niedziela, 27 maja 2018

Copper Amino Isolate Serum 2:1/NIOD.

Copper Amino Isolate Serum 2:1/NIOD.

Nosiłam się z zamiarem zakupu tego produktu dość długo. Działam antystarzeniowo: retinol, witamina C to są pewniaki w tym temacie. Mogą jednak powodować podrażnienia, dość dużym problemem jest niska stabilność obu składników. Ideałów nie ma? A może...Peptydy miedzi, to ten magiczny składnik, który nie tylko zadziała przeciwstarzeniowo ale także rozwiąże inne nieszczęścia z jakimi boryka się Wasza skóra (stan zapalny, zaskórniki, nierówny koloryt, brak jędrności).  NIOD jakimś nowicjuszem w temacie nie jest, jednak jak zawsze podszedł do sprawy konkretnie. Wiemy co dostajemy, w jakim stężeniu i w porównaniu z selektywnymi produktami z miedzią w składzie, cena wygórowana nie jest, choć przynajmniej dla mnie wciąż wysoka ( 15ml/38f). Mało tego w odpowiedzi na zażalenia klientów i ich obserwacje, produkt przeszedł rekonstrukcję, między innymi jeśli chodzi o stężenie ( z 1 do 3%), stabilność a także łatwość aplikacji.
Tripeptyd miedziowy to niewielka cząsteczka o wielkiej mocy. Naturalnie występuje w ciele ludzkim. Jego poziom spada wraz z wiekiem, zaczyna się to około 30 roku życia. Tripeptyd miedziowy w kosmetykach stosowany jest w prewencji anti-aging. Ma silne właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne, stymuluje produkcję kalogenu, wpływa na wyrównanie kolorytu. Co istotne uważa się, że wykazuje silniejsze działanie niż tak popularne witamina C czy retinol.
Czy pomoże pozbyć się zmarszczek? Zwolennicy mówią, że to przełom kosmetyce, przeciwnicy uważają zaś, że peptydy mają zbyt duże cząsteczki aby wniknąć w głąb skóry i efektywnie działać. Na to odpowiadają Ci pierwsi, że to bez znaczenia, bo nawet jeśli peptydy działają tuż przy powierzchni skóry przynoszą i tak spektakularne efekty.  W opisie Copper Amino Isolate Serum 2:1 (CAIS) producent mówi, że to serum ma za zadanie aktywować te funkcje w skórze, które odpowiedzialne są za produkcję kalogenu, gojenie ran, zaskórniki czy nierówny koloryt. 
CAIS2 można kupić w dwóch pojemnościach ( 15 i 30 ml). Przychodzi do nas w dwóch butelkach, jedna zawiera peptyd miedzi, druga to jego aktywator. Należy je połączyć, wstrząsnąć przez 30s i gotowe ( spokojnie, dacie radę, jak ja dałam...). Dzięki całemu temu zabiegowi mamy pewność, że nasze serum jest świeże. 
Serum należy stosować dwa razy dziennie. To najlżejsze serum jakie dane mi używać. Leciutkie jak woda (i o takiej konsystencji), o niebieskim kolorycie i octowym zapachu, wchłania się natychmiast. Trudno je rozprowadzić na twarzy. To  pierwsze zastrzeżenie jakie mam do tego produktu. Drugie to wydajność, która wynika zapewne z tej nietypowej konsystencji. Małe opakowanie 15ml, wystarcza mi na niecały miesiąc. Używam zawsze rano. Zasada jest taka, żeby CAIS stosować jako pierwszy produkt tuż po oczyszczeniu buzi. 
CAIS to jest produkt dla utrzymania skóry w jak najlepszej kondycji przez długie lata. Cera po jego użyciu jest miękka, gładka i nawilżona. Póki co nie mam zmarszczek, ale cierpię na nierówny koloryt cery i oczywiście trądzik. I serio, zauważyłam znaczną poprawę w jędrności, zyskała ona ładniejszy koloryt, znacznie redukuje zaskórniki. Ciężko opisać to uczucie i jeśli będzie się Wam wydawać, że to serum nic nie robi, spróbujcie je odstawić. Zaręczam, będziecie tęsknić! Cera wygląda dobrze, jest napięta i gładka. Nierówny koloryt, przebarwienia ulegają redukcji. Love, Love.
Zużyłam cztery małe opakowania tego produktu, teraz zrobiłam przerwę ale tylko po to aby kupić nowy Buffet The Ordinary, z peptydami miedziowymi właśnie. Podobno lepsza konsystencja i oczywiście lepsza cena, zobaczę czy dorówna CAIS.
I teraz tak, nie zamierzam namawiać każdej z Was na zakupu tego produktu. Zainteresować się nim powinny osoby po  30-tym roku życia, które borykają się z różnego rodzaju problemami skórnymi. Cery bezproblemowe i młode nie odczują efektów tu i teraz. Nie ma większego sensu stosować tego typu produktu, ze względu na wysoki poziom miedzi w organiźmie.

środa, 23 maja 2018

Enzymatyczna maseczka oczyszczająca z miodem/Be.Loved.

Enzymatyczna maseczka oczyszczająca z miodem/Be.Loved.

Miód dobrze mi się kojarzy, jest słodki no i to ulubiony przysmak Kubusia Puchatka. Dzięki swoim właściwościom niezwykle dobrze wpływa także na stan cery, szczególnie tej dotkniętej różnego rodzaju problemami. Trądzik, sucha skóra, spierzchnięte usta, dobrej jakości miód da im radę. Mówi się, że działa on podobnie do niejednego antybiotyku.
Jako, że ja od jakiegoś czasu uskuteczniam dietę, miodu jem bardzo mało, pocieszam się nakładając go na buzię. Enzymatyczna Maseczka Oczyszczająca z miodem Be.Loved, to maska, która ma zadanie oczyszczać, regenerować, nawilżać i łagodzić. Skład piękny, w pełni naturalna, tak jak lubię. Jej wspaniałe własciwości to zasługa oczywiście miodu a także glinek. Tutaj zastosowano moje ulubione, delikatną białą a także marokańską (Rhassoul). Szereg mikroeelementów, funkcja oczyszczająca, odtłuszczająca, regenerująca, można wymieniać bez końca. Złuszczająco działa tu enzym z dyni (kojarzycie Renaissance Cleansing Oskia? ten kultowy produkt zawiera między innymi te enzymy).  Świetnie sprawdza się w przypadku cer szarych, zmęczonych, poszarzałych a także trądzikowych. Smaczku całości dodają olej z rokitnika a także z dzikiej róży.

Maskę nakładam opuszkami palców na lekko wilgotną skórę. Są powody do mruczenia, maskę ma się ochotę zjeść!

Multum minerałów, przeciwutelniaczy, składników odżywczych i antybakteryjnych działa wspaniale na cerę. Widać, że jest ona oczyszczona, dotleniona, nawilżona. Tak jak pisałam wyżej, miód działa wszechstronnie, każdy rodzaj cery będzie usatysfakcjonowany. Bez względu na wiek i rodzaj problemu skórnego. Miód to moim zdaniem pewniak. Ja maskę testuję pod kątem radzenia sobie z wypryskami. I rzeczywiście, po jej użyciu szybciej się goją, a dodatkowym bonusem jest brak ściągnięcia, pełen komfort. Promienna i nawilżona cera!

Maska idealnie wpisuje się w mój wiosenno-letni schemat pielęgnacyjny, w którym to odstawiam kwasy, retinol a także produkty z dużą zawartością olei. (28,26 funta, 50 ml do nabycia tu. Wysyłka na cały świat). *

*Dziękuję za możliwość przetestowania produktu właścicielce marki. To nie jest wpis sponsorowany.


sobota, 19 maja 2018

Voluminous Shampoo/Rahua.

Voluminous Shampoo/Rahua.


Uwielbiam ten szampon i będę do niego wracać i wracać, szczególnie teraz latem, kiedy moje włosy potrzebują szczególnej troski. Zwykle twierdzenia marketingowe pod tytułem:" zwiększymy objętość Twoich włosów do granic możliwości" lub jeszcze lepiej "zagęścimy je tak, że żaden środek do stylizacji nie będzie Ci potrzebny", kompletnie na mnie a raczej na moje włosy nie działają. Szczególnie ma się to w kontekście szamponów naturalnych, które od dłuższego czasu się u mnie nie sprawdzały. Tym razem jest inaczej...
Ale od początku. Rahua ( czyt. ra-ła) to rzadki, cenny i niezwykły olejek  dzięki któremu kobiety z tego regionu mogą poszczycić się bujnymi, pięknymi włosami. Aby go zdobyć musiały  wędrować w głąb lasów deszczowych. Tradycja ta trwa od dziesiątek lat.  Obecnie olejek ten stosuje się jako sztandarowy składnik w kolekcji kosmetyków do włosów marki Rahua. Jak sami piszą szanują pracę kobiet z tego regionu a pozyskiwanie surowca odbywa się z poszanowaniem środowiska naturalnego. 
Wyjątkowość olejku rahua wynika z jego budowy cząsteczkowej.  Większość olejków oblepia tylko włókna włosowe, dając złudne wrażenie poprawy kondycji włosów. Ten zaś ze względu na  niezywkle małe cząsteczki wnika w głąb włosa wiążąc i naprawiając jego strukturę. 
Dla siebie wybrałam szampon dodający objętości Volumionus shampoo, ale możecie wybrać także ine opcje dostosowanie do Waszych potrzeb.
Szampon to bogactwo i siła naturalnych składników. Trawa cytrynowa i zielona herbata dodają włosom objętości, usuwając nadmiar lipidów z łodygi włosa (sprzyja to między innymi zmniejszeniem częstotliwości mycia). Olejek ungurahua  naprawia, nawilża, porawia strukturę włosa. 
Stosowanie szamponu ma korzystny wpływ na zmysły. Nuta eukaliputa i lawendy, cudownie odpręża i poprawia nastrój.
To co odróżnia szampon Rahua od większości naturalnych szamponów jest gęsta konsystencja i obfita piana niczym nie różniąca się od tradycyjnych "chemicznych"produktów.  Te dwie rzeczy gwarantują dokładne umycie włosów. Włosy cienkie i przetłuszczające się potrzebują dokładnego mycia! Serio, bajki pod tytułem że potrzebują czasu na przyzwyczajenie się do mycia bez piany, nie mają racji bytu. Ja myję włosy dwa razy. Pierwsze mycie to pozbawienie ich  środków do stylizacji, brudu i zanieczyszczeń. Przy drugim myciu szampon pracuje na blask i siłę.
Po każdym takim zabiegu moje włosy zyskują nowe życie. Z reguły przyklanięte po kilku godzinach, są pełne blasku i objętości cały dzień. Ten szampon wyraźnie je zagęszcza na całej długości. Nie potrzebuję masek, odżywek, pianek aby cieszyć się wspaniałym wyglądem. Różnicę w blasku i sile widać z każdym  kolejnym myciem. 
To jest fantastyczny szampon, który naprawdę radzi sobie doskonale z problemami cienkich, przetłuszczających się włosów. Przywraca im siłę, blask i objętość.
Niech moc Amazonii będzie z Wami na zawsze! :) (275ml/32 funty. Kupiłam na Cult Beauty z 15% rabatem)

 

środa, 16 maja 2018

REN Skincare/ Atlantic Kelp and Magnesium Anti-Fatigue Body Cream,

REN Skincare/ Atlantic Kelp and Magnesium Anti-Fatigue Body Cream,


Rola magnezu na prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu jest nieoceniona. Uczestniczy on w ponad trzystu różnych rekacjach jakie zachodzą naszym ciele, wpływając między innymi na prawidłowy poziom ciśnienia tętniczego, monitorując także funkcję mięśni i układu nerwowego. Odpręża, ułatwia prawidłowy sen, poprawia krążenie, odpowiada za stany zapalne skóry (w tym trądzik), można by wymieniać bez końca. Niestety współczesny styl życia, stres, alkohol, kofeina, chemia w żywności ( która składnika tego pozbawia), leki, antykoncepcja, wszystko to wpływa na to, że wielu z nas (szacuje się że nawet 90% ), ma niedobór magnezu, który powoduje  że czujemy się źle. Odbija się to oczywiście na wyglądzie naszej skóry, która staje się :
-szara
-zmęczona
- matowa
-uwrażliwiona
  REN jakiś czas temu wprowadził serię produktów do pielęgnacji ciała i rąk. Atlantic Kelp and Magnesium ze względu na wyjątkowy skład ma wygładzać, tonizować, nawilżać i stymulować naturalny cykl odnowy komórkowej skóry.  Tylko zdrowy rozsądek, choć nieee, pusty portfel powstrzymał mnie zakupem całej serii. REN to moja słabość, zdecydowana większość produktów, które miałam sprawdziła się u mnie fenomenalnie. Zdecydowałam się na balsam do ciała. Bardzo go lubię, powodów jest kilka. Po pierwsze za składniki, czyli:
-ekstrakt z listownicy antlantyckiej, to wyjątkowy glon. Zawiera silne antyoksydanty,niezliczoną ilość minerałów a także jest szczególnie bogatym źródłem magnezu. Pomaga chronić skórę przed wolnymi rodnikami, może być pomocny w leczeniu trądziku czy egzemy.
-magnez, występujący tu w trzech postaciach: PCA, siarczanu magnezu i asparaginianu magnezu, zwiększa poziom energii w komórkach skóry (phi uwielbiam te slogany!), przeciwdziała i łagodzi podrażnienia,
-plankton, zwiększa funkcje naprawcze, zapobiega problemom przesuszenia, ogranicza łuszczenie naskórka, przywraca skórze blask,
Po drugie konsystencja.To nie jest lekki balsam, nie jest też przesadnie ciężki, inaczej nie używałabym go w okresie ciepłej wiosny.  Jego konsystencja zmusza do wykonania krótkiego masażu ciała, który działa niezwykle relaksująco i wyciszająco. Dodatek przeciwdziałającej zmęczeniu mieszaniny olejów przyczynia się do poprawy nastroju. Jeśli lubicie produkty z dodatkiem rozmarynu, szałwii, eukaliptusa, geranium i cyprysu, będziecie w siódmym niebie. REN stworzył zapach niezwykle przyjemny, taki który nie powoduje bólu głowy.
Na koniec najważniejsze, działanie. Balsam wchłania się dość szybko, nawilża i regeneruje skórę. Świetnie radzi sobie z problematycznymi miejscami jakimi są u mnie łokcie i kolana, gdzie mam wyjątkową suchą, łuszczącą się skórę.
Wodorosty filtrują ocean w celu odżywienia, idealnie sprawdzają sie także w pielęgnacji skóry. Bardzo lubię kosmetyki z ich dodatkiem, ten balsam to świetnie sprawdza się w uzyskaniu miękkiej, gładkiej skóry. W połączeniu z ćwiczeniami, wspaniale wygładza, ujędrnia i nawilża skórę. Przywraca energię i poprawia nastrój, to mój wieczorny niezbędnik, choć nie tylko bo używam go także o poranku. Love (200ml/22f. Kupiłam z rabatem -15% na lookfantastic)

piątek, 11 maja 2018

Strawberry Serum/Mayka Skincare.

Strawberry Serum/Mayka Skincare.



Mayka Skincare, to zaanagażowanie, szczerość, natura, same dobre składniki i świetne kosmetyki. Te słowa cisną mi się na usta, kiedy o nich myślę. Jeżeli jesteście świadome i uważnie wybieracie co nakładacie na twarz i ciało, nie musicie szukać, Mayka będzie wyborem idealnym.
Dzisiaj bliżej chciałabym przybliżyć i powiedzieć parę słów o serum truskawkowym do twarzy. Ten element pielęgnacji to mój słaby punkt, Lubię lekkie ale odżywcze, nawilżające a przede wszystkim zawierające antyoksydnaty formuły. Strawberry Serum idealnie wpisuje się w moje potrzeby. Krótki, konkretny skład i wspaniała lekko żelowa formuła, myślę będą idealnym rozwiązaniem na nadchodzące ciepłe dni dla każdego typu cery. Już od początku wszystko w tym produkcie cieszy oko, począwszy od lekkiego opakowania z pompką typu air-less, pozwalającą na higieniczne dozowanie a także wyciśnięcie produktu do ostatniej kropli (zapewniam Was, że ta ostatnia kropla to będzie smutny moment), na tym co jest we wnętrzu kończąc. Serum oparto na bazie mojej ulubionej wody różanej. Mogłabym rozwodzić się godzinami nad jej wspaniałymi kojącymi, nawilżajacymi i relaksującymi właściwościami.
Dalej jest tylko lepiej, bo mamy tu:
- stabilną formę witaminy C (Sodium Ascorbyl Phosphate, która przez to, że nie ma zdolności wnikania w głębsze warstwy naskórk, znajduje zastosowanie u osób ze szczególnie wrażliwą cerą. Rozświetla, rozpromienia, hamuje powstawanie przebarwień,
- kwas hialuronowy, poprawiający nawilżenie skóry, zapobiega odwodnieniom a także pomaga przywrócić równowagę cerze, kiedy to nieprzyjemne uczucie odwodnienia nas dosięgnie,
-glukonolakton, należący do grupy kwasów PHA. Bardzo ciekawy składnik z kilku powodów. Działa łagdoniej niż kwasy AHA czy BHA, nie powoduje żadnych skutków ubocznych w postaci łuszczenia czy swędzenia. A właściwości ma wspaniałe : nawilża, jest doskonałym antyoksydantem, wpływa pozytywnie na syntezę kalogenu w skórze, zwiększa jej grubość i elastyczność, doskonale sprawdza się także w leczeniu trądziku,
- ekstrakt z truskawki, rewitalizuje, nawilża, odświeża, reguluje wydzielanie sebum. Truskawka napina skórę i leczy zmiany trądzikowe oraz zmniejsza pory,
Truskawkowe serum to lekka, przyjmna bezolejowa formuła. Wchłania się błyskawicznie. Nakładam je na lekko zwilżoną tonikiem skórę (pamiętajcie, żeby produkty z kwasem hialuronowym tak właśnie aplikować). U mnie znalazł zastosowanie głównie w pielęgnacji na dzień. Poprzez swoje właściwości nawilżające, odświeżające, rozjaśniające, poprawiające koloryt stanowi idealną bazę pod makijaż. Serum skutecznie niweluje problem suchych skórek, braku napięcia czy jędrności skóry. Na tak przygotowanej cerze, makijaż wygląda pięknie i długo się trzyma. To prawdziwa bomba witaminowa zamknięta w buteleczce. 
Sezon na truskawki trwa, jedzmy ile się da, bo jest krótki. Szczęście może jednak trwać cały rok, wystarczy sięgnąć po Strawberry Serum. ( 15ml, 12F. Aktualnie jest promocja na ten produkt (klik)*

* Serum otrzymałam do przetestowania w ramach barteru. Dziękuję właścicielce za zaufanie.




środa, 2 maja 2018

3.2 Tonik różany/ Fridge.

3.2 Tonik różany/ Fridge.



Przyjemność ze stosowania danych produktów pielęgnacyjnych to dla mnie bardzo ważny czynnik mający wpływ na ostateczną notę o danym produkcie. Oczywiście liczy się skuteczność, no ale niech będzie też miło. I dzisiaj będzie o takim właśnie umilaczu mojej codzienne, głównie porannej rutyny pielęgnacyjnej, choć nie tylko bo mgiełki można używać zawsze kiedy przyjdzie na to ochota.
Frigde, wszyscy znamy prawda? Przypomnę tak w pigułce:
-to tylko świeże składniki, bez substancji synetycznych i alkoholu
-minimum 7 substancji aktywnych w każdym produkcie
-potężna moc działania, wszystkie składniki dobrane tak aby stymulować skórę do odnowy i regeneracji
- dzięki Fridge skóra oddycha. Love!
-część składników jak na przykład dzika róża produkowana jest na własnej plantacji
-żadnych konserwantów
-każdy produkt, który otrzymujecie jest ręcznie napełniany i pakowany a także oznaczony danymi osoby, która czynność tę wykonywała ( zupełnie podobnie jak u Lush, tutaj dodatkowo mamy jeszcze fotki takiej osoby :)_
- jedyne co trzeba zrobić to produkty Fridge trzymać w lodówce, ale w przypadku takich obietnic myślę, że to nie problem.
3.2 Rose Water Tonic, to produkt na bazie wody różnej, nie na samej wodzie różanej. Dalej jeśli chodzi o skład jest prosto, krótko ale treściwie i co najważniejsze skutecznie. Panthenol i gliceryna. Tylko tyle, ale dla mnie robi różnicę, niestety "czyste" wody różane, hydrolaty powodują u mnie pewnien dyskomfort. Próbowałam wielu opcji i zawsze tak samo, generalnie nie przepadam za tego typu rozwiązaniami.
Schludna, minimalistyczna, szklana buteleczka, daje poczucie, że o to mam w rękach coś wyjątkowego. Naciskam na pompkę i jest mgiełka idealna. Niby tego typu produktów od groma, ale ciężko znaleźć taki który nie zrobi na buzi kałuży lub nie zatnie się kiedy nie powinien. Tutaj jest idealnie, lekka, otulająca doza osiada na twarzy niczym poranna rosa na trawie.
Kurczę, i ten zapach, tak dobrze mi się kojarzy. Z domem rodzinnym i krzakiem róży, który kwitł w ogródku co roku od niepamiętnych czasów. Jest taki świeży, romantyczny, przyjemny, prawdziwie różany. 
Tonik delikatnie wygładza skórę, zmiękcza ją i fantastycznie nawilża. Zaaplikowany o poranku tuż po wyjęciu z lodówki cudownie chłodzi, pomaga łagodzić poranną opuchliznę a także pobudza mnie do życia ( zaraz po kubku aromatycznej kawy). Lubię nałożyć go w większej ilości i po prostu wklepać w buzię. Woda różana to jedna z ciekawszych opcji jeśli chodzi o poprawę jędrności, ma wspaniałe właściwości przeciwzapalne i łagodzące. A jej zapach jak żaden usuwa zmęczenie.
Tonik Fridge świetnie nadaje się także do stosowania w ciągu dnia, nawet na makijaż. Mgiełka jest tak delikatna, że go nie popsuje. 
Dla mnie to bomba! Znacie? ( 100gram/87zł)