
Mocno kryjące podkłady towarzyszyły mi przez lata. Byłam zabawna sądząc, że nałożenie szpachli na buzię rozwiąże moje trądzikowe problemy. W rezultacie nie dość, że wyglądałam komicznie to stan mojej cery w dłuższym odstępie czasu uległ pogorszeniu, wypryski nie chciały znikać, a cera stała się poszarzała. Chyba każda nas musi przejść przez ten etap, kiedy to wydaje nam się, że kamuflaż załatwi wszystkie problemy, aby potem w miarę zaakceptować swój stan, swoje niedoskonałości. Nie ma ludzi, nie ma cer idealnych! Cenię sobie bardzo lekki makijaż, taki w którym wyglądam normalnie. Nie znaczy to jednak, że moje problemy z cerą się skończyły, jest raz lepiej raz gorzej, częściej jednak gorzej... Do lekkich, średnio kryjących podkładów potrzebuję korektora, tak aby punktowo zakryć niedoskonałości. Szukałam długo, dość często korektory nie współgrały z podkładami, pięlęgnacją, tworząc ciasteczko.
Kim Kardashian, Megan Fox,Penelope Cruse, Heidi Klum, Claudia Shiffer ( uff!) kochają ponoć produkty Anastasia Beverly Hills, dołączam do tego grona. Mam jeszcze kredkę do brwi, dziś będzie o korektorze. Concealer dostępny jest w aż szesnastu odcieniach. Super, pełen profesjonalizm, dla każdego coś dobrego. Ja wybrałam ten w odcieniu 1.5 to taki jasny beżyk, idealny na większą część roku, robi się zbyt jasny jedynie kiedy jestem mocno opalona. Korektor ma służyć do zakrywania niedoskonałości, Anastasia podpowiada iż tego osobnika można używać do konturowania czy też tuż pod brwiami, w celu zwiększenia 'ostrości' łuku i tym samym nadania im schludnego, idealnego wyglądu. Nie wiem, nie próbowałam, nie preferuje tego typu wyglądu brwi. Korektor służy mi tylko do tuszowania wyprysków, nie zakrywam nim popękanych naczynek, jakoś mi one nie wadzą. Korektor w słoiczku ma zbitą konsystencję, obawiałam się więc trudnej aplikacji. Nic bardziej mylnego, bo w kontakcie z dłońmi czy skórą staje się niezwykle kremowy, zapewniając bardzo przyjemną, precyzyjną pracę. Ja osobiście nakładam go palcami, nie mam pędzelka, a nie widzę sensu kupować, skoro tak nakłada się go bez problemu. Myślę, że znakomicie do wklepania go nadał by się Beautyblender. Też nie posiadam :).
Korektor pięknie stapia się z podkładem czy skórą, zakrywając to co ma zakryć bez efektu maski. Trzyma się dzielnie więkoszość dnia, oczywiście jeżeli mam go na przykład w okolicy szyi, zetrze się od ubrań. Cierpię też na fajnie nazwany 'syndrom wędrujących rąk' także jeżeli wędrują zbyt często po mojej buzi, ani podkład ani korektor nie wytrzyma całego dnia. Co bardzo istotne, podkład nie robi mi ciastoliny z podkładu. I co jeszcze ważniejsze, zupełnie mnie nie zapycha,choć ja jestem raczej z gatunku tych co sądzą, że problematyczna cera ze względu na zaburzenia, zapycha się sama z siebie, rzadko robi kosmetyk. U mnie kłopotliwe jedynie są olejki. Wreszcie jestem zadowolona z produktu kamuflującego.
Korektor ma trochę dziwny, chemiczny zapach, no ale nie umówmy się nikt tak normalnie nie wącha korektora. Jego przydatność to 12 miesięcy, przy normalnym codziennym użytkowaniu nie da się go zużyć.
Znacie produkty Anastasia Beverly Hills?