wtorek, 14 marca 2017

Clarimatte Clarifying Toner/ REN.




Z marką REN moje relacje są na ogół dobre. Świetne maseczki, toniki czy kremy. Nie zaprzątam sobie głowy produktami oczyszczającymi, bo mimo świetnych składów, są bardzo słabo wydajne, mają dziwne konsystencje, no i są drogie. Można lepiej. 
Dzisiaj przybywam z recenzją delikatnie złuszczającego i odblokowującego pory toniku.  Clarimatte Claryifying Toner to świetna sprawa dla osób zaczynających przygodę z produktami złuszczającymi, czy też takich które z kwasami są za Pan Brat (mam tu na myśli siebie, która wczoraj wieczorem miała na sobie kwasy AHA w stężeniu 30%. ). Duże stężenia kwasów zostawiam na wieczór a rankiem sięgam po delikatne produkty, które są dobrą bazą pod pielęgnację przeznaczoną na tę część dnia a jeśli do tego wykazują delikatne działanie matujące, jestem jak najbardziej za!
Tonik REN otrzymujemy w oszczędnej stylistyce typowej dla wszystkich produktów marki. Strasznie mi się to podoba. To co go wyróżnia na pierwszy rzut oka, a raczej nosa, to wyjątkowy, orzeźwiający zapach. W żadnym wypadku nie sztuczny, nie męczący, nie drażniący. Jestem bardzo wyczulona na zapachy ( od jakiegoś czasu kompletnie nie toleruję kolorówki Chanel, która przyprawia mnie o ból głowy) i tutaj jest na prawdę miło dla zmysłów. 
 Bazą toniku jest znana z właściwości odświeżających i antybakteryjnych woda lawendowa, za złuszczanie odpowiada ekstrakt z kory wierzby, a także ekstrakt  z cytryny, marakui, ananasa, bergamotki czy mięty.  Przedstawia się to naprawdę imponująco, wiemy o tym My, wszystkie posiadaczki problematycznych cer. Nie ma tu wysuszającego alkoholu, za co jestem ogromnie wdzięczna. 
Tak jak wspominałam wyżej ten tonik jest dla mnie świetną bazą pod pielęgnację, a potem makijaż. Delikatnie złuszcza, niezwykle przyjemnie odświeża, jego składniki działają antybakteryjnie. A jest przy tym łagodny. Pozostawia cerę widocznie rozjaśnioną, bez podrażnień , zmniejsza błyszczenie skóry. Od wielu, wielu miesięcy nie używam pudrów matujących, bez których wcześniej nie wyobrażałam sobie życia.  
Oczywiście nie będę pisać, że jest to święty Graal na wszystkie problemy z cerą. Będzie to świetna opcja dla osób mądrze, świadomie podchodzących do pielęgnacji, ceniących wieloetapowość w jej stosowaniu, praktykujących złuszczanie kwasami. Moja cera jest w stanie znieść o wiele wyższe stężenia kwasów, jednak oczywiście nie mogę ich stosować codziennie. Tonik REN czy opisywany wcześniej tonik Pixie (klik), pozwalają mi zachować efekt po kuracji kwasami, dają przyjemnego 'kopa' cerze, pozwalają jej się regenerować i efekcie poprawić jej ogólny stan. (150ml/13 funtów, lookfantastic i inne)

Znacie ten produkt? A może polecicie coś innego, przyznam, że po dwóch butelkach przydałaby mi się odmiana :)

Ściskam. Iwona



8 komentarzy:

  1. Zainteresował mnie ten produkt :) dużo dobrego slyszalam o marce REN, chyba czas cos przetestować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto się jej przyjrzeć, jeśli cenisz naturalne składniki w pielęgnacji :)

      Usuń
  2. Znam i mam na liście od dawna, chociaż również wolę coś o mocniejszym działaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz przymierzam się do toniku Sarah Chapman :)

      Usuń
  3. Brzmi ciekawie! Ja to lubię toniki nawilżające, choć te odświeżające lubię też latem. Wczoraj skończyłam różę z Iossi i zaczęłam pomarańczę Mokosh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Twojego typu cery te nawilżające sprawdzą się znacznie lepiej, ja często muszę szukać cZegos mocniejszego;)

      Usuń
  4. nie znam tego toniku, ja obecnie uzywam toniku ALpha H Liquid Gold i go uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba tylko ja zostałam na tym świecie, która nie zna Alpha H ;)

      Usuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.