Lulu & Boo to wywodząca się z malowniczej Kornwalii ekologiczna marka kosmetyków do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów zarówno dorosłych jak i dzieci. Jej założycielka Claire Edmunds, z zawodu wizażystka, współpracująca z wieloma światowymi firmami kosmetycznymi na skutek problemów zdrowotnych wprowadziła do swojego życia nie tylko zdrową dietę ale i naturalną pielęgnację. Jej rozległa wiedza na temat ziołolecznictwa a także medycyny holistycznej stały się podstawą do stworzenia marki. Wzruszają mnie niezmiernie takie historie w której główne skrzypce i pomysł należą do jednej czy nawet kilku osób a nie całego sztabu, koncernu, mam wrażenie, że każdy produkt powstał tak od serca, na podstawie własnej wiedzy i doświadczeń a nie czystego marketingu.
Przeglądając ofertę marki, znajdziemy tu produkty do każdego typu cery m.in ekologiczne kremy do twarzy, żele pod prysznic, masła do ciała czy peelingi. Wszystkie on zawierają składniki pochodzące z upraw ekologicznych ( 95-100%). Wolne są od SLS, parabenów, siarczanów, czy barwników. Filozofia marki przekonała mnie na tyle, że postanowiłam dokonać zakupu żelu oczyszczającego z wyciągami z pokrzywy i olejkiem eterycznym Lemon-Tree.
Już strona wizualna produktu prezentuje się wybornie. Nie przeładowana grafika, w stonowanych barwach na pewno nie razi w oczy i kojarzy się czysto i naturalnie. Szklane opakowanie dla jednych może okazać się niepraktyczne, ja jednak uważam, że wygląda to bardzo elegancko na łazienkowej półce. A jeśli zdarzyło by się tak, że musiałabym wyjechać zrobiłabym odlewkę, żaden problem. Oprócz działającej oczyszczająco pokrzywy w jego składzie znajdziemy także wyciąg z propolisu (działanie kojące), krwawnika pospolitego (działanie przeciwzapalne), aloesu (działanie kojące, przeciwzapalne) i oczaru wirginijskiego (o działaniu ściągającym czy przeciwzapalnym). Mamy tu także eteryczne olejki z pomarańczy i rozmarynu a także nawilżającą glicerynę. Jest więc bardzo, ziołowo, tak jak lubię!. Jak donosi etykieta, żel przeznaczony jest dla każdego typu cery za wyjątkiem bardzo suchej
Żel ma dosyć gęstą konsystencję, co sprawia że do jednorazowej aplikacji wystarczy dosłownie odrobina. Po rozprowadzeniu go na wilgotnej buzi tworzy delikatną pianę, która skutecznie oczyszcza moję buzię z wszelkich nieczystości jakie nagromadziła w ciągu dnia. Jego nienachalny cytrusowy zapach działa także relaksująco, mogłabym miziać się bez końca. Żel absolutnie nie powoduje żadnych podrażnień, czy też ściągnięcia. Wielbię go za to przeokrutnie, bo nie nasila niedoskonałości z jakimi się borykam. Nie to, że to jest jakiś cudotwórca i w kilka dni twarz będzie piękna i gładka. Robi to co ma robić, gruntownie, dokładnie a przy tym niezwykle delikatnie oczyszcza buzię. Oczyszczanie traktuję jako priorytet w swojej pielęgnacji, tylko tak przygotowana cera będzie w stanie chłonąć prawidłowo kolejne kroki jakie jej zafundujemy.
Żel ma 100 ml pojemności niech Was jednak nie zniechęca ta pojemność, jest niezwykle wydajny, zużycie które widzicie na zdjęciach to efekt trzytygodniowego, codziennego obcowania z nim.
Ten jak i pozostałe produkty Lulu& Boo znajdziecie u wyłącznego dystrybutora marki, czyli na Costasy. Obecnie jest na niego promocja i kosztuje 76,41.
Skład:
*Aloe barbadensis leaf juice powder, Aqua(water),*Glycerine, Decyl glucoside, lauryl betaine,*Alcohol(rye based), Xantham gum *Hamamelis virginiana(witch hazel) extract, *Achillea millefolium(yarrow)extract, *Urtica dioica(nettle) extract, *Citrus sinensis (orange oil),*Propolis cera,*Rosmarinus officinalis(rosemary oil),*Leptosperum petersonii(lemon tea-tree oil), Phenoxyethanol, Benzoic acid, Dehydroacetic acid (gentle preservative), Citric acid *D-Limonene (from essential oils)
*Aloe barbadensis leaf juice powder, Aqua(water),*Glycerine, Decyl glucoside, lauryl betaine,*Alcohol(rye based), Xantham gum *Hamamelis virginiana(witch hazel) extract, *Achillea millefolium(yarrow)extract, *Urtica dioica(nettle) extract, *Citrus sinensis (orange oil),*Propolis cera,*Rosmarinus officinalis(rosemary oil),*Leptosperum petersonii(lemon tea-tree oil), Phenoxyethanol, Benzoic acid, Dehydroacetic acid (gentle preservative), Citric acid *D-Limonene (from essential oils)
Do tej pory jakoś nie zwracałam uwagi na naturalne kosmetyki, ale im więcej o nich czytam, tym bardziej mam ochotę w końcu spróbować.
OdpowiedzUsuńodkąd wprowadziłam taką pielęgnację, widzę znaczną poprawę stanu mojej cery. Zachęcam więc do spróbowania:)
UsuńOoo, nie znałam w ogóle tej firmy, ale już mnie zaciekawiłaś tą recenzją, pędzę zobaczyć co to za wynalazek:)
OdpowiedzUsuńpędź, może znajdziesz coś dla siebie :)
Usuńja też nigdy nie słyszałam o tym wynalazku :) Choć to nie odkrycie skoro jest takie dobre :)
OdpowiedzUsuńmarka jest dosyć mało znana w polskiej blogosferze, stąd mogłaś o niej nie słyszeć:)
UsuńDoceniam część związaną z filozofią marki, doceniam skład i kilka innych stron tego żelu, ale moje odczucia jednak różnią się nieco od Twoich. Żałuję, bo miałam większe nadzieje. Pewnie będę o nim niedługo pisać, bo moje opakowanie pomału zbliża się do denka :)
OdpowiedzUsuńmoże powinni zaznaczyć, że żel prócz cery bardzo suchej nie nadaje się także do tłustej. Ja ostatnio znormalniałam ( przynajmniej jeśli chodzi o stan cery :D), więc ten żel mi wystarcza :) czekam na Twoje dwa grosze o nim :)
UsuńO, coś nowego! Pierwszy raz czytam o tej marce.
OdpowiedzUsuńUżywasz go do porannego oczyszczania twarzy, tak ?
Przepraszam, że tego nie zaznaczyłam, żelu używam do wieczornego oczyszczania. Ranki zawsze rezerwuje dla pianek:)
UsuńDziękuję :) W sensie, demakijaż ? Czy może umycie twarzy po demakijażu ? :)
Usuńnajczęściej używam go po uprzednim zmyciu buzi micelem, ale zdarza się również, że stosuję go do demakijażu. I wtym i w tym przypadku działa bardzo dobrze:)
UsuńBardzo sprytne opakowanie, ogromnie mi się podoba. Marka jest mi kompletnie nieznana, ale zaciekawiłaś mnie nią, natura ostatnio mi służy :)
OdpowiedzUsuńmoja kolekcja rozszerzyła się do trzech produktów L&B i muszę powiedzieć, że gromadka bardzo elegancko się prezentuje w łazience. Natura to jest to!
UsuńNaturalne kosmetyki niestety nie naleza do najtanszych,ale tez coraz bardziej mnie do nich ciagnie.
OdpowiedzUsuńCiekawy opis,choc ja mam skore raczej sucha zacheca w opisie zwezenie porow. To tez pewnie dlatego nie jest zalecane dla skory suchej. Takie ziolowe zapachy bardzo mi odpowiadaja.
Kusicielka ;)
Masz rację, te prawdziwie naturalne, certyfikowane kosmetyki mają swoją cenę. Kusicielka to moje kolejne imię- raz, dwa, trzy, czwarte imię :0
UsuńA no to wiem juz jak sie do ciebie zwracac :D
UsuńNiestey z tymi cenami tak jest.... Pat&rub tez wydawal mi sie drogi s teraz jakos daje sie namowic na kolejne kosmetyki
a powiem Tobie, że w ofercie Pat brakuje mi jakiegoś żelu do mycia buzi :)
UsuńTo prawda...zelu nie ma w ofercie. Moze trzeba im podsunac taki pomysl?
UsuńBardzo fajny produkt. Chciałabym go przetestować, ale na razie jestem na tyle zadowolona z mydła aleppo i jest ono tak wydajne, że raczej niebyt prędko sięgnę po coś innego ;)
OdpowiedzUsuńo tak Aleppo jest strasznie wydajne. Ja w końcu zaczęłam go używac do mycia całego ciała :)
Usuńcena może wysoka ale jestem już przyzwyczajona do takich cen za ekologiczne produkty, dlatego zawsze do nich wraca bo moja skóra bardzo je lubi ;)
OdpowiedzUsuńmoja też :) więc i te wyższe czeny jakoś znoszę :)
UsuńKurczę, muszę przyznać że mnie bardzo nim zaciekawiłaś!
OdpowiedzUsuńprzejrzyj ofertę, myślę że Ci się spodoba :)
UsuńKobiety obawiaja się ych szklanych opakowań jakby byly zrobione z cienkiego szkla - w rzeczywisosci trzeba sie wysilic by je zbic :)
OdpowiedzUsuńtez mam ten zel, dlatego bardzo bylam ciekawa twoich przmyslen :) promocja na niego - wow! ja prawie 150 zl zaplacilam za swoj :)
chociaz u mnie z piana nie jest az tak zacnie, ale oczyszcza - nie moza mu tego odmowic :)
gdzieś Ty go nabyła w takiej cenie? no piana taka deliakatna jest, ale skutecznie oczyszcza to i tamto :) teraz zachwycam się mleczkiem a właściwie olejkiem do demakijaży, miałaś? :)
UsuńCiekawy produkt. Mialabym ochote go wyprobowac:-) czytalam juz o lulu&boo i chetnie bym sobie sprawila cos z tego kramu :-)
OdpowiedzUsuńDermatolog nakazał mi używać zwykłego mydła, więc jak posłuszna owieczka nic nie zmieniam ;) Z tej firmy mam ochotę na jakąś maseczkę, ale pewnie na początek jeśli już to zamówiłabym sobie próbkę aby zobaczyć czy mam ochotę na więcej.
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te kosmetyki, może kiedyś coś sobie sprawię, skoro takie fajne :)
OdpowiedzUsuńTrochę się boję pokrzywy w kosmetykach, bo mam uczulenie na herbatkę z niej i jak mnie pokrzywa oparzy, to długo mi się takie oparzenie goi... Ale marka Lulu&Boo coraz bardziej mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńTy to zawsze coś wyszpiegujesz :D Szkoda, że nie dla mnie taki żel.
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, marki :) Jeśli o mnie chodzi to do mycia twarzy wystarczy mi jakaś niezbyt wysuszająca emulsja czy pianka dlatego nie szukam specjalistycznych produktów w tej kwestii. Co nie zmienia faktu, że od dzisiaj jesteś moim kosmetycznym detektywem :)
OdpowiedzUsuń