środa, 31 października 2012

Clarins, Maseczka upiększająca.

Postąpiłam wyjątkowo nieroztropnie zaczynając kurację kwasami w niedzielę, tuż przed pierwszym listopada. Moja cera wygląda wyjątkowo niewyjściowo, łuszczy się i ma pełno niespodzianek. I jak ja się ciotkom, których cały rok nie widziałam pokażę no jak? Jutrzejszy dzień jest także wyjątkowy z jeszcze jednego powodu, otoż taką datę wybrało sobie moje dziecko na urodziny <łał>. Pomyślicie, że pchał się na świat, otóż nie był wyjątkowo spóźniony i akurat tego dnia postanowił przywitać nas, jako jedyny w dużym szpitalu. Tak więć od czterech lat Wszystkich Świętych wygląda u nas zabawnie, po południu jest małe party i pali się ogień...na torcie. No więc do jutra muszę się ogarnąć z lekka, co by jakoś wyglądać. Od dłuższego czasu w sytuacjach awaryjnych jest ze mną znana maseczka upiększająca Clarinsa, czyli Beauty Flash Balm. 




Te sytuacje awaryjne, to na przykład przebyta choroba, zmęczenie, stres, kuracje kwasowe oraz oczywiście nie zapominam o niej kiedy mały kacyk doskwiera a na obiad do teściowej trzeba iść. Ogólnie jest to wtedy kiedy moja cera jest szara, zmęczona, niewyspana, łuszcząca się i bez  życia a  potrzebuje nawilżenia i rozjaśnienia. O poprawę wyglądu mają zadbać aktywne składniki:
- wyciąg z alg ( rozjaśnia, dodaje blasku)
-wyciąg z oliwek ( działa wyrównująco, liftingująco i tonująco)
- wyciąg z ryżu ( ma działanie antyrodnikowe)
-wyciąg z oczaru wirginjskiego ( działa antyrodnikowo, ściągająco, chroni cerę )

Producent postanowił zapchać skład sznureczkiem parabenów, to informacja dla miłosniczek naturalnych składów! 



Tubka a w niej 50ml produktu, który wygląda jak lekko różowy krem. Jest to produkt o kilku zastosowaniach i tak go używam. Najlepiej sprawdza się nałożony na całą noc, trochę grubszą niż krem warstwą a następnie rano zmyty. Daje efekt rewlacyjnie nawilżonej, odżywionej i miękkiej cery, która dodatkowo jest lekko napięta i wygładzona. Mogłabym dotykać twarzy non stop! Równie dobrze maseczka sprawdzi się jako baza pod makijaż, przedłużając jego trwałość i dodając cerze świetlistości. Ten wariant stosuję, tylko na ważne wyjścia, bo jest mi jej po prostu szkoda używać na co dzień. Najlepiej delikatnie ją wklepać, nie wcierać i od razu nakładać makijaż. Czytałam opinie,że potrafi się rolować, i tak rzeczywiście jest ale tylko wtedy kiedy nałożymy zbyt cienką warstwę. Musi to być większa warstwa niż w przypadku tradycyjnej bazy. Maseczka nie powoduje u mnie zapychania, jak to ma miejsce w przypadku zwykłych baz.  Maseczkę można nałożyć w tradycyjny sposób, grubszą warstwą na 15 minut i potem zmyć. Maseczka przynosi najlepsze rezultaty stosowana regularnie.  Twarz staje się wypoczęta, dotleniona i delikatnie napięta a także doskonale nawilżona, bez efektu tłustości bo tak działa na mnie większość maseczek nawilżających.



Jest jedno "małe ale" tej maseczki, jest nią cena okrutna, bo ponad 130zł. Wydaję na nią tyle, bo na mnie osobiście działa, i nie znalazłam nic tańszego i porównywalnego. Poza tym tak już mam,że wolę kupić raz a dobrze niż 10 razy taniej a w efekcie kosmetyk leży i się kurzy.


15 komentarzy:

  1. Jeśli coś jest niezawodne i sprawdzone to czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż, jak ratuje to warta jest swojej ceny :) mi tez się łuszczy skóra po toniku migdałowym, a rozmowę o pracę trzeba było iść:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miejmy nadzieję,że po tych niedogodnościach obudzimy się ktoregoś dnia piękne i gładkie:P

      Usuń
  3. ja na groby nie jadę to wpadam na bibke do Jasia :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej wpadnij jak będziesz blisko, Picolo już się chłodzi :P

      Usuń
  4. Iwona, złe podejście, powinnaś napisać, że codziennie budzimy się piękniejsze i bardziej gładsze :D Maseczka droga, ale nie kupujesz jej przecież co miesiąc. Zapewne nabywasz ją jako np. nagroda za pyszny obiad czy po prostu za wstanie prawą nogą. Ja tak przynajmniej mam :) A Jasiu oryginalny, jako jedyny postanowił zobaczyć jak to Święto wygląda :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jakie ładne oko na mnie zerka:P Jan jest oryginalny bez dwóch zdań :)

      Usuń
    2. Stwierdziłam, że skoro dodałam to zdjęcia na google+ to i tutaj mogę je dodać :) Ale jak tylko w końcu zabiorę się za pieczenie to dodam zdjęcie muffinek, a co! :)

      Usuń
  5. ojoj, nie na moją kieszeń zdecydowanie ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. sznureczek parabenów brzmi okrutnie. :P i cena też okrutna. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. calkiem fajny tylko cena niestety nieprzyjemna :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.