
W zamyśle seria Rouge Coco Shine łączyć ma właściwości szminki z błyszczykiem. Będzie to więc lżejsza, bardziej naturalna forma nadania ustom koloru. Zakochałam się w tych świeżych, półtransparentnych kolorach i ich lekkości. Na prawdę ta seria idealnie wpisuje się w moje minimalistyczne pojęcie makijażu. Miękki balsam w formie sztyftu nałożony na usta przyjemnie je otula i zmiękcza. Daje to poczucie, że mam coś na ustach, jednak nie jest to nic rzucającego się w oczy. Są one lekko pokryte kolorem, pięknie mienią się w słońcu. Produkt będzie w moim mniemaniu idealnym rozwiązaniem na lato.
Długo dumałam jaki odcień wybrać, podoba mi się większość z podstawowej gamy, która co jakiś czas ubogacana jest limitowanymi kolorami. W końcu wybrałam Boy, przepiękny, dzienny z odrobiną różu i brązu odcień. Będzie pasował większości karnacji.
Konsekwentnie i te szminki utrzymane są w minimalistycznym, eleganckim i luksusowym stylu. Nie będę tutaj zapierać się, że nie robi to na mnie wrażenia. Bo robi!. Niemniej nie dam się pokroić za Chanela, nie jestem bezkrytyczna. Dla mnie szminki i produkty do makijażu nie są wyznacznikiem mojej "zajebistości", próbą dowartościowania się, czy też pomysłem na zły humor. Dla mnie inwestycją są produkty do pielęgnacji, co zresztą widać po recenzjach jakie zamieszczam.
Po dość długim czasie stosowania tego produktu, niestety uważam, że dałam się trochę zwieść sloganom reklamowym.Nie oszalałam na jej punkcie. Ani to dla mnie hit, ani też kit.
Fajnie, że ją mam, fajnie bo udało mi się kupić neutralny kolor. Efekt nią uzyskuje jest prawie niewidoczny, ale sprawia że to taka kropka nad "i" w makijażu. Wygląda on świeżo i przyjemnie. To taki fajny gadżet do torebki.
Szminka ma niestety kilka słabych stron, co przy tej cenie, przy tej marce moim zdaniem miejsca mieć nie powinno. Po pierwsze trwałość, która jest żadna. Na prawdę nie daję się nabrać na stwierdzenia, że to sprawa indywidualna. Jeśli aplikuję szminkę, nie jem, nie piję, nie oblizuję ust zbyt często, oczekuję że będzie ona trwać na ustach. Tutaj kolor, blask potrafi zniknąć po kilkunastu minutach. Kiepska trwałość wiąże się niestety ze słabą wydajnością, A jeśli dodamy to, że seria ta ma mniejszą pojemność niż wszystkie inne szminki Chanel, robi się nieciekawie. Szminka niestety też nie nawilża i potrafi przesuszać a także nieestetycznie się zbierać. Zdarzyło mi się to wielokrotnie. Nie będzie zatem dobrą opcją na zimę anie upalne lato, kiedy usta potrafią się przesuszyć.
Mimo cudownego koloru, pięknego opakowania i fajnego wrażenia po jej aplikacji, dla mnie to jest produkt tylko przeciętny. Nie jest to pomadka warta marzeń, wzdychania ani też ceny jakiej trzeba za nią zapłacić w Polsce ( 169zł, w UK 25 funtów).
Ciekawa jestem Waszej opinii o tej serii pomadek Chanel.
Ściskam. Iwona.