
W tym przypadku, to zdecydowanie zapach robi robotę. Powala na kolana, otula, otumania, relaksuje, oczyszcza umysł ze złych myśli ale też pobudza soki trawienne. To śliwka, a dokładniej olej śliwkowy, który śliwką nie pachnie a marcepanem. Mało logiczne, ale olej śliwkowy to najpiękniej pachnący olej ever!
To już moje któreś z kolei opakowanie peelingu Ministerstwa Dobrego Mydła. Swój pierwszy egzemplarz kupiłam tuż po wprowadzeniu go do oferty, bo kibicuję dziewczynom z Ministerstwa ogromnie. Śledzę je od dawna, z radością patrzę jak idą do przodu, bywa ciężko ale nie poddają się, bo wierzą w to co robią i co najważniejsze robią to dobrze.
Peeling w pięknym, minimalistycznym ciężkim słoju mieści około 300 gram radości. Na radość tę składają się prócz uzależniającego zapachu i inne składowe. Zapach wszak ważny, dopełnia pięknie całości. I opakowanie też istotne i szata graficzna potrzebna odpowiednia. Wszystko to mamy moim zdaniem pięknie dopracowane. Równie istotne jest wnętrze, składniki odpowiednio dobrane, tak aby zdarły to co zalega a i nie wysuszyły skóry i odpowiednio ją wypielęgnowały. Ministerialne Dziewczyny już o to wszystko zadbały i do peelingu dodały wszystko co trzeba. Produkt jest na bazie cukru trzcinowego, spore to drobinki. Nie ma pitu pitu, zdzierają jak należy a przy tym pobudzają krążenie, odświeżają i odprężają skórę. Wspomniany już tu dziś wielokrotnie bohater, czyli olej śliwkowy prócz zapachu ma wspaniałe właściwości pielęgnacyjne. Bogaty w kwasy nienasycone Omega-6 i Omega-9, które jak wiemy są naturalnym składnikiem płaszcza lipidowego skóry, poprawia barierę lipidową, chroni przed utratą wody, nawilża ją i uelastycznia. Jest przy tym lekki, dość szybko się wchłania i nie pozostawia zbyt tłustej powłoki. Nie samą śliwką peeling stoi. Aby skóra była miękka, nawilżona, lekko natłuszczona i chroniona przed czynnikami zewnętrznymi upakowano do niego olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, masło shea, masło kakaowe a także skwalan z oliwek.
Peeling ma dość suchą konsystencję, która moim zdaniem zmieniła się na przestrzeni czasu. Ale jest ona i tak, najlepsza jeśli chodzi o stosowane do tej pory przeze mnie peelingi naturalne. Sporo z tych, które testowałam jest dla mnie zbyt tłusta, drobinki cukru czy soli często dosłownie pływają w olejach. Nie znoszę brrr.
Dobra kwestię zapachu, ogólnego wizerunku, składu i konsystencji mamy załatwione. Czy mówiłam, że kocham ten zapach? Czas na działanie. W końcu po to go kupiłam, żeby działał. Prócz tego, że zamienia nie lubianą przeze mnie czynność, jaką jest peelingowanie w swoisty rytuał to i o ciało dba odpowiednio. Złuszcza, odświeża i odpręża po całym dniu. Peeling ma jeszcze jeden istotny minus, po jego zastosowaniu skóra nie jest wysuszona, wołająca pomocy i szybkiego nawilżenia. Wręcz przeciwnie, jest ona tak miękka, że nie muszę nic już na nią nakładać, prócz piżamy albo i nie... Wierzcie mi zapach, jaki będziecie za sobą roztaczać, na pewno rozpali zmysły Waszych Połówek . Nic tylko korzystać z okazji :).
Jestem i będę wierną fanką tego produktu na zawsze!
A jak u Was? Znacie peeling i inne produkty Ministerstwa Dobrego Mydła ? ( 300gram/38 zł kupicie tu) *
*Ten egzemplarz peelingu otrzymałam od marki. To nie jest wpis sponsorowany.
*Ten egzemplarz peelingu otrzymałam od marki. To nie jest wpis sponsorowany.
Ściskam.
Iwona