wtorek, 30 października 2018

Soothing & Healing Green Tea. Blithe/ Maska typu Splash.

Soothing & Healing Green Tea. Blithe/ Maska typu Splash.



Kupiłam ją z zmaiarem zabrania na wakacje. Wiedziałam, że będzie gorąco, będzie dużo spotkań, niezdrowego jedzenia, pewnie alkoholu. Będzie też oczywiście mało czasu na te wszystkie kroki pielęgnacyjne, które funduje swojej cerze kiedy jestem w domu.   Opcja maski, która ma działać już po 15 sekundach opłukiwania buzi wodą to niezły pomysł. Można to zrobić nawet podczas szybkiego prysznica. 
Opłukiwanie twarzy mlekiem lub naparami roślinnymi po oczyszczeniu pochodzi z wielowiekowej koreańskiej tradycji. Blithe swoimi produktami łączy więc tradycję z nowoczesną techologią oferując bardzo ciekawe i skuteczne produkty.  Czas dziś na wagę złota. W tym przypadku nie trzeba produktu aplikować na długie minuty, czekać i zmywać. Idealna opcja dla zabieganych i na wakacje ( butelka ma 100ml, można więc zabrać ją do samolotu).
Do wyboru mamy trzy warianty maski: żółtą (rozjaśniającą), filoletową (ujędrniającą) i zieloną, czyli tę którą wybrałam dla siebie.  

 Soothing & Healing Green Tea ma dogłębnie oczyszczać ale i jednocześnie łagodzić i kontrolować gospodarkę lipidową. Cechą wspólną wszystkich trzech wariantów jest obecność kwasu mlekowego ( AHA). Kwas ten jak wiemy ma nawilża, złuszcza, a także wykazuje działanie antybakteryje i przeciwstarzeniowe. 

Wersja zielona maski to dodatkowo ekstrakt z liści zielonej herbaty i olejek z drzewa herbacianego oraz ekstrakty owocowe. Wszystko skoncentrowane i pozyskiwane metodą tłoczenia w niskich temperturach. Dzięki temu witaminy i ekstrakty zawarte w  czarnej jagodzie i trawie cytrynowej nie tracą swych właściwości a skuteczność wodnej maski jest równie zadowalająca jak tradycyjnych produktów.
Aby skorzystać z dobrodziejstw maski, należy w misce lub umywalce wymieszać 650ml wody z nakrętką produktu. Następnie przez 15 sekund ochlapywć buzię, po tym czasie wklepać nadmiar produktu i ewentualnie resztki wytrzeć ręcznikiem. Maskę można także rozcieńczyć z wodą i stosować jak sprej. Nie radzę stosować solo, to jest naprawdę mocno skoncentrowana maska.
Muszę powiedzieć, że ta "maska-nie maska" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Zapewnia delikatną eksfoliację  a także łagodzi i uspokaja stany zapalne. Wypryski a także zmiany po wyciskaniu szybciej się goją. Buzia jest promienna i odświeżona. Składniki zawarte w produkcie głęboko oczyszczają ale i uspokajają cerę. Wersja zielona świetnie sprawdziła się u mnie latem, bo reguluje także wydzielanie sebum.  Jesienią chętnie spróbowałabym wersji żółtej z witaminą C.  
Produkty są na tyle łagodne, że można ich używać nawet codziennie. Będzie to więc dobra opcja dla początkujących w temcie kwsów. Ja podkręcam nią działanie retinolu. 
Wiecie jak to jest jak się wraca z wakacji, na twarzy zazwyczaj armagedon. Tym razem moja cera wyglądała znośnie :).  ( kupiłam na lookfantastic, dostępna w Sephora, 195zł).

wtorek, 23 października 2018

Tonik Ziołowy. Jan Barba.

Tonik Ziołowy. Jan Barba.



Tonizowanie traktuję równie poważnie jak pozostałe etapy pielęgnacyjne. Tonik ziołowy Jan Barba, to jak dla mnie król jeśli chodzi użyte w nim zioła właśnie. Związki mineralne naturalnie zawarte w ziołach a także witaminy i aloes działają kojąco i przeciwzapalnie. Producent rekomenduje go jako produkt wielozadaniowy, bo może służyć także do zmywania makijażu. Spróbowałam tylko do testów ( zwyczajnie było mi go szkoda używać w tym celu) i rzeczywiście radzi sobie dobrze z demakijażem. U mnie są to produkty mineralne.
Tonik ten przeznaczony jest dla każdego typu cery, w moim odczuciu jednak będzie on szczególnie przyjazny dla cer problemtycznych, trądzikowych i przetłuszczających się. Idealnie oczyszcza i odświeża.  I co niezwykle istotne nie przesusza. Jest tak skomponowany, że wyrównuje pH skóry. Poprzez kwasowy odczyn chroni płaszcz hydro-lipidowy skóry przed drobnosutrojami, grzybami i innymi uszkodzeniami, które powodować mogą łuszczenie, szorstkość a także trądzik. Sprawcó powodujących naruszenie bariery może być wiele: woda z wodociągów, detergenty, kuracje kwasami czy retinolem. Przywrócenie równowagi cerze to mój punkt honoru jeśli chodzi o pielęgnację.
Jeśli chodzi o użyte zioła, to czego tu nie ma: ekstrakt z rumianku, ekstrakt z pokrzywy, ekstrakt z prawoślazu, ekstrakt z fenkułu, ekstrakt z mięty pieprzowej, ekstrakr z mięty zielonej, ekstrakt z kwiatu bzu, ekstrakt z owoców rokitnika. Brzmi znajomo jeśli chodzi o składniki idealne w pięlegnacji cer trądzikowych? W składzie toniku także żel aloesowy i moja ukochana witamina C a także już na drugim miejscu w składzie arcyciekawy ekstrakt z korzenia rzodkwi. Ten naturalny konserwant oparty na antybakteryjnych peptydach, które powstają w procesie fermentacji przez przyjazne dla człwoieka pałeczki kwasu mlekowego. Znacznie podosi nawilżenie cery i działa przeciwbakteryjnie składnika tego użyto w toniku Eco Tan o którym pisałam kilka postów wcześniej klik).
Toniku ziołowego używałam wiosną i latem. Z racji użytych składników (w tym kwasu askorbinowego) najlepiej przechowywać go w lodówce. Przyznam, że aplikowanie go schłodzonego potęguje pozytywne doznania.
Tonik pachnie bardzo intesnywnie ziołowo. Prawdziwa natura!
Sprawdza się idealnie zarówno tuż po oczyszczeniu cery jak i kolejny krok po użyciu produktu złuszczajacego. Nalany w zagłębienie dłoni i wklepany odświeża, tonizuje, odżywia i łagodzi drobne zmiany zapalne. Dodatek witaminy C sprawia, że cera jest dodatkowo promienna. Tonik jest tak bogaty w substancje odżywcze, że przypomina mi słynne esencje. W ty przypadku jest to esencja pochodząca z natury. (200ml/69zł kupiłam tu. Bezproblemowa wysyłka za granicę)

piątek, 19 października 2018

Vitamin C Collagen Boost. Krem z witaminą C i olejkiem tamanu, idealny dla problematycznych cer. Mayka Skincare.

Vitamin C Collagen Boost. Krem z witaminą C i olejkiem tamanu, idealny dla problematycznych cer. Mayka Skincare.



Po rewelacyjnym truskawkowym serum klik oraz olejku z retinolem z przeznaczeniem dla problematycznych cer klik, przyszła pora aby powiedzieć kilka słów o kolejnym produkcie Mayka Skincare, jaki posiadam/posiadałam (niestety słoiczek zobaczył już dno buuu). 
W skrócie Mayka Skinare to natura, natura, ręczna robota małymi partiami, same wysoce efektywne składniki, szczerość, pasja i zaangażowanie. To lubię! I z przyjemnością pobiegnę na zakupy nowego produktu, czyli olejku do demakiajżu.
W ofercie marki do wyboru mamy dwa rodzaje kremów, dostosowane do różnyh potrzeb cery. Mam obydwa i to właśnie recenzowany dziś Vitamin  C Collagen Boost zdecydowanie lepiej służy mojej problematycznej, zbliżającej się ku czterdziestce cerze. Moje przemyślenia na początek są takie iż starsznie trudno jest znaleźć jeden produkt, który spełniał by się na kilku płaszczyznach. Mam tu na myśli przeciwdziałanie oznakom starzenia (pobudzanie produkcji kalogenu), niwelowanie i balansowanie problemów problematycznych cer ( zaskórnki, rozszerzone pory i cały ten bałagan wynikający z trądziku hormonalnego), rozświetlenie i regenerację. W kremie Mayka udało się zebrać do "kupy" i połączyć w całość składniki, które pomagają niwelować wymienione wyżej porblemy. Nieźle co?
Do rzeczy. Wszystkie kremy marki w swoim składzie nie zawierają wody, a organiczne wody kwiatowe. Nie tylko podkręcają one działanie , ale i podnoszą walory terapeutyczne produktu swoim naturalnym zapachem. Bazą te wersji kremu jest odświeżająca i poprawiająca krążenie woda pomarańczowa. Pierwsze skrzypce gra tu nowa, stabilna forma witaminy C (Sodium Ascorbyl Phosphate), wykazująca silne działanie antyoksydacyjne, przeciwstarzeniowe. Witamina C zmniejsza przebrawienia  teraz po lecie szczczególnie widoczne), rozświetla i dodaje cerze blasku. Całkowicie naturalny pozyskiwany z nasion łubinu białego składnik, stymuluje syntezę kolagenu ( jego produkcja maleje z wiekiem), uelastycznia i ujędrnia. 
Kompozycja czeterech zimnotłoczonych olei: tamanu, z nasion malin, róży i granatu odpowiada za przywrócenie balansu cerom trądzikowym. Przypomnę, że olej tamanu to przykład składnika, którego wspaniałe działanie antybakteryjne, przeciwzapalne, intensywnie regenerujące poparte zostało licznymi badaniami.
Ten przeznaczony do stosowania na dzień i na noc produkt, ma kremowo-śmietankową, niezbitą konsystencję. Dominuje w nim eneregtyzujący zapach słodkiej pomarańczy, aczkolwiek da się wyczuć charakterystyczną nutę typową dla olejku tamanu ( kostka rosołowa? :D).
Nakładałam go oczywiście jako ostatni krok w pielęgnacji, głównie rano. Aplikowany w niewielkiej ilości dosyć szybko się wchłania, nie jest tłusty, nie zostawia powłoki, cera po nim nie jest lepiąca. Regularnie stosowany zmiękcza, nawilża, chroni przed utratą wilgoci, działa delikatnie antybakteryjnie, ogranicza wydzielanie sebum. Cera jest gładka, rozświetlona i wypoczęta, tzw. glow :). 
Polecam ten krem wszystkim typom cery, a w szczególności mieszanym, tłustym i problematycznym. Z doświadczenia wiem jak trudno znaleźć produkty, które nie pogorszyły by jej problemów. ( 30ml/17 funtów sklep. Wysyłka do Polski, nie za miliony monet).

środa, 17 października 2018

Moisturising Cream/ Cerave

Moisturising Cream/ Cerave



Ceramidy są ważnym składnikiem płaszcza hydrolipidowego skóry. To taki jakby cement, który wypełnia przestrzenie międzykomórkowe w jej warstwie rogowej.  Niestety agresywne detergenty, promieniowanie UV, różnego rodzaju otarcia mechaniczne, powodują ich ubytki w wyniku których ze skóry ucieka woda a dostają się drobnosutroje. Główne objawy zaburzeń to szorstkość, suchosć i łuszczenie się skóry. Zachwiana równowaga bariery skórnej nasila trądzik. Dlatego to bardzo ważne aby zadbali o równowagę skóry uzupełniając płaszcz lipidowy. Regularne aplikowanie produktów z ceramidami wpływa bardzo korzystnie na poprawę warstwy lipidowej, pomaga zatem walczyć z różnego rodzaju dermatozami skórnymi.
Cerave, to amerykańska marka stworzona przez dermatologów, która posiada w swej ofercie całą armię produktów pomagających w odbudowie bariery skórnej. Często pytacie mnie, co stosować podczas kuracji kwasami czy retinolem. Przy tego typu kuracjach dochodzi do naruszenia bariery skórnej, cermaidy pomogą jej wrócić do równowagi. 
Z problemem bardzo suchej skóry ciała (szczególnie nieprzyjemnie było na kolanach i łokaciach, gdzie skóra się wręcz łuszczyła) borykam się od kilku lat. Podejrzewano łuszczycę, tarczycę i wiele innych chorób. Testowałam mnóstwo kosmetyków, leków sterdydowych. Efekt nigdy nie był zadowalający. Dopiero Moisturising Cream odmienił moje życie. W składzie trzy kluczowe ceramidy, cholesterol, kwas hialuronowy. Bez zapachu, z zaskakująco przyjemną, śmietankową konsystencją. Specjalna technologia produkcji uwalniająca składniki w czasie sprawia, że jest to produkt absolutnie wyjątkowy. Krem/balsam pozwala wzmocnić, nawilżyć i zapewnić skórze zdrowy wygląd. Krem z każdą aplikacją pięknie rozprawia się z problemem, suchej szorstkiej skóry. Wreszcie nie wstydzę się tego jak wyglądają moje kolana i łokcie. Sucha i łuszcząca skóra poszła w zapomnienie. Ze względu na bogatszą formułę krem nakładam głównie wieczorem. Rankiem i w ciagu dnia moja skóra jest cudownie miękka, nawilżona,  czuję że jest niezwykle delikatna. Już dawno nie miałam takiej radości z używania produktu do ciała. W przypadku Cerave nie uwiedzie Was piękne opakowanie, zapach jak z rajskiego ogrodu, tutaj liczy się działanie. Ocena na 5! (do kupienia w aptekach, cena około 36zł. Ja kupiłam na lookfatantastic).

sobota, 6 października 2018

Cream in The City. Serum Antyoksydacyne. Lush Botanicals.

Cream in The City. Serum Antyoksydacyne. Lush Botanicals.





 Po otrzymaniu tego serum zaczęłam się zastanawiać, które miejsce mu przydzielić. Moja pielęgnacja skupia się na wielu lekkich produktach. Serum Antyoksydacyjne Lush Botaniclas zaś to jedno z bogatszych tego typu produktów jakie dane było mi używać. Nic zatem nie stało na przeszkodzie aby służyło mi jako ostatni krok w pielęgnacji, pełniąc rolę lekkiego kremu. Czas był ku temu idealny, bo testowałam go w okresie letnim. Schemat jaki obrałam opierał się na serum z witaminą C Paula's Choice i właśnie kremie Lush Botanicals. Zapewniłam więc sobie pełną ochronę, antyoksydację a także poprzez bogatszą formułę kremu także dobrą bazę pod makijaż mineralny.
Lista składników jak zawsze u Lush Botaniclas jest długa ale dzięki temu dostarczamy cerze wszystko co niezbędne. Tata Harper tłumaczy, że długie składy jednego kosmetyku mogą zastąpić potrzebę posiadania kilku kosmetyków. I tu się zgodzę, poza tym na   dobre  wychodzi to też portfelowi :).
Serum to prawdziwy koktajl dla skóry, narażonej na zanieczyszczenia, klimatyzację, długie godziny spędzone przed monitorem komputera. Składniki w nim zawarte nie tylko chronią przed ich skutkami ale są w stanie wpływać również na odbudowę zniszczeń jakie czynniki  te już wywołały na skórze. Produkt na bazie wody różanej a dalej niezbędne w takiej formule oleje: z pestek malin, z pestek kiwi, z pestek czarnej porzeczki, z pestek czereśni, monoi, ekstrakty: z róży, figi, żurawiny, wina, z pestek gerjpfruta. Oleje i ekstrakty to wspaniałe źródło wiatminy C.  W skład serum wchodzi także witamina E, bardzo lubię ten składnik, działa pobudzająco na poszarzałą, zmęczoną, dotknięta trądzikiem cerę. To co przekonało mnie aby używać to serum jako krem było to, że zawiera on naturalny filtr mineralny (dwutlenek tytanu). Wisienką na torcie jest zastosowanie w tym produkcie miki.  W pełni bezpieczna pięknie odbija światło, rozprasza niedoskonałości, wygładza, po prostu upiększa. 
Resumując skład to pełen przekrój silnych, najlepszych antyoksydantów i filtrów tworzących pełną ochronę przed wolnymi rodnikami. 
Nie sposób zatrzymać się przy zapachu. Drzewo sandałowe, róża damasceńska i cytrusy tworzą mieszankę obok której trudno przejść obojętnie. 
Krem jak wspominałam wcześniej ma bogatą formułę, ale nie jest ona zbyt tłusta czy ciężka. To raczej taka szybko wchłaniająca się emulsja.  Wyjęty z  lodówki i wklepany w minimalnej ilości pięknie ożywia, rozpromienia i rozprasza niedoskonałości. Krem prócz właściwości antyoksydacyjnych świetnie sprawdza się także jako produkt łagodzący, pomagający odbudować barierę skórną przy kuracji kwasami czy retinolem. Służył mi zatem zarówno w porannej jak i nocnej pielęgnacji. To wyjątkowo wartościowy produkt. Smarujcie twarz, szyję, dekolt a nawet piersi możecie. Krem ma dużą pojemność, można zaszaleć. Na zdrowie! ( 50ml/245zł klik)

wtorek, 2 października 2018

Tata Harper. Clarifying Cleanser.

Tata Harper. Clarifying Cleanser.



Tata Harper ( swoją drogą to bardzo sympatyczna Babka) ma w swojej ofercie kilka produktów oczyszczających. Clarifying Cleanser wybrałam, bo idealnie wpasowywuje się w moje potrzeby. To preparat celujący w posiadaczy cer tłustych, mieszanych, borykających się z problemami trądziku zarówno tego młodzieńczego jak i wieku dorosłych ( to ja!). Żel ma dokładnie, nie naruszając przy tym bariery skórnej, oczyszczać i z pomocą delikatnych kwasów ją złuszczać. Mówiąc krótko, ma być łagodnie ale i skutecznie, bo prócz oczyszczania żel ma wpływać pozytywnie na cerę.
Clarifying Cleanser kupiłam z zamiarem stosowania go wieczorem. I o ile o poranku wystarczają mi nie pieniące się formuły, tak wieczorami preferuje produkty, które się pienia. Chce mieć pewność, że resztki makijażu, nadmiar sebum i nagromadzone zanieczyszczenia zostaną dokładnie usunięte. Nic nie daje mi takiego komfortu, jak wlaśnie produkt wytwarzający pianę.
Żel jest koloru zielonego nie bez powodu. W środku naturalne bezpieczne i zielone składniki. Pewnie wszyscy pomyślicie, ze na pierwszym miejscu składu będzie woda. Nie, to nie Tata. W tym przypadku jest działający wspaniale antyoksydacyjnie, rozjaśniajśco, uelastyczniaąco, bomba witaminowa, sok z jęczmienia. Dalej równie pięknie, ogórecznik, nagietek, arnika i rumianek. Za wlaściwosci zluszczające i wyciszające odpowiadają kwas salicylowy ( pochodzący z kory wierzby), kwas mlekowy a także cytrynowy.
Jak wiekszość produktów marki, tak i ten charakteryzuje mocny, intensywny, mentolowy zapach. Pierwsze spotkania z nim skończyły się u mnie aż łzawieniem oczu i kręceniem w nosie. I o ile mnie intensywne ziołowe zapachy zupełnie nie przeszkadzają, tak uważam ze dodanie tak dużo aromatu, jest posunięciem bardzo ryzykownym.
Do umycia buzi ( po uprzednim demakijażu oleju) potrzebuje naprawdę odrobinę produktu. Clarifying Cleanser plasuje się w ścislłej czołówce jeśli chodzi o wydajność. Nałożony na wilgotną buzię, spienia się, tworząc bardzo przyjemna, kremowa emulsje. Zapach, konsystencja i zachowanie a skórze sprawiają, ze mycie tym produktem zamienia się w rytuał a tak zwyczajna czynność jak mycie zyskuje nowy, przyjemny wymiar.
Żel pięknie oczyszcza, odświeża, chłodzi i daje matowe (ale bez wysuszenia wykończenie). Delikatnie rozjaśnia, rozpromienia cerę. Regularnie stosowany przyczynia się do ogólnej jej poprawy. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić.
Na koniec pytanie, które zadajcie mi dość często przy okazji kiedy pokazuje ten produkt na Instagramie. A mianowicie czy warto wydać na niego około 300zl? Tata Harper to produkty luksusowe skierowane do określonej grupy osób. To konkretna naturalna  przeciwwaga dla luksusowych marek drogeryjnych. Składniki zawarte w produktach są nie  tylko naturalne ale i organiczne (pochodzą z farmy, która jest wlasnością właścicielki). Tata ma własnś linię produkcyjną, zespół badawczy składający się z najlepszych specjalistów, tworzy w małych partiach. Możecie mieć pewność, ze dostajecie świeże produkty i wysoce efektywne. Piękne szklane opakowania, kartoniki ich estetyka sprawiają ze możemy poczuć się naprawdę wyjątkowo. ( kupiłam na space.nk, 59f)