środa, 28 września 2016

Wrześniowe nowości.




We wrześniu odwiedziłam kilka sklepów online. Moja obecna miejscówka znajduje się kawałek od miasta, do którego żeby dojechać trzeba przebić się przez korki i remonty,  doprowadza mnie do szewskiej pasji. Wolę wkładać produkty do wirtualnego koszyka a zaoszczędzony czas przeznaczyć na przyjemniejsze rzeczy, na przykład spędzić go z dzieciakami. Zakupy były konieczne, moja łazienka zaczęła na prawdę wyglądać skromnie. Zobaczcie co nabyłam:)

 Missha The First Treatment Essence Intensive, to produkt który już od dłuższego czasu zaprzątał mi głowę. Nie czytałam wprawdzie 'sekretu urody Koreanek', ale postanowiłam trochę odejść od stosowania jednego treściwego produktu na przykład kremu, na rzecz kilku lżejszych produktów. Taka esencja to świetny pomysł. Na prawdę byłam zabawna, myśląc, że kupując produkt, którego główny składnik-drożdże w ilości 80%, nie będzie nimi śmierdział zalatywał. No nic zniosę to, bo produkt ma być świetny dla cer wrażliwych, ma regulować sebum, nawilżać, rozjaśniać, odświeżać a także ujędrniać. Używam go do jakiś dwóch tygodni i naprawdę go lubię. Oczywiście po tak krótkim czasie nie będę się rozpisywać co zrobił z moją buzią. Powiem tylko, że produkt fajnie odświeża, zmiękcza i koi cerę. Świetny i na dzień i na noc. ( 150ml/ 30£. Amazon)


Kolejne produkty to efekt mojego ostatniego przesiadywania na blogu Ziemoliny. Kilka lat temu właściwie tylko kupowałam produkty apteczne. Z perspektywy czasu myślę, że dobierałam je trochę nieumiejętnie, ale wtedy nie znałam blogów. Moja pielęgnacja to było zamknięte koło, za dużo wysuszających produktów, za mało nawilżenia. W gruncie rzeczy robiłam sobie krzywdę.  La Roche Posay to jedna z moich ulubionych aptecznych marek. Tym razem skusiłam się wodę Serozinc dla problematycznych cer. Mniej znaczy więcej,w składzie tylko woda i cynk aby pomóc w regeneracji tego typu cery.  Jeżeli zastanawiacie się po co Wam woda termalna, użyjcie, przestaniecie zadawać  tego typu pytania. Woda w spreju to mój punkt wyjścia do dalszych kroków pielęgnacyjnych, jakie stosuję po umyciu buzi. Niezastąpiona rano, budzi mnie do życia, podobnie jak kubek dobrej kawy. ( 150ml/ 9 funtów Lookfntastic)
Skończył mi się krem Fitomedu, kupiłam więc  Hydraphase Intense Light. To produkt głęboko nawilżający o przedłużonym działaniu. Przyzwyczajona do naturalnych kremów, które z reguły na zawartość olei bywają ciężkie, z radością przyjęłam tę leciutką, niemal emulsyjną konsystencję. Bardzo przyjemny produkt, idealny na dzień pod makijaż. Błyskawicznie się wchłania, robi to co ma robić, nawilża, nie ściąga, nie zapycha, nie powoduje szybkiego prztełuszczania się cery. Produkt dla cer normalnych i mieszanych, jest jeszcze opcja dla skór suchych (30ml/16,50£, Loofantastic)



Problematyczna cera potrzebuje złuszczania. Moja codzienna pielęgnacja oparta jest na lekkich złuszczających preparatach. Bravura London i jej produkty idealnie się w nią wpisują. Hot Cloth Volcanic Mud Cleasner/ Masque używam wieczorem tuż po zmyciu makijażu olejkiem. Zawiera kwas glikolowy a także między innymi aloes a także cenny ze względu na swoje właściwości olej z avocado i wyciąg z rumianku. Produkt 'podkręcono' błotem wulkanicznym aby jeszcze lepiej z wyciągnąć z cery wszelkie zanieczyszczenia. Ten skład zupełnie jednak nie podrażnia ani nie przesusza buzi. Bardzo go lubię (150ml/15£, bravura.london.uk)
Bardzo lubię toniki z kwasami, przy okazji zakupów zdecydowałam się na Calendula Puryfing Tonic 13% AHA , polecany dla cery normalnej, tłustej i mieszanej. Eksfoliacja odbywa się za pomocą kwasu glikolowego 10% i mlekowego 3%, mamy tu także ekstrakt z nagietka i aloesu. Tonik ma bardzo przyjemny zapach, ach jak on oczyszcza. Skóra po jego użyciu jest miękka i odświeżona. Używam go kilka razy w tygodniu, taka zawartość kwasów to dla mnie za wiele, do codziennej pielęgnacji. (150ml/ 12,40£, bravura.london.uk)


Swego czasu przechodziłam prawdziwą fascynację produktami Caudalie, potem jakoś zapomniałam o niej. Zachciało mi się znowu wrócić do marki. Make-up Removing Cleansing Oil a także Beauty Elixir, to produkty, które trafią do grona ulubieńców. Pierwszy z nich to olejek do demakijażu, przepięknie pachnący marcepanem. Rozpuszcza makijaż i można go zmyć wodą. Świetny! (100ml/ 17£. Feelenique). Drugi to słynna woda piękności. Nie wiem jak oni to zrobili, ale działa. Świetnie zwęża pory, to mój mast have każdej porannej pielęgnacji. Używam go także w ciągu dnia, dla odświeżenia makijażu. (30ml/11,50 space.nk)
Enzymatyczny peeling Sylveco, to nowość w szeraegach tej marki. Niestety, coraz rzadziej kupuję polskie kosmetyki, ze względu na koszty wysyłki. Tym razem, nie mogłam sobie odmówić, tym bardziej, że akurat ten produkt można kupić w UK. Peeling ma zaskakującą formułę, zbitą, oleistą. Przyznaję, nie doczytałam wcześniej, że to wszystko za sprawą zawartych w nim olei. Przy czym formuła ta zachowuje całkowitą skuteczność enzymów bromelainy i papainy. Peeling jest niezwykle delikatny, ale i skuteczny w oczyszczaniu buzi. Na efekty trzeba poczekać, ale warto. W przypadku wrażliwych cer peelingi enzymatyczne to prawdziwe wybawienie. (75ml/7,50£ thenaturalskincare.co.uk)




Na koniec szampon, mój codzienny niezbędnik. Ostatni zakup John Masters Organics, to był strzał w stopę. Nabawiłam się po nim niezłego uczulenia, spowodowanego ciągłym uczuciem niedomytych włosów. Tym razem postawiłam na amerykańską markę profesjonalnych produktów Unite. Formuły bazują na delikatnych środkach myjących, bez parabenów, konserwantów, chronią także kolor. Muszę pwoiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Szampon świetnie oczyszcza włosy, nie podrażnia skóry głowy i dodaje objętości. Mam ochotę na więcej produktów marki. (300ml/17,90£ unitehair.co.uk)

15 komentarzy:

  1. Ja może skuszę się na Sylveco ale jakos marka nie podbiła mojego serducha ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jakiś czas temu zastanawiałam się nad tym kremem z LRP jako pielęgnacja na dzień. Widzę, że u Ciebie się sprawdza- chyba i ja zakupię go, kiedy zużyję to co mam. :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne produkty!
    szczególnie mnie zaciekawił ten Calendula Puryfing Tonic 13% AHA, fajne składniki no i cena też :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Missha The First Treatment Essence Intensive bardzo mnie ciekawi i już kilkukrotnie przymierzałam się do zakupu na ebay'u :) Czekam w takim razie na recenzję, mam nadzieję, że ostatecznie przekonasz mnie do zakupu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ten krem LRP, ale u mnie był przeciętny. Za to Serozinc bardzo lubię!
    Nie miałam nic z Caudalie, ale jak pokończę toniki/hydrolaty to kupię ten upiększający eliksir ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez Ciebie zachciało mi się Caudalie :))) Enzymka Sylveco też lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za info, ( obat miom ) bardzo pomocny i przydatny. ( obat miom ) Spróbuję. Dziękuję.( obat miom ).

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię Serozinc, swojego czasu pomagał mi bardzo w niekontrolowanaych zaczerwienienach na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię Serozinc, swojego czasu pomagał mi bardzo w niekontrolowanaych zaczerwienienach na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem bardzo ciekawa nowego peelingu Sylveco! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.