czwartek, 13 września 2018

Face Tan Water. Eco Tan-Eco by Sonya.





Dzisiaj opowiem Wam o produkcie, który poprawia mi humor. Dosłownie! Bo kiedy patrzę w lustro i widzę, że moja cera wygląda jakby była lekko muśnięta słońcem, to od razu mi lepiej. Nie narażając jej na przedwczesne starzenie od kilkunastu miesięcy w uzyskaniu pięknego kolorytu pomaga mi produkt australijskiej marki Eco Tan-Eco By Sonya. Face Tan Water to produkt absolutnie wyjątkowy. Eco, Organic, Vegan Friendly! Marka może poszczycić się certyfikatem, który został jej przyznany jako pierwszemu i zarazem jedynemu producentowi naturalnych samoopalaczy.
Face Tan Water to coś więcej niż typowy samooplacz. Zawarte w nim składniki działają odżywczo, nawilżająco i antybakteryjnie. Tonik polecany jest cerom trądzikowym. Zawarty w nim tajemniczo brzmiący Radish Root Ferment Filtrate to nic innego jak działające antybakteryjnie peptydy. które powstają w procesie fermentacji rzodkwi.  Składnik też jest w 100% naturalnym kosnerwantem. Wkrótce napiszę Wam o jeszcze jednym produkcie z tym składnikiem jaki posiadam w swojej łazience.
Szklana butelka mieści w sobie 100ml produktu. Dozujemy go za pomocą kroplomierza. Z racji tego, że tonik ma doysć gęstą, niemalże żelową konsystencję trzeba trochę się namachać aby go wydobyć.
Zatem potrząsamy butelką w celu wymieszania formuły, nabieramy kilka kropli, równomiernie rozprowadzamy po całej twarzy i gotowe. Tonik jest tak odżywczy, że nie nakładam już więcej, traktuję go jako taką wisienkę na torcie, ostatni krok w pielęgnacji. Na efekt cery muśnietej słońcem, odświeżonej, po prostu lepiej wyglądającej nie trzeba długo czekać. Na mojej jasnej cerze jest on widoczny już po pierwszym uzyciu. Dla podtrzymania efektów używam go do trzech razy w tygodniu.
Tonik nie ma może zapachu typowego dla samoopalaczy, nie znaczy to jednak że go nie ma. Wynika on z użytych składników, jest znośny, ale nie mogę powiedzieć że jest wspaniałyy :D. Niemniej wybaczam, wybaczam mu to. To jedyny minusik jaki jestem w stanie mu wymysleć. Opalenizna jaką uzyskuję przy użyciu tej wody jest przede wszystkim naturalna.  Ale to nie wszystko produkt doskonale koi, nawilża a przy tym przyśpiesza gojenie drobnych niespodzianek. Umówmy się cięższych postaci trądziku nie wyleczy, ale drobnym problemom spokojnie podoła.
Zaczęłam drugą butelkę. Kto ze mną? :)


6 komentarzy:

  1. Przestałam liczyć swoje butelki ;) uwielbiam ten tonik i kupuję regularnie <3 Poznałam kilka innych opcji jak kropelki, które dodaje się do kremu bądź swojego ulubionego nawilżacza, ale to nie było to.
    Dla mnie Face Tan Water jest niezastąpiony przez cały rok i cieszę się, że dałam się namówić na zakup choć nie bardzo wierzyłam w te wszystkie obietnice.
    Ja wywaliłam ten stoper, zaczął mnie irytować LOL i była to najlepsza decyzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kropelki Clarins były całkiem spoko, ale to nie był naturalny skład. Na szczęście odkryłam ten tonik i nie chce już nic innego.
      Ten zakraplacz jest fatalny, chyba zrobię tak jak Ty, wywalę go :D

      Usuń
  2. Bardzo lubię, chociaż zdarza mi się o nim zapomnieć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latem używałam trochę rzadziej, nie jestem jakaś zagorzała filtromaniaczką, wiec trochę złapały mnie promienie :D teraz używam regularnie ;)

      Usuń
  3. kiedyś myślałam nad nim, więc chętnie przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. recenzja bardzo zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.