niedziela, 29 czerwca 2014

Healthy Mix, korektor/ Bourjois.

Healthy Mix, korektor/ Bourjois.
Wykorzystując okazję jaka nadarzyła się prawie rok temu stałam się posiadaczką korektora Healthy Mix od Bourjois rzecz jasna. Ta okazja to oczywiście promocyjna cena, którą uszczuplono o całe czterdzieści procent od ceny regularnej licząc.
Za niecałe 24 złote otrzymałam aż 10ml produktu w miękkiej tubce utrzymanej w kolorystyce typowej dla gamy Healthy Mix.  Prócz korektora do wyboru mamy jeszcze do wyboru podkład i puder w kamieniu. Pod nakrętką tubki mieści się ścięty dziubek, aplikacja korektora odbywa się więc poprzez wyciśnięcie interesującej nas ilości kosmetyku. Rozwiązanie to na pewno higieniczne aczkolwiek na początku, kiedy opakowanie było pełne zdarzyło mi się wydobywać zbyt dużą ilość produktu, niewykorzystana część musiała więc lądować w koszu. 
Korektor ten stworzono z myślą o walce z cieniami pod oczami. Ponadto ma on dodawać skórze blasku i usuwać oznaki zmęczenia. I na tych właśnie dwóch jego właściwościach zależało mi najbardziej. Rzadko w okolicy moich oczu dostrzec można opuchnięcia, zasinienia czy cienie, zdecydowanie za to gości tutaj zmęczenie. Formułę korektora wzbogacono o wyciągi z trzech owoców: moreli ( dla rozświetlenia i rozjaśnienia), maliny ( dla poprawy mikro cyrkulacji), a także melona ( mającego działać nawilżająco). 
Korektor ma dosyć lekką, przyjemną jedwabistą konsystencję. Wklepujc go w niewielkiej ilości po oczy, a także na powieki (zakrywa żyłki czy zaczerwienienia) czy w kącikach oczu momentalnie zmienia nasze spojrzenie w bardziej świeże i wypoczęte, nie podkreślając przy tym zmarszczek a także nie wysuszając tak delikatnych okolic jakim są oczy. Produkt ten daje raczej średnie krycie. Z mocnymi cieniami czy niedoskonałościami moim zdaniem radzi sobie średnio. Oczywiście możemy się pokusić o nałożenie grubszej jego warstwy, ale w takim przypadku musimy się liczyć z tym, że będzie on wchodził w załamania i zmarszczki nieestetycznie je podkreślając.
Spośród tylko dwóch dostępnych odcieni, wybrałam dla siebie tę jaśniejszy opatrzony numerkiem 51 i nazwą light radiance. Obydwa cechuje przewaga żółtych tonów, które fajnie niwelują wszelkie zaczerwienienia. Tony te są tak wyraźne, że dla bardzo jasnych cer kolorystyka ta będzie nieodpowiednia, za ciemna. 
Korektora tegoż używam niezmiennie i codziennie od prawie roku, co wskazuje na wielką sympatię do niego. Wielkich problemów z okolicą oczu nie mam, zależy mi na wygładzeniu i wyrównaniu koloru pod oczami a także na powiece a ten produkt wszystko mi to zapewnia. Bez poprawek mogę cieszyć się świeżym spojrzeniem większość dnia. To produkt idealny dla osób, które szukają lekkiego, nie wysuszającego korektora na co dzień.









Pojemność: 10ml.
Cena: około 40zł ( ja zapłaciłam 23,99)
Dostępność: Rossmann, Hebe i inne.


Skład:
Aqua (water) • Cyclopentasiloxane • MethylMethacrylate Crosspolymer • Propanediol • Isononyl Isononanoate• Sodium Chloride • PEG / PPG-18/18 dimethicone • Silica •Disteardimonium Hectorite • Polyglyceryl-4 Isostearate • TocopherylAcetate • Caprylyl Glycol • Potassium Sorbate • Dimethicone •Chlorphenesin • Propylene Glycol • Alcohol Denat. • Parfum(Fragrance) • Sodium Stearoyl Glutamate • Sorbitan Sesquioleate• Disodium EDTA • Sodium Hyaluronate • Glycerin • Cucumis Melo(Melon) Fruit Extract • Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract •Rubus Arcticus Fruit Extract • Benzoic Acid • Sodium Benzoate •Sorbic Acid [ +/- (May Contain) : CI 77019 (Mica) • CI 77007(Ultramarines) • CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides) • CI77891 (Titanium Dioxide) ] 09BMV003-1

środa, 25 czerwca 2014

Odświeżający tonik do twarzy/Phenome

Odświeżający tonik do twarzy/Phenome
Tonizowanie to ten etap codziennego oczyszczania mojej buzi, której nie jestem w stanie pominąć. Odpowiednio dobrany tonik do rodzaju cery potrafi zdziałać cuda. Poza wyrównaniem pH ukoi, nawilży, odświeży a także pomoże w zminimalizowaniu problemów z jakimi się borykamy.
Jako, że od dłuższego już czasu chętnie i z powodzeniem dla ogólnej kondycji mojej cery sięgam po kosmetyki naturalne, faktem oczywistym było iż prędzej czy później skuszę się na tonik odświeżający Phenome. To firma, której produktów kilka już poznałam i w większości przypadły mi do gustu. Filozofia, opakowania, znakomite bogate składy pozbawione pozbawione parabenów, laurylosiarczanu sodu ( SLS), wazeliny/oleju mineralnego/ parafiny, syntetycznych barwników czy kompozycji zapachowych, znakomicie wpisują się potrzeby tych osób, które doceniają świadomą, naturalną pielęgnację.



Tonik przyszedł do mnie w charakterystycznej dla opakowań marki szacie graficznej. Jak zwykle jest prosto, elegancko i nienachalnie. Buteleczka mieszcząca w sobie 200ml produktu zakończona jest atomizerem. Strasznie podoba mi się ta forma aplikacji, bo nie potrafię obejść się szczególnie latem bez odświeżania buzi w ciągu dnia. Makijaż mineralny od razu nabiera wspaniałej świeżości.  Rytuał to nie do przecenienia. Niestety ten egzemplarz, który mnie się trafił nie sprawdził się w roli mgiełki. Atomizer nie dozuje produktu w formie mgiełki, lecz tworzył na mojej buzi swojego rodzaju kałużę. Nie mniej problemów miałam z próbą dozowania go na wacik z racji tworzącej się momentalnie po naciśnięciu pianki. Moja cierpliwość jest na tyle mała, że po kilku czy kilkunastu nieudanych próbach ostatecznie przelałam całość do innej butelki i było lepiej.
Składowo mieszanka przedstawiała się niezwykle kusząco. Bogactwo naturalnych składników, wód i ekstraktów zdawało się być idealne dla mojej nieidealnej cery. Wody: różana, aloesowa, z zielonej herbaty, olejek z róży darmasceńskiej, wyciągi: z melisy lekarskiej, listownicy cukrowej, kowniatka morskiego ma nie tylko wyrównać pH cery ale także odświeżyć, ukoić, odprężyć, poprawić jej elastyczność a także nawilżyć i wyrównać wydzielanie sebum. Przyznajcie same, Bajka!. Niestety, tonik mimo, że przeznaczony do każdego typu cery na mojej mieszanej cerze nie do końca się sprawdził. Długi czas wchłaniania, nieprzyjemna lepka warstwa którą zostawiał, to pierwsze minusy, na które zwrócę uwagę. Tonik nawilża, ale nie jest to super nawilżenie czy ukojenie, które pozwoliło by mi zapomnieć o aplikacji kremu.Nie czułam aby moja cera jak zapewniał mnie producent była odpowiednio odświeżona, zregenerowana czy zrelaksowana. Nie odnotowałam także jego pozytywnego wpływu na zmniejszenie wydzielania sebum.
Tonik Phenome, to tylko produkt przeciętny, wiem że po tego typu produktach można wymagać i chcieć więcej. I jest kilka takich naturalnych propozycji, które czynią z moją cerą cuda.
Ostatecznie zużyłam go do rozrabiania glinek, co przy regularnej cenie tegoż produktu, czyli 75złotych jest czystym szaleństwem. To zdecydowanie najsłabszy produkt z jakim miałam do czynienia wśród oferty Phenome. Nie powoduje, to jednak w żadnym wypadku zniechęcenia do marki. Wręcz przeciwnie, moja lista produktów które chciałabym mieć ciągle się wydłuża.



Pojemność: 200ml.
Cena: regularna 75zł ( jak kupiłam z rabatem minus 30%)
Dostępność; sklep internetowy jak i salony stacjonarne Phenome

 Skład: 
Rosa Centifolia Flower Water, Aloe Barbadensis Leaf Water, Camellia Sinensis Leaf Water, Glycerin, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water, Betaine, Aqua, Polyglyceryl-4-Caprate, Hydrolyzed Oats, Rosa Gallica Extract, Rosa Damascena Oil, Melissa Officinalis Extract, Camellia Sinensis Extract, Zea Mays (Corn) Silk Extract, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Laminaria Saccharina Extract, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Crithmum Maritimum (Sea Fennel) Extract, Niacinamide, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) roqt Extract, Panthenol, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Maltodextrin, Silica, Sodium Starch Octenylsuccinate, Citric Acid.

 

piątek, 20 czerwca 2014

Róż Melba/ MAC.

Róż Melba/ MAC.
Róż to kosmetyk bez którego nie wyobrażam sobie makijażu. Wprost nie mogę się doczekać momentu, aby po nałożeniu podkładu wziąć pędzel do ręki i musnąć delikatnie policzki. To róż ożywia, odmładza i odświeża spojrzenie. Moja kosmetyczka mieści różne jego odcienie, wykończenia a w końcu i formuły. Każdy z nich jest piękny, w każdym czuję się dobrze i w przeciwieństwie do na przykład podkładów, kiedy to zdarzyło mi się dokonywać nietrafionych wyborów, w przypadku róży nie mam takich problemów. Najlepiej czuję się w różowych czy koralowych tonacjach i tychże najwięcej w mojej kosmetyczce.
Dziś będzie o jednym z moich ulubieńców ostatnich miesięcy a mianowicie o prasowanym różu MAC w odcieniu Melba. 




Melba to najprościej rzecz ujmując piękne połączenie koralu z brzoskwinią w całkowicie matowym wykończeniu. Całość utrzymano w chłodnej tonacji. Przyznam iż do tej pory rzadko sięgałam po całkowicie matowe wykończenia. Nie, nie myślcie że na co dzień paraduję w brokacie na policzkach. Lubię coś pomiędzy tymi dwoma wykończeniami. Melba daje jednak tak wspaniały efekt, że co raz częściej moje oczy w perfumerii wędrują właśnie w stronę matów.
Róż zamknięto w standardowych dla MAC-owych produktów opakowaniu. Nie jest on może specjalnie gadżeciarski, ale na pochwałę zasługuje fakt iż jest ono wyjątkowo oporne na zarysowania czy inne uszkodzenia. Wrzucając go do torby mam pewność, że się nie otworzy, nie wysypie ani też nie pokruszy. 
Sam odcień zaliczyłabym do tych bardzo uniwersalnych i wpasowujących się w potrzeby w zasadzie każdej karnacji. Świetnie i naturalnie będzie wyglądać u posiadaczek ciemnych jak i jasnych włosów. Widzę, go także u dziewczyn z rudymi włosami. 
Róż poza kolorem posiada także inne zalety. Nie sposób pominąć jego bardzo dobrej pigmentacji. Już odrobina nabrana na pędzel pozwala uzyskać efekt, który  w pełni mnie zadowala. Stopień intensywności można oczywiście stopniować tak aby dostosować go do swoich potrzeb. Nie bójcie się plam, kosmetyk zawsze idealnie się rozprowadza i stapia z cerą. Melba nałożona rano trzyma się na swoim miejscu wiele godzin. Wprawdzie z upływem czasu nieco blednie ale nie znika całkowicie. Melba nie podkreśla żadnych niedoskonałości, których u mnie na policzkach się ostatnio namnożyło, mam tu na myśli na przykład naczynka. 
Jeżeli w tym gąszczu odcieni jakimi może poszczycić się MAC nie wiecie na co się zdecydować, polecam Wam właśnie odcień Melba. Makijaż nią wykonany doda Wam świeżości, odejmie lat a tym samym wprawi w lepszy nastrój na cały dzień.



Pojemność: 6g.
Dostępność: salony stacjonarne MAC, sklep inetrnetowy.
Cena: 96zł.
 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Models Own/ Flip Flop....

Models Own/ Flip Flop....
...czyli najpiękniejsza  zieleń jaką przyszło mi widzieć/oglądać/nosić na paznokciach. Oglądając pierwsze zapowiedzi letniej kolekcji neonów Models Own opatrzonej nazwą Polish For Tans wiedziałam, że to właśnie ten kolor złapię jako pierwszy. Pozostało mi tylko czekać na dostawę na Maani.pl. O fakcie tym poinformował mnie stosowny mail ze strony sklepu, nic tylko zamawiać, płacić i czekać na Doręczyciela z przesyłką. Ta jak zwykle przyszła błyskawicznie, mam więc co chciałam. A mam prócz wspaniałego, letniego koloru także i wykończenie, które ubóstwiam na paznokciach, czyli prawie że matowe, satynowe. Oczywiście nie muszę pisać i przypominać iż wykończenie takie wymaga ogromnej precyzji przy aplikacji, tutaj widoczne będzie każde niedociągnięcie czy zły ruch pędzelka. Można nałożyć top, który wyrówna całość, ja jednak jestem wielką fanką takiego wykończenia jak go Models Own wymyślił. Jak na neony lakier dość dobrze kryje, już dwie warstwy przynoszą pożądany, wyrazisty efekt. Absolutnie nie trzeba się posiłkować białą bazą jak w przypadku wielu innych neonowych propozycji.
Całość mimo, że wygląda dość odważnie jak na moje gusta bardzo mi się podoba. Oczywiście nie paraduję w takim kolorze codziennie, mam na niego ochotę szczególnie w upalną, słoneczną pogodę. Plaża, piasek, drink i wakacje potrzebne od zaraz!. Ech, rozmarzyłam się w tym roku ze względu na mój stan ani plaży, ani parasolki ani tym bardziej drinka raczej nie uświadczę :).











Pojemność: 14ml.
Dostępność. Maani.pl i inne miejsca oferujące lakiery marki.
Cena: 25zł.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Złuszczający żel do mycia twarzy z jojobą i żeń-szeniem/ John Masters Organics.

Złuszczający żel do mycia twarzy z jojobą i żeń-szeniem/ John Masters Organics.
Swoją przygodę z marką John Masters Organics zaczęłam od produktów do pielęgnacji włosów. Tych kilka pozycji, które gościły na moich włosach sprawiły, że wsiąknęłam na dobre w ofertę marki. I tylko kwestią czasu było iż sięgnę po produkty do pielęgnacji twarzy, bo i takowe w ofercie JMO się znajdują. Projektując je pomyślano o różnych problemach skórnych, każdy więc znajdzie coś dla siebie i potrzeb swojej cery. Wszystkie one cechuje wspólna cecha, a mianowicie są w pełni naturalne, wcale nie rzadko naszym oczom ukazuje się skład z 99 procentami składników naturalnych, pozbawionych parbenów, tanich olejów parafinowych, wazelin czy silikonów, które całkowicie blokują dostęp do skóry aktywnych składników.
Jako, że niezwykłą uwagę przywiązuję do kwestii oczyszczania mojej problematycznej, mieszanej ale i wrażliwej cery mój wzrok zawędrował w stronę produktu złuszczającego z jojobą i żeń-szeniem. Zakupu dokonałam bez zastanowienia korzystając z promocji, której cena wskazywała kwotę o połowę niższa od tej regularnej.



Zamówiłam, zapłaciłam i otrzymałam produkt w kartoniku pochodzącym oczywiście z recyklingu. Opakowanie właściwe to butelka z ciemnego, estetycznego i nie przerysowanego niepotrzebnymi informacjami szkła. Elegancki wygląd dopełnia pompka z której z łatwością dozować produkt.  Niestety przy jej ujściu żel lubi zasychać, co przy kolejnej aplikacji powoduje małe jego rozbryzgiwanie. Trzeba zatem pamiętać aby wycierać te resztki.
Żel to w zasadzie żółtawa emulsja z zatopionymi w niej drobinkami jojoby. Koncentrując się na jej zapachu wyczuwam tu zdecydowanie cytrusowe nuty z dodatkiem ziół a także olejków eterycznych. Zapach przy pierwszym kontakcie wydaje się dość ostry, łagodnieje jednak kiedy połączymy go z wodą.
Tę zupełnie nie pieniącą się emulsję nakładam na zwilżoną buzię tuż po demakijażu wykonanym olejkiem i wykonuję delikatny masaż. Olejki eteryczne, wyciągi ziołowe i roślinne łagodnie ( drobinki jojoby w żadnym wypadku nie są ostre i drażniące) oczyszczają, dotleniają i odżywiają moją cerę. Żeń-szeń polepsza krążenie krwi a jojoba delikatnie ją złuszcza. Skład to także detoksykujący ekstarkt z alg morskich, wgładzające proteiny sojowe, działające przeciwzmarszczkowo owoce dzikiej róży czy przeciwutleniacze w postaci witaminy C i E. Mamy tu także działający przeciwbakteryjnie i obkurczająco na pory wyciąg z mącznicy lekarskiej i nagietka.
Czasem gdy moja cera potrzebuje mocniejszego złuszczania żel stosuję w towarzystwie szmatki muślinowej. Dzięki temu zabiegowi buzia jest na prawdę czysta, gładka a pory wyraźnie zmniejszone.
Żel nie podrażnia ani też nie wysusza mojej cery, za to codzienny krótki masaż nim wykonany sprawia, że jest ona promienna, jaśniejsza, wygląda świeżo a i niedoskonałości pojawiają się rzadziej.  Systematyczne jego stosowanie wraz z serum regulującym z mącznicy lekarskiej, o którym już wkrótce napiszę pozwala cieszyć mi się promienną i długo matową cerą, co w te upały daje mi komfort nie do opisania.






Dostępność: drogerie internetowe.
Pojemność: 118ml.
Cena: regularna-131zł, ja zapłaciłam 65,50.

Skład:
 Aloe barbadensis (aloe vera) leaf juice, helianthus annuus (sunflower) seed oil, simmondsia chinensis (jojoba) wax beads, glycerin, cocoglucoside, coconut alcohol, leuconostoc/radish root ferment filtrate, triticum vulgare (wheat) germ oil, arctostaphylos uva ursi (bearberry) leaf extract, panax ginseng (ginseng) root extract, lauryl glucoside, calophyllum inophyllum (foraha) seed oil, sclerotium gum, citrus hystrix (combava) peel oil, citrus sinensis (blood orange) peel oil, citrus reticulata (tangerine) peel oil, cananga odorata (ylang ylang) flower oil, calendula officinalis (calendula) flower extract, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf extract, xanthan gum, citric acid, potassium sorbate

niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień Dziecka!

Dzień Dziecka!
To także Moje i Wasze Święto. Życzę Wam zatem, by Wasza lista życzeń i pragnień spełniła się jak najszybciej. U nas będą duuże lody dla osłody, ja swoje zjem w podwójnej porcji, w końcu obecność Towarzysza/Towarzyszki w brzuchu zobowiązuje :)
Miłego, słonecznego i wesołego dnia Wam życzę :*

Model: Jan, lat prawie 6, Fotograf: Grześ.