Myślę, że zbytnio odkrywcza nie będę, jeśli powiem, że demakijaż, to podstawa każdej rozsądnej pielęgnacji bez względu na rodzaj cery. Oczywiście, zdarzały mi się kiedyś w przeszłości takie sytuacje, kiedy to wracałam nad ranem 'bardzo zmęczona ' i jedyną rzeczą o jakiej myślałam, to znaleźć łóżko a nie łazienkę, żeby zmyć resztki imprezy. Stety/niestety ten czas mam za sobą, aktualnie o demakijażu nie zapominam nigdy. Przy czym zaznaczyć muszę, że demakijażu nie traktuję jako przykrego obowiązku, wręcz przeciwnie, na moje małe rytuały pielęgnacyjne staram się poświęcić trochę czasu. Cały swój czas i energię zajmują mi dzieci, z czego jeden jest bardziej pomysłowy od drugiego ( prym wiedzie młodszy!), tak więc te minuty, które zajmuje mi demakijaż i cała pielęgnacja pozwalają mi się wyciszyć, rozładować emocje. Bardzo to lubię!
Długi czas mój demakijaż zdominowany był przez płyny micelarne, potem przyszedł szał na wszelkiego rodzaju olejki, któremu a jakże ulegałam. Olejki są spoko, pod warunkiem, że mają przyzwoity skład, dobrze rozpuszczają makijaż oczu i buzi, super jeśli nie pozostawiają tłustej warstewki a jeśli emulgują się z wodą i nie trzeba do ich zmywania używać ściereczki muślinowej, która moim zdaniem zbiera niepotrzebne mi bakterie, moje szczęście nie zna granic.
Biotherm to marka, która nie jest mi szczególnie znana, przygotowując wpis, poczytałam trochę o niej. I tak, marka swoje pierwsze kroki w tworzeniu kosmetyków postawiła w latach pięćdziesiątych. Produkty Biotherm bazują na właściwościach wód termalnych, minerałów i innych substancji bioaktywnych. Jako pierwsza marka w historii wprowadziła krem ujędrniający biust. Obecnie została wchłonięta przez jednego z największych graczy na rynku kosmetycznym- koncern L'oreal.
Spośród całej oferty Biotherm moją uwagę przykuł balsam do demakijażu, czyli posługując się jego pełną nazwą Biousorce Balm-to-oil Deep Cleasner &Make-up Remover. Podobny produkt, ma w swojej ofercie Clinique czy Lush, z czego ani jeden ani drugi kompletnie nie przypadł mi do gustu, między innymi za wrażenie tłustości po całym zabiegu zmywania makijażu. Biotherm za to spełnił moje wszystkie oczekiwania dotyczące produktu do zmywania makijażu. Po odkręceniu wieczka naszym nozdrzom jawi się przyjemny, relaksujący zapach. Produkt bazuje na maśle shea, w jego składzie znalazł się także składnik, który stosuje właśnie Biotherm a mianowicie plankton termalny pozyskiwany ze źródeł górskich, wykazujący działanie przeciwzapalne a także przeciwutleniające a także oleje mające przy okazji pielęgnować cerę. Masło w kontakcie z dłońmi błyskawicznie się topi, teraz wystarczy nałożyć go na suchą skórę i wykonać masaż całej buzi a także oczu. W końcowym etapie olejek trzeba zemulgować dodając do niego wody. Zmienia się wtedy w przyjemną lekko pieniącą się emulsję, aby dokładnie oczyścić buzię z resztek makijażu i sebum. Po całym zabiegu czuję, że moja buzia zaczyna oddychać, jest czysta i odświeżona. Olejek nie zostawia ni kszty tłustej warstewki, której szczerze nie znoszę, nie pozostawia też uczucia ściągnięcia. Równie przyjemnie zachowuje się wobec wrażliwej sfery jaką są oczy, zero szczypania, zamglenia, czy pozostawionych resztek makijażu oczu. Masło jest oczywiście bardzo wydajne, nie napiszę Wam na ile mi dokładnie wystarczył, bo używałam go z małymi przerwami, ale było to wiele miesięcy
Znacie masło Biotherm?
Ściskam.
Nie znam, ale z pewnością poznam ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona. Teraz kupiłam Caudalie, też bardzo dobry :)
UsuńChętnie wezmę to masełko pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak z jego dostępnoscią w Polsce, w UK miałam problem z zakupe, gdzieś chyba z Hiszpanii przyszedł :)
UsuńTak jak Ci już wcześniej pisałam, używam aktualnie masła Clinique i jestem z niego bardzo zadowolona! Biotherm jednak na pewno wypróbuję :) Co do demakijażu jeszcze to polecam Ci ten wieloetapowy - micel, masło i pianka na koniec :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie przepadam za Clinique, to ich masełko było średnie. Ja aktualnie stosuję: olejek, żel, woda termalna i potem albo esencja drożdżowa lub tonik z kwasami :)
UsuńZ Clinique mam też próbkę Liquid Soap extra mild i bardzo mi ono pasuje na rano.
UsuńEee, to u Ciebie też już wieloetapowo :)
A jeszcze co do Biotherm to polecam Ci mocno balsam do ciała Lait Corporel, super jest!
Dzięki za polecenie,szukam aktualnie balsamu, bo suchar się zrobiałam:)
UsuńNo, ja wieloetapowa od dłuższego czasu, fajnie mi się to sprawdza :) wolę kilka delikatnych produktów niż jeden jakiś agresywny :*
Z balsamu będziesz na pewno zadowolona, mówię Ci to ja - suchar max :*
UsuńAgresywnych to i ja nie używam, tym bardziej, że mam suchą cerę.
Zgarnij koszyk kosmetyków !
OdpowiedzUsuńhttp://koszkosmetykii.pl/28532
Też nie znoszę maseł zostawiających tłustą warstwę :/ Jak mówisz, że to nie daje takiego poślizgu, to poszukam!
OdpowiedzUsuńMasło Lush wyrzuciałam do kosza, no okropnie tłusty, Biotherm jest okej :)
UsuńMiałam próbki czegoś z Biotherm ale okrasiło to masą pryszczy :D ja sie boję właśnie tłustości po takich masłach ale super że to tego nie daje ;)
OdpowiedzUsuńJak się ma problematyczną, przetłuszczającą cerę, każdy dodatkowy olejek wzbudza przerażenie, znam to :)
UsuńNo właśnie ja mam mieszaną e kierunku normalnej :)
UsuńMasakrycznie boję sie efektu tłustej cery, dlatego aktualnie sięgam jedynie po płyny micelarne. Może kiedyś się przełamę i zaryzykuję, a wtedy koniecznie dam Ci znać. Myślę, że zawsze jest bardzo miło kiedy inne kobiety piszą i wymieniają się swoimi spostrzeżeniami :)
OdpowiedzUsuńJa też długo nie mogłam się przemóc i spróbować olejków do demakijażu. Być może będziesz musiała spróbować kilku, żeby znaleźć taki który Ci będzie pasował. Wiesz jak to jest, co sprawdza się u jednej osoby, niekoniecznie musi u innej, każda cera jest inna, innych produktów potrzebuje. Olejki, są na pewno wydajniejsze niż micele.
UsuńCzekam oczywiście Na Twoje spostrzeżenia, jeśli wprowadzisz olejki do demakijażu:)
Nie znam tego masła do demakijażu i nawet nie wiedziałam, że jest coś w takiej formie.
OdpowiedzUsuńZ takich znanych w blogosferze produktów podobny ma Clinique a także rumiankowy The Body Shop:)
UsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńSuper! bardzo miło mi się go używało:)
Usuńznam... kiedys o nim wspominalas na IG i kupilam i lubilam... na lato jednak odstawiam tego tyou produkty i wracam do miceli. ale teraz napewno sie na niego skusze.
OdpowiedzUsuńtez nie lubie clinique , natomiast milo wspominam The Body Shop maselko! mialam nawet 2 opakowania <3
nie znam tego masla
OdpowiedzUsuńale ogolnie z pielegnacja Biotherm mi zupelnie nie po drodze :)
Czytałam o nim sporo dobrego, ale nie miałam go. W tej formie lubiłam bardzo masełko od Clinique. Natomiast w tej chwili olejek Resibo wygrał ze wszystkim i jest u mnie zdecydowanie nr 1:)
OdpowiedzUsuńMasła nie znam, ale markę i jej kosmetyki lubię ogromnie:) Miałam już różne kremy, olejek do ciała, mgiełki zapachowe i kocham je bardzo:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wpis :) ja dopiero zaczynam przygodę z blogiem ale zapraszam: http://carmentestujekosmetyki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za komentarze i obserwowanie :)