
Po zimie a także z braku snu blasku blasku mojej cerzej trzeba od zaraz! Sięgam więc po produkty, kóre obiecują, że będzie go więcej, które sprawią, że nie będę wyglądać trupio blado. I dlatego kocham kwasy! To one w znaczący sposób poprawiają stan mojej cery, nie chce myśleć i pamiętać jak ona wyglądała przed kwasową przygodą.
O Facial Radiance Pads marki First Aid Beauty poczytywałam tu i ówdzie, pozytywnych opinii zbierają sporo, jednakże jakoś forma podania w postaci płatka nie była jak dla mnie przekonywująca. Może będą za suche? za słabe w działaniu, targały mną watpliwości. Rozwiała je Agata wkładając do paczki z innymi kosmetycznymi kąskami. Agata z tego miejsca pięknie Ci dziękuję za wszystko:*.
Płatki, jak sama nazwa wskazuje mają rozświetlać, tonizować i złuszczać skórę. A wszystko za sprawą kwasów glikolowego a także mlekowego. Prócz nich w rozwiązaniu problemów szarej cery pomóc mają zawarte w produkcie wyciągi z ogórka i indyjskiego agrestu, skórki z cytryny a także lukrecji. O spłycenie i wygładzenie zmarszczek zadba natomiast kwas hialuronowy. Skład jak i idea marki, która tworzy produkty wolne od wszelkich chemikaliów, parabenów, alkoholu, ftalanów, substancji zapachowych czy sztucznych barwników, jak najbardziej przekonały mnie do spróbowania płatków.
Facial Radiance Pads stworzono z myślą o każdym typie skóry, nie spodziewajcie się więc dużych stężeń kwasów. Sucha, tłusta, mieszana, normalna, lekkie przebarwienia, rozszerzone pory, borykacie się z takimi problemami? To jest produkt dla was! Koniecznie wspomnieć muszę iż nadaje się on nawet dla najbardziej wrażliwych cer. Można go używać codziennie, ba powiem więcj można go używac dwa razy dziennie. Na mojej mieszanej cerze poziom "mrowienia jest naprawdę niewielki". Gdybym miałą użyć skali do pięciu. Byłoby to gdzieś jeden.
Płatki wielkości tradycyjnego płatka kosmetycznego są genialnie nasączone płynem, jak widzicie zbliżam się ku końcowi opakowania zawierającego ich sześćdziesiąt sztuk i jego poziom jest wciąż taki sam jak wtedy gdy zaczynałam ich używać. Wydaje mi się, że można by je było nawet przeciąć na pół, nawet taka wielkość wystarczy na jednorazową aplikację.
Płatkiem przecieram buzię po uprzednim jej oczyszczeniu a przed nałożeniem kremu. Z reguły robię to wieczorem aby rano obudzić się i widzieć ją jaśniejszą, gładszą i ze zmniejszonymi porami. Na takiej cerze każdy makijaż będzie dobrze wyglądął i długo się trzymał. Jestem szczęśliwa, że tak wygląda. Oczywiście musicie się liczyć się z tym, że płatki nie rozwiążą problemów bardzo zanieczyszczonej cery, bardzo rozszerzonych porów, bardzo dużych zmarszczek. To nie ta wielkość procentowa kwasów. Produkt proponuję osobom, które chciałyby zacząć przygodę z kwasami a się boją podrażnień, czy też osobom, które chcą dodać wigoru cerze po zimie czy też w wyniku niewyspania czy stresu. Na pewno nie zrobicie sobie nimi krzywdy. Uwielbiam je za wygodę stosowania i to, że nie są kłopotliwe także w czasie podróży.
Niestety wszystko co dobre, nie jest dostępne w naszym pięknym kraju. Płatków szukajcie między innymi na feelunique.com, kosztują tam 22funty.
Skład:
Water/Eau, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Water, Lactic Acid, Glycolic Acid, Sodium Hydroxide, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract, Chrysanthemum Parthenium (Feverfew) Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Fruit Extract, Hyaluronic Acid, Phyllanthus Emblica (Indian Gooseberry) Fruit Extract, Polysorbate 20.