dostajemy w pięknych szarych matowych butelkach z otwieraniem typu klik. O ile w szamponie nie mam nic przeciwko takiej propozycji podania, to w odżywce sztywny plastik i dość gęsta konsystencja, nie do końca się sprawdza. Ich zapach jest dość zaskakujący, przyjemny, roślinny. Lubię to! Po pierwsze szampon. Pieni się nie za mocno nie za słabo, no tak sobie. Nie odnotowałam zbytniej wydajności tego produktu. Gdzieś usłyszałam opinie, że komuś wystarczył na pół roku. No na moich krókich włosach przy codziennym myciu, dał radę połowę mniej, może krócej. Myje się nim bardzo przyjemnie, włosy i skóra głowy, są oczyszczone ale nie skrzypiące. Jeszcze mokre są przyjemnie miękkie, miłe i jeśli rezygnuję z odżywki, można je bez problemu rozczesać. No ale po co rezygnować, skoro odżywka to najlżejszy produkt jaki dane mi było używać w swoim życiu. Lekka ale nie znaczy, że nie robi nic. Włosy po niej są miękkie, odżywione, nawilżone i pełne blasku. Cały zestaw wyraźnie zwiększa też objętość włosów. Co do przedłużenia ich świeżości? Sorry Living proof, moje dwudniowe włosy nie wyglądają jak jednodniowe. Jest tak jak było do tej pory, włosy muszę myć codziennie, plus jest taki, że wytrzymują w miarę świeże cały dzień. Szampon już skończyłam, pobiegłam po John Masers Organic, ale nie jest z tym najlepiej. 

Oczywiście nie liczcie, że kupując ten zestaw produków czy każdy inny Wasze kłopoty z włosami się skończą. Na mocno zniszczone końcówki spowodowane na przykład stylizacją i Jennifer Aniston nie pomoże, tak uważam. Fajnie, że są produkty które nie poglębiają złej kondycji włosów a sprawiają, że wyglądają one ciut lepiej. Tak jak pisałam wyżej, szampon już skończyłam i nie powiem, biję się z myślami, bo mam ochotę go mieć znowu. To u mnie rzadkość.

Znacie produkty Living proof?






21 komentarzy:

  1. ja nie znam ale chetnie bym przetestowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. ja mam ochotę przetestować jeszcze produkty do stylizacji w tym szczególnie sprej tekstyryzujący :)

      Usuń
  3. Jennifer jest też ambasadorką marki Aveeno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak zakodowałam to w pamięci, bo widziałam reklamy w telewizji:)

      Usuń
  4. Moimi hitami z tej marki stały się: Prime Style Extender, Curl Detangling Rinse, Curl Conditioning Wash. Nieźle wypada szampon na objętość Full, ale nie przekonał mnie niczym szczególnym do regularnych zakupów. Moja pielęgnacja włosów jest unormowana od wielu miesięcy i mam sprawdzony zestaw, ale przymierzam się do Curl Defining Styling Cream. Akurat odrosły mi włosy i nie zamierzam ich za bardzo skracać na jesień/zimę więc kolejny dodatek "dla fal" przyda się.
    Kompletną klapą był zakup zestawu z serii Restore.

    Zerknij sobie na ofertę Kevin Murphy, można kupić też miniatury. Może akurat coś Cię zachwyci? ;) ja pokładałam duże nadzieje w tej marce, ale wyszło tak średnio. Za to od wielu miesięcy u mnie prym wiedzie Shea Moisture <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam naturalnie lekko kręcone włosy, już mi się nie chce z nimi walczyć i ich prostować. Zresztą tutaj w Kornawlii jest tak wilgotno,że to walka z wiatrakmi:)
      Kevina Murphy na pewno wypróbuję, dobre opinie, ma, zobaczymy...
      Co do Shea Moisture, to pwoiem Ci, że w zeszłym roku kupiłam maskę i szampon bodajże do włosów kręconych. Piękny zapach i działanie,jeszcze wtedy marka nie była dostępna w Boots, chyba gdzieś z Amazona ją zamawiałam. Jednak leciałam na pogrzeb mamy i produkty te zupełnie bezmyślnie zapakowałam do bagażu podręcznego i mi je skonfiskowali. Zapomniałam na jakiś czas zupełnie o marce, dopiero Ty mi narobiłaś ochoty znowu, no i ta dostępność w Boots :).

      Usuń
  5. Matka, ale często piszesz :) chcę mieć włosy ja ta babka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz na kilka dni staram się coś stworzyć. Babka w ogóle nieźle wygląda jak na swoje lata, zupełnie jak my :D

      Usuń
  6. Myję włosy co 2-3 dni, więc tragedii nie ma :) Chyba nie kupię tego zestawu, bo jest strasznie drogi. Mam w planach JMO właśnie. Które masz produkty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam Spearmint & Meadow Scalp Stimulating Shampoo, ale nie jestem przekonana. Tak jak pisałam w poście szampony naturalne chyba prztsały się u mnie sprawdzać. U Ciebie byłoby pewnie zdecyzdowanie lepiej, kiedyś jak nie miałam problemu z przetłuszczaniem, bardzo lubiłam szampony tej marki:)

      Usuń
  7. Kusi mnie ten zestaw, ale nie wierzę, że działa cuda :) No i to pół roku używania, pff jasne :D
    Mnie też się szybko przetłuszczają włosy, i widzę, że nie radzi sobie z tym problemem za bardzo...zobaczymy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak pół roku, powiedziała to znanna polska jutjuberka :D
      U mnie jest ostatnio tragednia, nawet całego dnia włosy mi w świeżosci nie wytrzymują, z tym zestawem było okej przynajmniej w ciągu dnia. Będę zachwalać odżywkę, nie obciąża włosów :)

      Usuń
  8. Ambasadorkę wybrali dobrą, bo swojego czasu pół ameryki miało identyczną fryzurę (za czasów serialu Friends). Miałam ochotę przetestować kosmetyki Living Proof, ale już po ptakach ;) Za to skusiłam się ostatnio na mini set JMO, więc liczę na jakieś odkrycie. U mnie dobrze sprawdzają się szampony Alterra oraz odżywki Isana. Jednak do tej pory myję włosy codziennie. Jeszcze nie znalazłam takiego kosmetyku, który pozwoliłby mi na mycie chociaż co dwa dni. Ale tak jak Ty nie ustaję w poszukiwaniach. Jak to mówią nadzieja umiera ostatnia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, pół Ameryki i pół świata miało fryzurę jak Aniston.
      To mówisz, że oni testują na zwierzątkach?przyznam, że nie zwróciłam na ten aspekt uwagi.
      U mnie ostatnio naturalna pielęgnacja włosów się nie sprawdza, mam tak tłuste włosy, że cieżko mają sobie z nimi poradzić. Po JMO czuję niedomyte włosy, wkurzam się od kilku dni, rozglądam się za czymś innym :)

      Usuń
    2. Nie do końca wiadomo czy testują. Czasami firmy wolą nie udzielać jasnej informacji, żeby sprawiać wrażenie 'cruelty free'.
      A próbowałaś maski oczyszczającej z Phenome? Albo ogólnie szamponu na bazie glinki (chyba taki ma The Body Shop i Alverde). U mnie w krytycznych sytuacjach glinka bardzo pomaga. Nawet w sypkiej formie, wymieszana z jakimkolwiek szamponem.

      Usuń
  9. Jak wiesz szampon bardzo polubiłam, odzywki nie miałam. Do nadrobienia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie znalazłam salon w Warszawie który oferuje Living Proof. Maja też Kevin Murphy. Przed zakupem można sobie pooglądać kosmetyki na https://sklep.bellita.waw.pl. Adres i numer tel. jest na tej stronie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.