Przychodzę dzisiaj z recenzją maseczki oczyszczającej, produktu bez którego nie mogę sobie wyobrazić prawidłowej pielęgnacji. Nie jestem jednak zwolenniczką codziennego stosowania produktów głęboko oczyszczających, z glinkami, błotami. Wszyscy wiemy, jak ważne jest oczyszczanie, to głębokie stosowane zbyt często może prowadzić do odwodnienia, braku odpowiedniego nawilżenia a w efekcie pogłębienia problemów z zaskórnikami, pryszczami i wydzielaniem sebum. Wiem, to niestety z autopsji.
Jeju Volcanic Pore Clay Mask jeden z hitów koreańskiej pielęgnacji. Maseczka święci triumfy za sprawą świetnego, nieskomplikowanego składu, pozbawionego substancji uznawanych za szkodliwe czy uczulające. Naturalny popiół wulkaniczny pochodzący z wyspy Jeju, ekstrakt z zielonej herbaty , ekstrakt z bambusa, wyciąg z kamelii, orchidei i kakaowca, to składniki, które mają pomóc w zminimalizowaniu wydzielania sebum, oczyścić i odblokować pory, rozjaśnić i w efekcie nadać jej zdrowego blasku.
Maseczka to 100ml produktu, zapakowanego w zgrabny odkręcany, plastikowy słoiczek. Zapach określiłabym jako typowy dla produktów z błotem. Nie jest on jednak intensywny. W środku znajdziemy bardzo przyjemną, kremową maseczkę. Niezbyt zbita, niezbyt lejąca konsystencja, idealna do nakładania na buzię, czy to punktowo na noc, czy tradycyjnie na kilkanaście minut. To co uznaję za niewątpliwy plus tego produktu, to to, że nie zasycha ona na amen jak większość maseczek glinkowych czy błotnych. Jeśli zaczyna to robić, jest to znak, że maseczkę należy zmyć.
Maseczka rzeczywiście minimalizuje pory, u mnie te na brodzie, bardzo ładnie odświeża, rozjaśnia, rozpromienia cerę a w dłuższej perspektywie czasu przyczynia się do uregulowania ilości wydzielanego sebum. I proszę Państwa, kompletnie nie wysusza, nie powoduje dyskomfortu jaki potrafią dać maseczki oczyszczające. Buzia jest jędrna i promienna.
Ja ją stosuję maksymalnie dwa razy w tygodniu, najczęściej jednak jest to raz. Więcej nie potrzebuję.
Generalnie to jest maska, która nigdy mnie zawiodła! Podobno Koreanki używają jej także rano, na tak przygotowanej buzi, makijaż długo się utrzymuje i pięknie wygląda. Muszę spróbować, przed jakimś ważnym wydarzeniem:) (100ml/16 funtów, Amazon, ebay)
Ściskam.Iwona <3
tez nie mogę za często używać oczyszczających maseczek :) częściej używam najwilżających.
OdpowiedzUsuńmuszę Twoją maseczkę kiedyś wyprobować, ale obecnie mam taki zapas, że nie wiem czy się w tym roku wyrobię :)
I pomyśleć, że kiedyś potrafiłam zieloną glinkę nakładać codziennie buuu.
UsuńU mnie spokojnie z ilością, szukam jakiejś nawilżającej maski ;)
Dobra maska oczyszczająca to podstawa, więc z przyjemnością wypróbuję za jakiś czas koreańskie cudo Jeju :) Na razie czeka na mnie słoiczek Glam Glow :)
OdpowiedzUsuńJeju jest super ;) która masz Glam Glow?
UsuńOd dawna zastanawiam się czy czasem nie zamówić tej maseczki :) Kusi mnie bardzo ;)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci ją bardzo, nie tylko świetnie oczysCza ale i przyjemnie nawilża. Poza tym jest strasznie wydajna ;)
UsuńU mnie teraz trochę mało masek w zapasie, może przyjrzę się tej!
OdpowiedzUsuńU mnie tez maseczkowe pustki a to dlatego, że częściej sięgam po kwasy. Niemniej coś oczyszczającego musi być ;)
UsuńMam tą markę na paczadełku, zapiszę sobie maskę bo z ich oferty bodajże kusi mnie ta w tubce albo to coś w tubce ;D
OdpowiedzUsuńA nie wiem o czym mówisz ale przyjrzę się tematowi bliżej ;)
UsuńJestem jej ciekawa. :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
Polecam. Dziękuję, to prawdziwy komplement ;)
UsuńJeju ale to fajne! Tyle teraz marek koreańskich weszło do PL, że dostałam skośnych oczu! A niedługo zawita kolejna...
OdpowiedzUsuńJeju, jaka?
UsuńMam ją i przyznaję, że to bardzo dobra maska glinkowa. Chyba niepotrzebnie oczekiwałam na początku cudu, a to po prostu maska glinkowa. Jednak po kilku zastosowaniach stwierdzam, że jej właściwości, formuła, skład i komfort stosowania, sprawiają razem, że z glinkowych, jak dotąd dla mnie jest najlepsza. Nie znam lepszej.
OdpowiedzUsuńW kwestii natychmiastowych fektów na skórze, w moim odczuciu lepsza jest tylko Aesop Parsley Seed, ale to już inna półka cenowa.
Bardzo dobrze, ja podsumowałaś. Nie spodziewałam się po niej wiele, a tu proszę miłe zaskoczenie.
UsuńAesop jeszcze nie miałam, jeszcze....:)
Lubię gotowe maski na bazie glinki! Aktualnie kończę Phenome. Mam też saszetki z Clochee i Origins Original Skin. Raz w tygodniu używam i kondycja cery jest lux!
OdpowiedzUsuńmam taką maseczkę, ale w tubce, jest świetna, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń