Serum kupiłam w zasadzie przez przypadek. W salonach Lush panuje świetna atmosfera, pracują świetni, wyluzowani ludzie i nawet jeśli nie mam nic do kupienia to lubię tam wejść. Powąchać, popatrzeć, nawdychać się tej atmosfery właśnie. Tak było i tym razem, nie miałam w planach nic kupić albo może inaczej, nie chciałam kupować znowu maski lub znowu czyścika, jak zawsze w Lush. "W takim razie spróbuj tego"- powiedziała Dziewczyna mnie obsługująca. " mydła w kostce też nie chcę", mówię do niej. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że owa kostka leży przy karteczce z napisem Serum do twarzy. No wspaniale! Pani trafiła w sedno. Full of Grace to kojące serum do twarzy, w bardzo nietypowej formie, bo kostki. Kupiłam go z zamiarem stosowania na noc, lubię wtedy nałożyć na buzię, coś kojącego, otulającego tak aby zrelaksować cerę, dać jej kopa do regeneracji właśnie w ciągu nocy.
Serum oczywiście jest naturalne, oczywiście bazuje na samych składnikach naturalnych i oczywiście cały proces produkcji odbywa się bez narażania zwierząt na jakiekolwiek cierpienie. Znaczy to tyle, że firma na nich na szczęście nie testuje.
Serum poza ciekawą konsystencją ma świetny skład. To odżywcza mieszanka olejów: różanego, migdałowego i rumiankowego z masłem murumuru o działaniu przeciwbakteryjnym a także ekstraktem z grzybów Portobello, prawdziwą bombą bogatą w antyoksydanty.
Serum może wydawać się bogate i tłuste, nie ma się co temu dziwić. Osobiście z tego typu produktami jestem na bakier ale Lush pomyślał o takich przypadkach jak ja dodając do serum puder kalaminowy, zapobiegający tłustości. A dodatkowo wykazujący silne właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne.
Serum najlepiej aplikuje mi się postępując jak z każdą inną kostką do masażu, czyli delikatnie pocieram nią buzię. Kostka w kontakcie ze skórą błyskawicznie się topi i uwalnia wszystko to co w niej dobre i wnika w skórę. Nawilża ją, delikatnie ujędrnia, pomaga redukować suche skórki ( moja zmora to te przy nosie), koi, goi jakieś drobne niespodzianki. To pierwsze serum z taką ilością olejków, które mnie nie zapchało i nie powoduje powstawania zaskórników. Dodatek wspomnianego wyżej pudru rzeczywiście sprawia, że serum nie jest jakoś tłuste, naprawdę nie ma uczucia ciężkości, której nienawidzę. Świetnie mi się sprawdza, gdy nakładam wcześniej peeling kwasowy lub maskę głęboko oczyszczającą. Przywraca równowagę i ukojenie cerze, po tychże zabiegach.
Dla cery mieszanej czy tłustej a nawet normalnej serum wystarcza jako cała nocna pielęgnacja.
Nie spodziewałam się, że ta niepozorna, mała kostka tak pozytywnie mnie zaskoczy! ( 8,25 funta/20gram, sklepy Lush)
Znacie ten produkt Lush, koniecznie zdradźcie Waszych ulubieńców.
Ściskam. Iwona.
Serum w takiej formie jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNiezły wymysł no nie? Jedynym problemem jest to, ze nie wiedziałam jak je przechowywać, w końcu kupiłam ten ich pojemnik ;)
UsuńAkurat jeszcze tego produktu lusha nie mialam, choc myslalam o nim.
OdpowiedzUsuńJa Przyznam nie wiedziałam o istnieniu tego produktu, zazwyczaj mój wzrok sięgał tylko tam gdzie maski, czyściki i szampony w kostce ;)
UsuńAle super! Chciałabym:)
OdpowiedzUsuńJuż chyba wszyscy stracili nadzieje, ze Lush zawita do Polski no nie? :)
UsuńŁaaa, świetnie się zapowiada!
OdpowiedzUsuńSpodobałoby Ci się :*
UsuńPierwszy raz o nim słyszę :)
OdpowiedzUsuńJa tez wcześniej nie miałam pojęcia o istnieniu tego produktu ;)
UsuńPowiem szczerze, że nie widziałam, ale chcę! ;) chociaż tylu olejków się boję, mnie wszystko zapycha :P
OdpowiedzUsuńNo mnie tez wszystko zapycha. Ten puder rzeczywiście absorbuje te tłustość, przez co akurat u mnie nie ma problemów ;)
Usuńmusze go koniecznie wyprobowac!
OdpowiedzUsuńtez czesto zagladam do Lusha ale nigdy go tam nie zauwazylam :) pewnie widziałam, ale myslalam, ze to mydelko :)
Podoba mi się skład tego serum. Jako tłustocera "jadę" latem na ich kostce do mycia Fresh Farmacy. Dla mnie to 3w1. Zastępuje mi kojąco matującą pielęgnację. Leczy moją skórę. Jednak ich wyciągi to dobra rzecz a rumianek, lawenda pkus puder kalaminowy to dla mojej skóry hit. Jest matowa ale nie przesuszona. Łojotok w ryzach. Jako i zaczerwienienia. Widzę to serum u siebie jako jesienne uzupełnienie pielęgnacji bo teraz na noc moja cera nie potrzebuje niczego. Składem do mnie przemawia. Olejami z róży wyleczyłam trądzik.
OdpowiedzUsuńTylko ta nieszczęsna, rzekłabym wręcz "uprzedzona", polityka LUSH wobec polskiego rynku.:( Są już chyba w największych dziurach tego świata, ale w Polsce, "nie, bo nie". Eeeech.
Szał na LUSHa mi już minął, ale mają w swojej ofercie takie "staple" produkty dla mnie oraz jak widać różne nieodkryte ciekawostki.
Można zamawiać online? Jednak to nie to samo.
Tak, Fresh Farmacy jest świetna, używałam jej całe zeszłe, upalne lato w Polsce, kiedy to moja cera szalała.
UsuńPowiem Ci, że ja to nie wiem czy oni kiedykolwiek mieli plany na nasz kraj...były jakieś plotki, ale to chyba nic potwierdzonego.
Zdążyłam przestestować wiele produktów Lush, przepłacając na allegro, teraz mam pod nosem i mi raczej szukam tych mniej popularnych kosmetyków:)
A tak na marginesie dodam jeszcze ze Sylveco wypuściło całkiem do rzeczy kostki oczyszczające/mydła w różnych wersjach. Z czarnego jestem zachwycona, choc Fresh Farmacy to nie jest. Jego mi nic nie zastąpi.
OdpowiedzUsuńDzięki za rekomendację, widziałam Te nowości Sylveco, ale nie wiedziałam, czy warto, bo opinii mało :)
UsuńTo serum wygląda genialnie! Jak je przechowujesz?
OdpowiedzUsuńPoczątkowo trzymałam go w tej torebce, w której go kupiłam. Ostatnio jednak wpadłam na to, że mam ten ich pojemnik na szampony w kostce i serum trzymam właśnie w niej :)
UsuńWpisuję na listę zakupów w Lush ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa innych Twoich typów w Lush :)
UsuńWzbudziłaś niezłe zainteresowanie tym produktem i muszę przyznać, że też mam ochotę wypróbować to serum. Używałam ich mydełka do ciała (massage bar) i byłam zadowolona, więc może podobnie będzie z serum.
OdpowiedzUsuń