sobota, 8 września 2018

Recover Eye Cream. Pestle&Mortar.




Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię kosmetyki irlandzkiej marki Pestle&Mortar. Na blogu mogliście już poczytać o serum z kwasem hialuronowym, miałam też oczyszczające duo do twarzy.  Kiedy Sonia właścielka marki pokazała nowy produkt, czyli krem pod oczy, wiedziałam że kiedyś go kupię. Oczywiście pałam też pożądaniem do najnowszej wielofunkcyjnej mgiełki do twarzy (czy moja lista zakupowa kiedyś się kończy?). 
Produkty pod oczy charakteryzuje pewna specyfika. Skóra w tej okolicy to najwrażliwsza okolica twarzy, sąsiedztwo z oczami sprawia, że wymagają one dość dokładnych kosztownych badań także okulistycznych. Kremy pod oczy zawierają często mikro ilości aktywnych składników. To często jest powodem frustracji wielu osób, które nie widzą efektów ze stosowania tych produktów. Nic nie szkodzi na przeszkodzie (pod warunkiem, że Wasze oczy nie są wyjątkowo wrażliwe) aby nakładać swoje ulubione serum także w te okolice. Witamina C, peptydy a nawet retinol sprawdzą się tu świetnie. 
Osobiście nie nakładam nic pod oczy na noc.  Uważam że ryzyko dostania się produktu do oczu podczas snu jest większe, objawia się to u mnie większą skłonnością do opuchnięć.
Mam prawie 38 lat i byłoby myślę grubą przesadą stwierdzenie faktu, że nie mam problemów z okolicą oczu. Widzę drobne linie zmarszczek, pogłębiającą się dolinę łez, niewyspanie, zmęczenie. 
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona Recover Eye Cream. Powodów, że dobrze zainwestowałam kasę jest kilka. Marka tworzy naturalne produkty bez grama parabenów, glikoli,barwników, olei mineralnych i co niezwykle istotne zapachu (Resibo, perfumy. Serio?).
Kompozycja kremu jest naprawdę madrze przemyślana i działa wielozadaniowo. Zastosowany tu tripeptyd (Palmitoyl Tripeptyde-5) nazywany kolagenem młodości, pięknie wpływa na produkcję kalogenu, którego poziom spada z wiekiem. Peptyd ten odpowiada za gładkość, jest skutecznym narzędziem przeciwstarzeniowym. Ekstarkt z mchu irlandzkiego, algi, koefina,  beta karoten, masło z avocado działają na polu odpowiedniego nawilżenia, jedrności, niwelowania obrzęków, drobnych zmarszczek i ochrony. Produkt zapakowano w pojemnik typu air less, dzięki czemu nie traci on tak szybko swoich cennych właściwości, jak miałoby to miejsce w przypadku produktu w słoiczku.
Nie mogę nie zwrócić uwagi na konsystencję, która przy tym bogactwie składników jest naprawdę lekka. Wciąż w pamięci mam te wszystkie naturalne kremy, jakie miałam które charakteryzowała gęsta konsystencja.  Masełkowa, jak się mawia, a w rzeczywstości tłusta, niemiłosiernie długo się wchałaniająca i przynajmniej u mnie często powodująca pojawienie się prosaków. Tutaj jest inaczej. Krem w dotyku jest aksamitny, daje lekki poślizg. To świetna baza makijaż, cięższe korektory zyskują na lekkości.
Używam tego kremu od ponad dwóch miesięcy, w tym czasie nie stosowowałm nic innego. Drobne linie zmarszczek są jakby mniej widoczne.  Okolice oczu są swietnie nawilżone, gładkie. Krem radzi sobie także z porannymi opuchnięciami, rozjaśnia, ujędrnia i sprawia że nałożony na niego korektor trzyma się cały dzień. To naprawdę dobry pokarm dla okolic oczu. Polecam ! ( 15ml/ około 150 zł. Kupiłam na lookfantastic)

3 komentarze:

  1. Mam siupa na punkcie kremów pod oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja stosuje tez ten krem pod oczy i jest od paru miesiecy moim Nr 1.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.