niedziela, 8 października 2017

Podkład Le Teint Touche Eclat (nowa wersja)/YSL.





W zamiarze podkład marki YSL Le Teint Touche Eclat ma idealnie odzwierciedlać legendarny korektor w pisaku, który jak obliczono, sprzedaje się na całym świecie co 10 sekund. Światło należy do YSL! Ucieszył mnie ten produkt, bo wedle zapewnień producenta idealnie pasowałby do moich wyobrażeń odnośnie podkładu doskonałego. W podstawowym jak dla mnie produkcie do makijażu szukam takiego, który dodawałby jej blasku, światła,  wyrównywał jej koloryt, nie robił szpachli. Fajnie jak będzie dopasowywał się do odcienia skóry, mówiąc krótko szukam podkładu, który będzie upiększał cerę i nie popsuje, wysiłku jaki wkładam każdego dnia w obserwację cery i dopasowywanie pielęgnacji do jej aktualnych potrzeb. 
Wydawałoby się dosyć bogata kolorystyka nie do końca współgra z odcieniem mojej skóry. Wybrałam dla siebie odcień B20, który co ciekawe na dłoni wygląda jako dopasowany, nałożony na buzię jest dla mnie za jasny. Kolejny B30 jest dla mnie już zbyt żółty i za ciemny. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc zmieszanie dwóch odcieni, nie poszłam jednak  tą drogą ( ze względów finansowych). Tak więc do południa wyglądam jak głupek, bo podkład jest za jasny. Dobrze kolorystycznie wygląda w godzinach popołudniowych, bo o jakieś pół tonu ciemnieje. 
Podkład ma półpłynną konsystencję i przyznam, że przy tej wydawałoby się lekkości zaskakująco dobrze kryje. Na początku nie mogłam się z nim dogadać, ani pędzel ani tym bardziej dłonie, nie dawały efektu jaki zadowolił by mnie czy też był zgodny z obietnicami producenta. To dla tego podkładu, wreszcie zdecydowałam się na zakup Beautyblendera. Podkład nałożony gąbką wygląda najlepiej. Nie kryje niedoskonałości, wyprysków na amen, ale zastosowana po raz pierwszy w produktach gamy Touche Eclat substancja o nazwie "soft focus gel" rozprasza światło i tworzy na buzi piękny film, który sprawia, że znienawidzone pryszcze da się przeżyć. Nie ma tu mowy o efekcie maski. 
Podkład niestety u mnie podkreśla suche skórki. Każdy to robi, powiecie. I ja się z tym zgodzę, jednak są takie podkłady które robią to mniej ordynarnie. U mnie skórki przy nosie a także przesuszona skóra na brodzie stają się bardzo widoczne.
Co do trwałości nie mam zastrzeżeń, ale nie mam problemów z przetłuszczaniem się cery, na co dzień rzadko używam pudrów, chyba że są to te upiększające, wygładzające.
Le Teint to produkt świetny dla cer lubiących glow, naturalny efekt bez maski. Tak jak pisałam wyżej, u mnie potrzebuje on specjalnej metody aplikacji abym była zadowolona. 
Zbliżam się do końca butelki i coś Wam powiem, o wiele lepsze wrażenie zrobił na mnie jakieś 5 razy tańszy podkład The Ordinary, który póki co uważam za tegoroczne odkrycie (czytaj recenzję ). Chcę jeszcze spróbować wodnego Double Wear. Co mówicie, warto? (30ml/229zł)

Ściskam. Iwona.

14 komentarzy:

  1. Widze, ze szukamy podobnych cech podkladu. Ten jak dla mnie odpada, przez te suche skorki (chociaz dzieki odpowiedniej pielegnacji juz prawie o nich zapomniec moge) i przez to nakldanie bb, nie lubie. Wole nakladac paluszkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli bedziesz miała okazję spróbuj podkładu The Ordinary, można go nakładać palcami i nie podkreśla skórek ;)

      Usuń
  2. Miałam pierwotną wersję podkładu i z tego co pamiętam był bardzo delikatny i tworzy efekt drugiej skóry. Poluję teraz na najnowszy podkład ALL HOURS :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno stara wersja była lżejsza niż ta nowa. Szkoda ze jej nie spróbowałam miałam porównanie. O All House tez myśle, ale chyba postawię na Estee Lauder ;)

      Usuń
  3. Ja od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem tego podkładu, ale czy w końcu się zdecyduję to nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne dylematy z tymi podkładami. Wzdychałam do niego długo, jednak nie zrobił na mnie wrażenia takiego Łał. Szukam dalej i tak już ponad 20 lat albo i dłużej :D

      Usuń
  4. To nie był podkład który rozważałam przy ostatnim zakupie, lubię glow ale nie umiałam dopasować do siebie odcienia ;) także wczoraj kupiłam Studio Skin Smashboxa - ten najjaśniejszy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z odcieniami jest rzeczywiście problem, niby bogata gama ale ja się nie wstrzeliłam.
      Czekam na wrażenia odnośnie Smashboxa ;)

      Usuń
  5. Na tym zdjęciu wygląda bardzo fajnie a nie sucho:) Mi też nie podeszła ta wersja. Nowa odsłona EL DW warta sprawdzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie robiłam po jakimś czasie od zrobienia makijażu, więc już inaczej leżał. Na początku wyglada dość sucho, mówię Ci ;)
      A masz EL? Czytałam o nim dobre opinie, chyba go przygarnę ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam ten podkład, ale my mamy inne cery ;) bo z kolei The Ordinary mnie nie zachwyca aż tak bardzo. Z EL bardzo polubiłam Double Wear Nude Water Fresh Makeup i pewnie go kupię, jak pojawi się "okienko". Klasyczny DW nie dla mnie.

    Co do YSL, to pomimo że ja teoretycznie nie mam problemu z doborem odcienia, to zaskoczyło mnie dopasowanie na poziomie B40 LOL B20 za jasny, B30 za ciemny i zbyt żółto-brzoskwiniowy (mieszanie odcieni nie było dobrym pomysłem, ponieważ tworzył dziwny kolor - nawet w swojej gamie, co mnie zaskoczyło :/) i dopiero B40 okazał się strzałem w 10-tkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że to nie wow. Ja kończę powoli Chanel Vitalumiere Aqua i potem capnę The Ordinary.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten efekt o którym piszesz to coś dla mnie. Uwielbiam glow.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.