piątek, 17 lipca 2020

Najlepszy rypacz. Wake it Up/Anwen.

Najlepszy rypacz. Wake it Up/Anwen.





Szampon to podstawa włosowej pielęgnacji. To tak jak z twarzą,  prawidłowe oczyszczanie powino stanowić początek wszystkiego.  Ten niezwykle ważny krok przyczyni się do lepszej wchłanialności produktów, jakie nałożymy po nim.
Kocham kosmetyki Anwen. Za świetne delikatne szampony, po których mam długo świeżą skórę głowy, za odżywki i maski dostosowane do porowatości włosów. Dzięki temu nawet laik bez problemu wybierze produkty dla siebie, zgodnie z równowagą PEH.

Dzisiaj o szamponie, który kupiłam tuż po jego premierze. No cóż kawa zawsze mnie kupi (i schabowy :D).  Wake it Up  to druga propozycja szamponu peelingującego w ofercie marki. Pierwszy Mint it Up, zawiera w sobie drobinki, ten jest enzymatyczny.  Użyty w nim mocznik, który w stężeniu powyżej 10% wykazuje działanie złuszczające, dokładnie  oczyszcza skórę głowy z nadmiaru sebum, środków stylizujących itp. Dodatkowo mamy w nim jeszcze SLS, jak oczyszczać to dokładnie. Oczywiście nie codziennie, raz w tygodniu będzie wystarczająco. Ja czasami peeling głowy robię dwa razy w tygodniu, bo mam bardzo przetłuszczającą się skórę głowy i stosuję środki stylizujące. 
Anwen nie zapomina, że tak jak w życiu tak i w szamponie potrzebna jest równowaga .Tak więc w  Wake it Up prócz składników odpowiedzialnych za złuszczanie i oczyszczanie znajdziemy działającą nawilżająco i regulująco na produkcję sebum pochodną lukrecji. Kofeina zaś poprawia ukrwienie skóry głowy, stymuluje wzrost włosów a ekstrakt z zielonej kawy wykazuje działanie antyoksydacyjne.

Szampon pachnie kawą. Może nie jest to zapach świeżo palonej kawy prosto z małej palarni, jaką piję na codzień ale jest ok. Tak jak mówiłam mój nos jest łasy na tego typu zapachy. 

Jeśli chodzi o wrażenia wizualne, to nie mam zastrzeżeń. Bardzo podoba mi się cała stylistyka produktów Anwen. Opakowanie z pompką, więc wszystko jak należy.

Szampon dobrze się pieni. Do jednorazowej aplikacji wystarczy naprawdę odrobina produktu. Należy go wmasować w skórę głowy, zostawić na parę chwil a następnie spłukać wodą. Dalszą pielęgnację dostosowujemy już do potrzeb włosów. Ja po takim mocnym oczyszczaniu uwielbiam nałożyć odżywkę lub maskę proteinową. Moja ulubiona to Zielona Herbata od  Anwen lub maska jajeczna Babuszka Agafia.
Sam szampon świetnie oczyszcza, odświeża skórę głowy. Włosy są odbite od nasady, zyskują więc na objętości. To rypacz idealny.  Myję włowy codziennie delikatnymi szamponami. Raz na jakiś czas potrzebuję mocniejszego oczyszczania inaczej włosy są smętne, bez życia, objętości.
Jestem zachwycona tym szamponem, napewno zagości na stałe w mojej kosmetyczce. Kupiłam na ekosmetyki. Do niedzieli macie promocję na wszystkie produkty Anwen -20%. 




środa, 8 lipca 2020

Skin Quenching Moisturiser/Apothaka Skincare.

Skin Quenching Moisturiser/Apothaka Skincare.


Apothaka Skincare, to mała brytyjska firma tworząca kosmetyki barierowe. Wszyscy dzisiaj mówią o tym  jak ważna jest zdrowa bariera skórna. Właściwie każda marka ma w swojej ofercie produkty ze składnikami ją wzmacniającymi a nawet obiecującymi naprawę uszkodzonej bariery naskórkowej. Myślę, że to trochę nadużycie ze strony producentów. Bo wiele osób może to błędnie zrozumieć. Żaden pojedyńczy produkt nie uratuje, nie odbuduje uszkodzonej bariery naskórkowej zniszczonej  nadużywaniem złuszczaczy czy retinoidów.  Nie myślcie proszę, że możecie bezkarnie stosować substancje aktywne, potem nałożyć cudowny produkt barierowy i będzie okej. To tak niestety nie działa.  Aby cieszyć się zdrową barierą naskórkową należy cerę traktować z rozwagą i pewną delikatnością. W dobrej, skutecznej pielęgnacji chodzi o zachowanie równowagi pomiędzy z jednej strony stymulacją a regeneracją z drugiej. Nasza skóra ma niesamowite zdolności, trzeba tylko trochę wsłuchać się w jej potrzeby.  Skuteczna pielęgnacja to powrót do prostych składów i  mniejszej ilości nakładanych produktów.
Natasha, właścicielka marki, to przesympatyczna, ciepła Kobieta. Osobiście angażuje się na Instagramie i zawsze zostawia ślad w postaci podziękowania jeśli zostanie oznaczona. To bardzo miłe. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ma 44 lata. Dawałam jej co najmniej 10 mniej...
Szanuję Natashę również za to, że jest szczera. Nie mówi, że jej produkty to cudotwórcy. Uważa, że całe podejście do pielęgnacji powinno opierać się na poszanowaniu bariery naskórkowej. Produkty Apothaka, mimo że są bogate we wspaniałe składniki i bardzo łagodne nie działają doraźnie. Będą efektywne i skuteczne w ramach prowadzonej łagodnie i z głową rutyny pielęgnacyjnej. Każdy powinien obserować swoją skórę i znaleźć równwagę dla siebie. U każdego będzie ona w innym miejscu, bo każdy ma inną skórę i inne problemy z nią związane.

Skin Quenching Moisturiser to leciutki krem stworzony z myślą o cerach tłustych, które są odwodnione, potrzebują nawilżenia a także składników wspierających zdrową barierę naskórkową. Z racji tego, że leczę trądzik retinoidami zewnętrznymi, testuję sporo kremów barierowych i naprawdę rzadko się zdarza ( właściwie to chyba nigdy), żeby przy użyciu w nich bogatych składników wykazywały się taką lekkością.  Kocham to! Nie jestem fanką tłustych, ciężkich, długo wchłaniających się formuł. Ten krem wpisuje się idealnie w moje potrzeby.
Formuła kremu nie zawiera substancji zapachowych, alkoholu ani olejków eterycznych. Wspaniałe, nowoczesne podejście do potrzeb skóry!
W składzie Naturalne Czynniki Nawilżające (NMF). Mamy tu mocznik, niesamowity naturalny składnik nawilżajacy a także kompleks ceramidów, cholesterol czy glicerynę. Zastosowana w nim fitosfingozyna działa przeciwzaskórnikowo, zmniejsza stany zapalne. Hamuje wzrost drożdży i bakterii. Działa przeciwłojotokowo. Natasha stworzyła wspaniałą formułę, na bazie składników, które naturalnie występują w skórze. I nie jest to masło shea czy olej słonecznikowy;)

Krem jest jak już mówiłam bardzo leciutki, szybko się wchłania. Działa kojąco, odżywczo, nawilżająco i antybakteryjnie. Nie jestem więźniem pielęganacji, nie kopiuję ślepo tych wszystkich internetowych zasad. Czytam, dowiaduję się inspiruję i dostosowuję pielęgnację pod siebie. Kremów nie używam codziennie. Rano wystarcza mi lekkie serum i krem z SPF. Kremy naprawcze zostawiam na noc i to tylko wtedy kiedy jest bardziej suche powietrze lub czuję, że z jakiś powodów moja buzia jest poirytowana. Krem doskonale ją koi i przywraca potrzebną równowagę. 
Wiem, że Natasha pracuje nad kolejnymi produktami, czyli żelem oczyszczającym i esencją. Nie mogę się doczekać aż pojawią się w sprzedaży. ( Krem kupiłam na stronie marki tu)





wtorek, 23 czerwca 2020

Skończyłam 40 lat. Jak będzie wyglądać teraz moja pielęgnacja.

Skończyłam 40 lat. Jak będzie wyglądać teraz moja pielęgnacja.


Nie chce być inaczej, w maju skończyłam 40 lat. Nie będę tutaj robić z siebie Staruszki, ale oboje z Tomkiem (jesteśmy rówieśnikami) uważamy, że nasze organizmy się zmieniają. I choć odżywiamy się w miarę zdrowo, jesteśmy aktywni, to potrzebujemy już więcej czasu na regenerację, na sen. Taka kolej rzeczy... 
Wbrew powszechnej opinii, mnie starość nie przeraża. Starość jest wspaniała. Zmarszczki, siwe włosy są urocze. Jeśli mam być szczera, to przeraża mnie obsesja młodości, botoksów, różnych zabiegów, na które Kobiety wydają duże pieniądze. 
Lubię kosmetyki przeciwstarzeniowe, od wielu lat stosuję retinoidy. Głównie po to, aby leczyć trądzik. Pamietajmy jednak, że retinoidy to także najlepsze narzędzie do walki z przedwczesnym starzeniem się skóry. Biorę ten bonus z przyjemnością :)
Nie staram się za wszelką cenę wyglądać młodziej. Wydaje mi sie, że wyglądam na te 40 lat, które mam. Staram się aby moja cera wyglądała jak najlepiej, adekwatnie do wieku! I choć może górnolotnie to brzmi, chciałabym zestarzeć się z wdziękiem. To proces, który należy realizować latami, wymaga zaangażowania i wytrwałosci. Dużą hipokryzją i zakłamaniem są hasła zapewniające, że dany zabieg czy kosmetyk odmłodzi nas o kilkanaście lat w kótkim czasie.
Dzisiaj chciałam Wam napisać, jakie mam plany pielęgancyjne dla mojej 40-letniej cery.

Skóra zaczyna się starzeć już od około 25 roku życia. Oczywiście jedni starzeją się wolniej drudzy szybciej. Wszystko zależy od tego jaki kapitał genetyczny sprezentowali nam rodzice. Dużo słońca, dużo stresu, zanieczyszczenie środowiska, zła dieta, wszystkie te czynniki mają destrukcyjny wpływ na cały organizm i cerę. Nieporównywalnie mniejszy ale jakiś wpływ na starzenie ma także  nieodpowiednia pielęgancja.

Wraz z wiekiem zwalnia odnowa komórkowa. U młodych cer skóra odnawia się  średnio co około 28 dni. Kiedy toczy się proces starzenia, czas ten wydłuża się do nawet 6-ciu tygodni. To wtedy cera staje się mniej gładka, traci blask, pojawiają się zmarszczki. 
Co jeszcze widzę na podstawie obserwacji własnej cery to, to że:
-staje się mniej jędrna,
-pory staje się bardziej widoczne. Ma to związek z utratą kolagenu w skórze. Także posiadaczki rozszerzonych porów, mam złe wiadomości. Z wiekiem będzie tylko...gorzej,
-cera jest bardziej wrażliwa. Może częściej się czerwienić, reagować podrażnieniami. Tutaj kolejna zła wiadomość. Takie cery jeśli są trądzikowe, szczególnie trudno leczyć,
- łatwiej nabawić się przebarwień,
- jest mniej elastyczna,
- traci gęstość, wynika to ze zmniejszania się warstwy tłuszczowej w tym obrębie.

Brzmi to wszystko fatalnie. Wiem. Jeśli prowadzisz w miarę zdrowy tryb życia, regularnie uprawiasz sport, to zdecydowanie pomoże Ci w zachowaniu młodego wyglądu cery na dłużej.

Na szczęście jest mnóstwo łatwo dostępnych prepratów opóźniających starzenie. Są one coraz bardziej wyrainowane, testuje się nowe, wspaniałe składniki. Mamy łatwy dostęp także do gabinetowych produktów. 
Tak jak pisałam wyżej, kupując krem czy serum, nawet jeśli będzie cholernie drogi nie oczekujmy, że cofnie on nasz zegar, podniesie skórę, zagęści ją, zatańczy czy zaśpiewa. Myślmy realnie. Większość kosmetyków działa tylko w górnej warstwie naskórka i jedyne co może zrobić, to poprawić jej nawilżenie. Ich działanie jest ograniczone. Takich, które docierają do głębszych warstw i mogących realnie działać jest naprawdę mało. Przykładem mogą być retinoidy, w tym tretynoina. Ale to lek.

Mój plan pielęgnacyjny:
Jestem całkiem zadowolona z tego jak wygląda moja cera. Wreszcie udało mi się opanować trądzik. Terapię podtrzymującą będę kontynuwać przez kolejne lata. Nie interesuje mnie medycyna estetyczna. Dobrze jest mieć wybó, mój jest właśnie taki.

-stosuję najsilniejszy, najskuteczniejszy i najlepiej przebadany składnik przeciwtrądzikowy ale i przeciwstrzeniowy, czyli tretynoinę. Gdybym jej nie miała, napewno byłby to jakiś inny produkt z retinoidami na przykład Nightly serum dr. Sam Bunting.
- nie palę, nie piję prawie wcale alkoholu,
- nie korzystam z solarium (Już!)
-przeprowadziłam się na wieś, tutaj jest napewno o wiele mniej zanieczyszczeń niż w mieście,
- w kosmetykach szukam pepetydów, niacynamidu, antyoksydantów ( witamina C i jej pochodne, ekstrakt z zielonej herbaty, witamina E),
- pamiętam o ochronie przeciwsłonecznej każdego dnia,
- pamiętam o produktach regenerujacych i nawilżaniu cery (szukam w nich ceramidów, cholesterolu, dobrych kwasów tłuszczowych),
-aby przyśpieszyć odnowę komórkową regularnie stosuję kwasy (na przykład tonik z kwasem glikolowym Krave). 

Prawdopodobnie przez kolejne lata niewiele się zmieni w mojej pielęgnacji. Chciałabym kontynować stosowanie tretynoiny. Lubię dbać o swoją skórę, będę testować kolejne wspaniałe kosmetyki i mam nadzieję, dzielić się opiniami o nich z Wami. Chcę być w tym wszystkim  szczera. Na Instagramie pokazuję się Wam taka jestem, bez filtrów. Mam trądzik, blizny, rozszerzone pory, pieprzyki i zmarszczki (głównie mimiczne). Wkurza mnie promowanie kosmetyków przez różnych influencerów jako cudowne produkty do pielęgnacji po....tygoniu stosowania. I kiedy widać, że nad kondycją cery czuwają specjaliści od medycyny estetycznej. Żaden kosmetyk czy pojedyńczy zabieg nie odmieni cery. 
Dla osób takich jak Ja, dysponujących mniejszym budżetem niezwykle ważne jest inwestowanie w dobrze przebadane substancje. Należy je wprowadzić do rutyny pielęgnayjnej dość wcześnie i być konsekwentnym w swoich działaniach. 







środa, 17 czerwca 2020

Hydrating Cleanser. A.Florence Skincare. Recenzja.

Hydrating Cleanser. A.Florence Skincare. Recenzja.




A. Florence Skincare, jedno z moich instagramowych odkryć zeszłego roku. Jej założycielka doskonale wie jak funkcjonuje skóra i jak ważna jest zdrowa bariera naskórkowa. Tina uważa, że piękno i wspaniały wygląda cery zaczyna się od zdrowej bariery naskórkowej. W związku z tym formuły kosmetyków A. Florence Skincare opierają się na składnikach poprawiających wygląd i funkcje skóry. Znajdziecie w nich ceramidy, cholesterol, niacynamid czy najwyższej jakości tłoczone na zimno oleje bogate w kwasy Omega 3 i  6. Nie stosuje się w nich olejków eterycznych ( mogą powodować alergie i tzw. wysypy) czy zapachów. 
Hydrating Gel Cleanser a właściwie to moim zdaniem bardziej balsam niż żel, to delikatny niepieniący się produkt do oczyszczania buzi zarówno rano jak i wieczorem. Dla każdego typu cery, w tym bardzo wrażliwej czy tej z trądzikiem. Oczyszczanie to ważny etap dbania o urodę. Musi jednak odbywać się za pomocą delikatnych środków.  Zasada ta obowiązuje nawet u osób z bardzo tłustą, szybko zanieczyszczającą się cerą. 
Co w nim wyjątowego? Oczywiście skład, w którym każdy jeden składnik jest po coś, nie ma tu nic przypadkowego. To wyważona formuła, która ma oczyszczać bez wywoływania podrażnień, koić, łagodzić, działać regeneracyjnie a także antyoksydacyjnie.  Z pomocą nowoczesnych technologii "wyciąga" to co najlepsze z natury : ekstrakty, oleje, hydrolaty. Mamy tu  estrakt z zielonej herbaty Matcha, ekstrakt z owsa, ekstrakt z chlorelli, hydrolat z neroli, alanotoinę czy panthenol. Cudowna mieszanka, która zachwyci każdy typ cery. Ale szczególnie wdzięczne będą te wrażliwe czy uwrażliwione na skutek różnego rodzaju kuracji. U mnie jest to trądzik. Od prawie roku stosuję tretynoinę. To bardzo skuteczna substancja, ale ma skutki uboczne. Pielęgnacja wymaga ode mnie rozwagi.
Hydrating Cleanser nie zawiera olejków eterycznych ani dodatków syntetycznych zapachów. Jego bardzo delikatny zapach wynika ze składnika użytego w formule, czy hydrolatu z neroli. Jest to woda kwiatowa, która nie zawiera żadnych alergenów. Kocham to podejście! I mam nadzieję, że rynek kosmetyczny w Polsce pójdzie tą drogą.
Hydrating Cleanser działa pod warunkiem, że jest prawidłowo stosowany. Nakładamy go Uwaga: na suchą buzię! , następnie wykonujemy delikatny masaż, zwilżamy palce ciepłą wodą, jeszcze chwilę masujemy i dopiero spłukujemy.  Odradzam nakładać na zwilżoną buzię, poza frustracją, nie zobaczycie żadnych efektów.
Żel delikatnie usuwa zanieczyszczenia, pot, nadmiar sebum. Pozostawia skórę miękką, nawilżoną, ukojoną, odświeżoną. Nie czuję ściągnięcia, moja buzia nie jest zaczerwieniona, nie szczypie. 
Żel jest tak skoncentorany i tak delikatny, że można go zostawić na buzi w formie maski. Nakładamy na buzię, zostawiamy na czas mycia zębów i mamy dodatkowy benefit w postaci porcji nawilżenia i dawki tak uwielbianych przez wszystkich antyoksydantów.
Piszę tego posta, w momencie kiedy żel dobił dna. To jest jeden z tych produków, gdzie denko nie jest mile widziane :). Napewno powtórzę zakupy. ( Kupiłam na stronie firmowej marki tu)



piątek, 5 czerwca 2020

Sensum Mare/ ALGORICH ADVANCED ANTI AGE SERUM.

Sensum Mare/ ALGORICH ADVANCED ANTI AGE SERUM.




Podobno mężczyźni są świetnymi kucharzami i fryzjerami. Zdecydowanie do tej tezy muszę dorzucić jeszcze jedną porfesję, w której dobrze sobie radzą. Mianowicie potrafią z pasją, zaangażowaniem i dobrym humorem tworzyć kosmetyki dla Kobiet. Oczywiście, większość kosmetyków nie ma płci. ale nie da się ukryć, że to My jesteśmy głównym ich odbiorcą. Dobra, dobra Panowie niech Wam będzie, rządzicie światem ale pamiętajcie Wami rządzimy My Kobiety :D
Jak widzicie, dzisiejszy post poświęcę Sensum Mare. To polska marka, która tworzy swoje produkty w całości w Polsce. Należy to podkreślić, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń związanych z pewnymi koszulkami. Proszę Państwa, kilka dni temu upadł mit produkcji i wyjątkowości polskich wyrobów. Odbudować to zaufanie będzie bardzo ciężko. Dlatego szczególnie mocno trzymam kciuki za małe, "prawdziwe" manufaktury, nie tylko z branzy odzieżowej. 
Za marką Sensum Mare stoi dwóch pozytywnych mężczyzn, którzy jak mówią tworzą produkty dla  Kobiet szukających nowoczesnych technologii, składników a także ceniących moc natury.  Połączenie natury z możliwościami technologicznymi, to jest przyszłość rynku kosmetycznego. Sensum Mare w swoich produktach, skupia się na wspaniałych właściwościach składników pochodzących z środowiska wodnego, głównie alg.
Testuję dwa produkty. Znacie mnie, więc domyślacie się, że jednym z nich jest tonik, czyli Algotonic. A także Zaawansowane Serum Rewitalizuące i przeciwzmarszczkowe dla cery suchej, Algorich.  Jest jeszcze wersja dla cery tłustej, która ma postać żelu.
Bogata mleczna emulsja w której kipi od składników aktywnych. Mamy tu komlepksy alg znane z cudownych właściwości nawilżających, dostarczających skórze cennych minerałów. Bardzo lubię kosmetyki z algami, wyraźnie poprawiają nawilżenie skóry. Szczególnie ciekawy jest zawarty w tym produkcie ekstrakt z algi zielononiebieskiej, zawierającej witaminy z grupy B. To coś dla osób chcących zachowość młodosć na dłużej. Dalej wzmacianjąca barierę naskórkową arginina, kwas hialuronowy (niskocząsteczkowy) a także prawdziwy wielozadaniowiec, czyli niacynamid. Nie mogę nie wspomnieć także o kojącym pantenolu i  lagodzącej alantoinie.
Jak już wspominałam wcześniej serum ma postać gęstej mlecznej emulsji. Przy moim typie cery zastępuje mi krem nawilżający. Moja rutyna z użyciem tego produktu wygląda następująco:
- delikatne mycie
- Algotonic Sensum Mare
- Serum Algorich
-krem z SPF
 Mimo nazwy nie będę Was przekonywać, że serum wyprasuje Wam zmarszczki. Absolutnie nie ma w nim takich składników aktywnych, które miałyby zdolności penetracji w głąb skóry. To jest kosmetyk po którym cera zyskuje mocną dawkę nawilżenia i ukojenia. A to wszystko przełoży się na lepszy jej wygląd. Drobne zmarszczki będą optycznie zredukowane. Cera ze zdrową barierą naskórkową będzie jędrna, gładka, rozświetlona, pełna blasku. Pamiętajcie o tym aspekcie układając sobie plan pielęgnacji. Uwielbiamy kwasy i retinoidy. To niezwykle ważne aby zachować balans między aktwnymi substancjami a tymi wykazującymi działanie łagodzące. 
To serum to obcenie mój Must Have jeśli chodzi o pielęgancję po całym dniu na plaży. Słońce, piasek, wiatr potrafią dać cerze ostro w kość. Świetnie regeneruje skórę. 
Z rzeczy mniej ważnych, ale jak by nie patrzeć też istotnych. Serum dostajemy w pięknym, ciężkim szklanym opakowaniu. Ma zapach. Oosobiście wolę, jak kosmetyki nie pachną. Ale to jeszcze inny poziom, którego muszą się nauczyć polscy konsumenci. Mam nadzieję, że że zrozumiemy kiedyś, że zapach nie jest wyznacznikiem wyjątkowości produktu.
Podsumowując, jestem mile zaskoczona. Mam ochotę spróbować także wersji dla cery tłustej. Żelowa konsystencja może świetnie się sprawdzić latem. ( 35ml. W UK kupicie na Skinflower). 


sobota, 30 maja 2020

Przyczyny przedwczesnego starzenia się skóry i jak im zapobiegać.

Przyczyny przedwczesnego starzenia się skóry i jak im zapobiegać.

 Czy w czasach łatwo dostępnego liftingu, zabiegów,  Photoshopa, Kim Kardashian, ktoś wie jak wyglądają zmarszczki czy trądzik, prawdziwi ludzie?  Obserwuję Internet, zwłaszcza Instagram, dostaję od Was wiadomości, w których piszecie, że macie ogromne zmarszczki (w Waszym  mniemaniu) na przykład wokół oczu i zastanawiacie się jak to możliwe, przecież macie dopiero 25lat a przecież zmarszczki to domena ludzi starych. I ta teoria jest jeszcze bezpieczna. Martwi mnie fakt, że tak wielu ludziom wydaje się, że  dzięki zabiegom tych zmarszczek nie doczekają nigdy. Niestety zestarzejemy się wszyscy. Oczywiście jedni wolniej, drudzy szybciej,  ale wszyscy. 
To zupełnie normalne, że w wieku dwudziestu kilku lat wokół oczu pojawiają się tzw. kurze łapki. U mnie były to także ledwo zauważalne zmiany na czole.  Problemem i powodem do zastanowienia się mogą być pojawiające się w tym wieku głębokie zmarszczki. Oznacza to, że Twoja cera zbyt szybko traci kolagen. Kolagen to białko odpowiedzialne za jędrność skóry. Po ukończeniu 21 lat tracimy około 1% kolagenu rocznie.  Po menopazuie proces ten znacząco przyśpiesza, to wtedy powinny pojawić się głębokie zmarszczki.

Główne przyczyny wcześniejszego starzenia się skóry a tym samym szybciej pojawiających się zmarszczek to:
-Ekspozycja na słońce.  Myślę, że większość z nas w pewnym momencie życia korzystała z promieni słonecznych w nadmiarze. Moi rodzice nie aplikowali mi filtra słonecznego regularnie. Tego typu produkty używaliśmy tylko na plaży. W ogóle to nawet nie wiem czy filtry były dostępne w Polsce wczesnych lat osiemdziesiątych. Ktoś pamięta? Wczesna dorosłość to moda na Solaria. Przemilczę moją częstotliwość korzystania z tego rodzaju urządzeń... Nikt wtedy nie mówił, że unikanie solariów czy aplikacja filtrów przeciwsłonecznych to także wspaniała prewncja przeciwzmarszczkowa. Wszystkie poparzenia słoneczne jakich nabawimy się w dzieciństwie odbiją się w dorosłym życiu nie tylko w postaci  zmarszczek, ale i większym ryzykiem zachorowania na nowotwory skóry.

-Genetyka. Tak się szczęśliwie złożyło, że wszystkie kobiety w mojej rodzinie zarówno ze strony Mamy jak i Taty pięknie się starzeją. Mam Kuzynki, które przekroczyły pięćdziesiąt lat i bez pomocy zabiegów i retinoidów wyglądają spokojnie 10 lat młodziej. Mam nadzieję, że i o mnie kiedyś tak ktoś powie :). Tak sobie myślę jednak, że w ciągu ostatnich kilku lat nowotowory zabrały mi Mamę, Babcię, Dziadka i wuja. Genetyka sprawi, że nie będę mieć zmarszczek ale szlak może mnie trafić z innej strony za sprawą innych genów...

- Styl życia, czyli brak snu, stres, palenie papiersów, skażenie środowiska, niewłaściwa dieta bogata w przetwrzone pokarmy, nadmiar cukru, alkohol. Wszystkie te czynniki mają wpływ na cały nasz organizm. Konsekwencją będzie utrata zdrowia i oczywiście to co jest tematem przewdownim tego posta, czyli zmarszczki.


Oto kilka rad dla zdrowia i młodości skóry:

- śpij przynajmniej 8 godzin dziennie. 
- jedz dużo warzyw i owoców, bo są bogate przeciwuteleniacze, które wymiatają wolne rodniki.
- mniej stersu ( wiem, wiem łatwo się mówi...).
- nie pal papierosów, unikaj alkoholu w nadmiarze.
- aplikuj krem przeciwsłoneczny każdego dnia, nawet w pochmurne dni. Nie obwiniaj siebie, że robisz to dopiero teraz. Nigdy nie jest za późno na zmianę nawyków. 
- w pielęgnacji stawiaj na antyoksydanty i retinoidy. 

I pamiętaj starość i zmarszczki są piękne! 

Ściskam. Iwona.

wtorek, 19 maja 2020

Odżywczo-nawilżajacy żel do mycia Mokosh/ Recenzja.

Odżywczo-nawilżajacy żel do mycia Mokosh/ Recenzja.




Jeśli chodzi o kosmetyki to ekscytuje mnie w nich wiele rzeczy i zawsze znajdę wytłumaczenie, żeby coś przetestować. Znacie mnie, wiecie że nie odmówię sobie nowego produktu oczyszczajacego. A jeśli ten produkt jest spod skrzydeł fajnej, kosmetycznej marki to już w ogóle. Mokosh, bo o nich mowa i ich słynny balsam brązujący został niedawno wyróżniony w brytyjskim Vogue. Dla mnie emigrantki z Polski, której na co dzień brakuje polskich symboli, szczególnie miło czyta się takie wiadomości.
Kiedy w ofercie Mokosh pojawił się nowy produkt, czyli Odżywczo-nawilżający żel Figa, wiedziałam że go kupię jak tylko pojawi się w ofercie tutejszych dystrybutorów polskich kosmetyków. 
Od blisko roku stosuję retinoidy a dokładniej tretynoinę w celu pozbycia się uporczywego trądziku. Substancja ta działa dosyć drażniąco na cerę. Pielęgnacja w związku z tym musi być szczególnie przemyślana. Powinna być delikatna i kojąca. Dbamy o naprawę bariery naskórkowej, która w wyniku działania retinoidów zostaje uszodzona. 
Lekki makijaż, filtry, nadmiar sebum to wszystko trzeba zmyć. Ale jak i czym? Dwuetapowo czy nie, to bez znaczenia. Rób jak uważasz! Ja przez lata preferowałam to pierwsze rozwiązanie, ale po pierwsze nie leczyłam się wtedy a po drugie stosowałam cięższy makijaż.
Żel Mokosh zaczęłam testować w chwili, kiedy przeszłam na najwyższe możliwe stężenie tretynoiny, czyli 0,1%.  Ogólnie bardzo dobrze znoszę kurację retinoidami. Wynika to pewnie trochę z predyspozycji ale też napewno duży udział ma odpowiednia pielęgnacja. Pomyślałam zatem, że skoro buduję tolerancję na retinoidy, to spróbuję jednooetapowego oczyszczania wieczorem przy pomocy żelu Mokosh. Nie bardzo wiedziałam, czy warto się tym faktem podzielić na Instagramie.  Presja, że oczyszczanie musi być dwuetapowe jest duża. Szczególnie jesli chodzi o osoby z trądzikiem. Ale jak już pisałam wcześniej na temat mitów o trądziku czytaj post, choroba ta nie wynika z brudu. Agresywne oczyszczanie może wręcz go zaostrzyć. 
Żel Figa zaliczyłabym do produktów o średnio-mocnej sile mycia. Idealnie może się sprawdzić właśnie do jednoetapowego oczyszczania.  Bazą myjącą są tu naturalne pozyskiwane z oleju kokosowego substancje myjące. Żel jest gęsty i bardzo wydajny. Zapakowany w przyjemne dla oka i ekologiczne opakowanie, czyli ze szkła. Naprawdę odrobina wystarczy do umycia buzi i szyi. W kontakcie z wodą lekko się pieni.
Sam skład produktu jest cudowny, zaskakujący i trochę nowatorski jeśli chodzi o polskie kosmetyki. Mamy tu kompleks pięciu minerałów; krzemu, magnezu, miedzi, żelaza i cynku UWAGA! pochodzących z drożdży poddanych procesowi biofermentacji. Fermenty to jest przyszłość kosmetologii, skóra je bardzo dobrze toleruje. Dalej tytułowa figa w postaci ekstraktu z owocu figi i ekstraktu z opuncji figowej, wykazujących silne działanie antyoksydacyjne, nawadniające i łagodzące podraznienia. Wierzę w moc składników, także w produktach do mycia. Masaż jaki wykonujemy podczas mycia je aktywuje i napewno w jakiejś części wykazują one wspaniałe działanie na skórę.
Żel myje buzię bardzo dobrze i bez podrażnień, nawet w moim przypadku. Z jednej strony cera jest tłusta, produkuje nadmiar sebum a  z drugiej retinoidy bardzo ją uwrażliwiają. Trzeba znaleźć odpowiedni balans, a łatwe to wale nie jest. Tym żelem myję buzię w jednym kroku. Testuję tę metodę już z trzy miesiące. Sprawdza mi się doskonale :). (W UK kupiłam tu)


piątek, 8 maja 2020

Wiosenna Kosmetyczka.

Wiosenna Kosmetyczka.



Wiosenna Kosmetyczka. Oczywiście nie chodzi w niej o zakazy i nakazy, co wolno czego nie wolno. Obserwując Instagram odnoszę wrażenie, że jeśli chodzi o pielęgnację, to zrobiło się bardzo poważnie. Zaczęłyśmy analizować produkty składnik po składniku, doszukiwać się różnych teorii spiskowych producentów. Te wszystkie kroki pielegnacyjne. Jeden a może dziesięć? to może przerażać. A  strach zawsze się sprzedaje bardzo dobrze, pamiętajcie o tym. Nie ma dobrych i złych kosmetyków, wszystkie są bezpieczne.  Dla mnie pielęgnacja ma być przyjemnością. Sięgam po to co lubię i co mi służy. I choćby mi teraz 100 osób napisało, że tonik jest zbędnym produktem w pielęgnacji, to i tak go będę używać, bo lubię :)
Układając schemat wiosennej pielęgnacji nie namawiam Was do zakupów. Warto przejrzeć to co macie,  na pewno większość zimowej pielęgnacji może posłużyć Wam doskonale podczas wiosennej rutyny. Mieszkam w miejscu, gdzie nie ma zimy, nie ma potrzeby stowania cięższych, otulających formuł. Tak więc u mnie naprawdę są to minimalne zmiany. 

Ludzie w ciepłych krajach też mają trądzik, też chcą go leczyć, też chcą stosować retinol czy kwasy. Słonce i temperatura nie są przeszkodą do zaniechania kuracji. Szczególnie, jeśli leczymy problemy skórne. U mnie to trądzik. Tak więc nadal kontynuuje leczenie tretynoiną z Dermatica (tutaj więcej). Tretynoina to najlepszy, skuteczny retinoid zwalaczający trądzik ale przynoszący także znakomite korzyści przeciwstarzeniowe. 
Gdybym jednak z jakiś powodów nie mogła z niej korzystać (wolę tak nawet nie myśleć) sięgnełabym po rewelacyjne Nightly Flawless Serum angielskiej dermatolożki dr Sam Bunting. 2% Granactive Retinoid ( pochodna retinolu), 5% kwas azelainowy, 1% bakuchiol, 10% niacynamid, tworzą wyjątkową mieszankę działającą na trądzik, przebarwienia czy zmarszczki.  Serum ma przyjemną konsytencję, znakomicie działa na skórę. 

Wiosną i latem nadal możecie stosować kwasy. Niższe stężenia, może trzeba będzie zmniejszyć częstotliwość ale warto to robić. Jakie wybrać, to już sprawa indywidulana. Dla cer trądzikowych polecam kwas salicylowy i moją ulubioną Salicylic Acid 2% Mask od The Ordinary. Kwas salicylowy dobrze rozpuszcza się w tłuszczach, ma więc zdolność penetrowania porów i odblokowywania ich. Tu dodatkowo glinka amazońska i węgiel. Jest moc !
Nie mogę nie wspomnieć o kolejnym ulubieńcu nie tylko moim ale i całego Instagrama, czyli KALE-LALU-YAHA od Krave Beauty . To delikatny tonik z kwasem glikolowym (5,25%) i koktajlem antyoksydantów. Łagodny, nie podrażnia, poprawia nawilżenie, delikatnie złuszcza i rozświetla. Wspaniały!
Na koniec coś dla bardzo wrażliwych cer. Exuvianse Probiotic EssenceW składzie kwasy PHA a także lizat probiotyczny. Wzmacnia, nawilża, koi, działa antyoksydacyjnie.

Antyoksydanty to bardzo ważna część mojej pielęgancji. Opóżniają starzenie, działają przeciw przebarwieniom, odsłaniają promienną cerę. Najlepszym i najważniejszym antyoksydantem każdego kto chce się pięknie i póżniej zestrzeć powinien być krem z filtrem.  Cały Rok! Promieniowanie UV uszkadza kolagen i przyczynia się do szybszego starzenia skóry a także nowotwórów. Szukajcie formuł odpowiednich dla siebie minimum SPF 30 ( w lato SPF 50). 
Obecnie testuję Ultarsun SPF 50 ( raczej tylko w plener), Fusion Water ISDIN. Lekka formuła, ale ma lekko silikonowe wykończenie. Sheer Physical Protection Neostrata to lekki, barwiony filtr mineralny. W związku z tym zostawia świetliste wykończenie. Ogromny plus za jasny kolor.

Wiosną jak nigdy uwielbiam mgiełki i lekkie serum.  Polecam Super Serum a. Florence Skincare, którego z jakiś niewiadomych powodów nie ujęłam na zdjęciu. Kocham to serum. W składzie antyoksydanty, ceramidy. Pozbawiony olejków zapachowych i zapachu. Przyjemna formuła. Zastąpi krem do twarzy i pod oczy.

Hydrate Facial Serum doskonały nawadniający a także antyoksydacyjny produkt.  Lekka żelowa formuła, szybko się wchłania. Produkt beztłuszczowy i bezzapachowy. Niezwykle wydajny. 
 Na temat mgiełek/toników/esencji  mogłabym napisać cały poemat. Mogłabym się obejść ale po co?  Napakowane antyoksydantami, substancjami nawilżającymi czy wspierającymi barierę naskórkową świetnie sprawdzają się na mojej podanej na trądzik, przetłuszczającej się cerze. Moi aktualni ulubieńcy:
- Klairs, Fundamental Ampule Mist. W składzie antyksydanty a także ceramid.
Babo, Tonik przeciwzmarszczkowy. Prym wiedzie w nim beta-glukan a także minerały. Bez zapachu i olejków eterycznych. Wspaniały kojący produkt.
Sensum Mare, Algotonic Rich Moisturizing Toner. Bogaty w minerały, kompleksy alg, kwas hialuronowy. Hit Instagrama! Pięknie pachnie, świetnie sprawdza mi się do odświeżania w ciągu dnia.

Makijaż
Preferuję ten bardzo delikatny. Taki który tylko lekko skoryguje, ujednolici i wyrówna koloryt. Tej wiosny zdecydowanie postawię na H20 Skintint, Pixi. Dość uboga kolorystyka, ale udało mi się dobrać odcień dla siebie (01 Cream).  Dość nietypowa żelowo-kremowa konstencja, którą najlepiej aplikuje się palcami. Efekt jaki daje to poprostu lepsza, promienna cera. Dobrze współgra z filtrami. 

Na ustach niezmiennie Iossi i ich  balsam do ust. Uwielbiam efekt wygładzenia, miękkości jaki daje ustom. Ekstrakt z korzenia batata nadaje delikatnego koloru ustom. Efekt zależeć będzie od Waszej naturalnej barwy . U mnie jest to delikatnie mleczno-różow odcień.

Na koniec perfumy. Pewnie zastanawiacie się gdzie na zdjęciu flakon ?:) U mnie dość nietypowo. Otóż są to perfumy w wosku pszczelim Miodowa Mydlarnia o zapachu Zielonych Pomidorów. Piękny, nieoczywisty i zaskakujący zapach. Przywołuje na myśl tylko dobre wspomnienia z lat dzieciństwa. Oczyma wyobraźni widzę krzaki pomidorów, jakie miała zawsze Babcia. To jest zapach tych zielonych krzaków, z których jadłam najlepsze pomidory w moim życiu. 



A jak Wasze wiosenne kosmetyczki? :)


wtorek, 28 kwietnia 2020

5 mitów na temat trądziku.

5 mitów na temat trądziku.

Walczysz od lat, stosujesz  się do zaleceń a mimo Twój trądzik nie znika.  Zaczynasz się zastanawiać co jest nie tak... Zacznę od tego, że trądzik to bardzo złożona choroba. Zarówno postawienie trafnej diagnozy odnośnie przyczyn jego  powstania ( u każdej osoby mogą być inne)  jak i leczenie, szczególnie jeśli chodzi o osoby dorosłe jest bardzo trudne. Wymaga konsekwensji, systematyczności i dużych pokładów cierpliwości.  Czy dieta, słońce, makijaż mają jakikolwiek wpływ na trądzik? Dzisiaj rozwieję Wasze wątpliwości.
Przypomnę tylko, że mam prawie 40 lat. Od około dwudziestu lat walczę z trądzikiem dorosłych. Przez cały ten czas chwytałam się różnych rozwiązań, które niestety często zaostrzały proces chorobowy.

Oto mity na temat trądziku :

1.Nadmierne oczyszczanie.  Phi gdyby to było takie proste. Trądzik nie jest chorobą wynikającą z brudu. Agresywne oczyszczanie, dające efekt "piszczącej skóry" niestety nie spowoduje, że nasz trądzik zniknie. Jedyne czego możemy się nabawić to podrażnień a w kosnekwencji zostrzenia trądziku. Niestety kilkanaście lat temu wiedza na temat tego, jak ważne jest wspieranie bariery hydrolipidowej nie istniała. A przecież zdrowa bariera skórna to zdrowa skóra, brak trądziku czy alergii. Cerę trądzikową należy oczyszczać delikatnymi produktami o pH przyjaznym dla skóry. Nie doprowadzajcie do uczucia ściągnięcia i wysuszenia skóry.

2. Trądzik dotyka tylko ludzi młodych.  To kolejny mit z którym należy się rozprawić. Mówi się, że trądzik osób dorosłych dotyka około 50% ludzi po dwudziestym roku życia i 25% po czterdziestym roku życia. Liczby te niestety stale rosną zarówno jeśli chodzi o trądzik młodych jak i osób dorosłych.

3. Słońce leczy trądzik. Muszę powiedzieć, że stosowałam się do tej "rady przez wiele lat". Było to dobre wytłumaczenie do nadmiernego korzystania ze słońca (także tego w solarium). Nie ma wątpliowści, że chwilowo widać różnicę w wyglądzie skóry. Opalona skóra wygląda dobrze. Jednak zdawać sobie należy sprawę, że to jest oznaka uszkodzenia jej przez słońce. Kiedy skóra wsutek promieniowania słonecznego zmienia kolor, oznacza to że promienie UV ją niszczą, uszkadzają kolagen. Generują się wolne rodniki... Nie ma sensu wystawiać się na słońce, nawet jeśli widzicie poprawę, to wszystko jest złudne. Lepiej wdrożyć leczenie i stosować krem z filtrem przez cały rok. Kuracje trądzikowe często uwrażliwiają skórę na słońce., więc to konieczność. A jeśli chcecie się opalić, pozostaje opalanie z butelki.

4. Czekolada i słodycze zaostrzają trądzik. Może się to stać za sprawą składników tychże produktów na przykład mleka czy dużej ilości cukru. Kawałek dobrej jakościowo gorzkiej tabliczki czekolady na pewno nie wpłynie na pogorszenie stanu cery. Wszystko z umiarem.

5. Makijaż zaostrza trądzik. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię o tym, żeby zrezygnować z makijażu w ogóle. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez podkładu. Niestety przez lata bardzo chciałam ukryć trądzik i dzień w dzień stosowałam słynny podkład Estee Lauder. To nie jest absolutnie podkład do codziennego stosowania! W internecie znaleźć możecie artykuły ( jeśli ktoś ma dostęp to badania) polskiej dermatolożki dr Chlebuś na temat jak wielki wpływ ma ciężki, mocno kryjący podkład na zaostrzenie trądziku. Wybierajcie podkłady mineralne, lekkie formuły lub kremy BB.  

Koniecznie dajcie znać, jakie Wy znacie mity na temat trądziku. Krąży ich napewno o wiele więcej niż te ujęte w poście.

Ściskam.
Iwona


czwartek, 16 kwietnia 2020

Johanna Gillbro "Zrozum swoją skórę"/ Recenzja książki.

Johanna Gillbro "Zrozum swoją skórę"/ Recenzja książki.



Autorką książki jest Johanna Gillbro, dermatolog a właściwie doktorantka i wieloletnia badaczka w zakresie bielactwa nabytego ( sama też choruje na tę chorobę). 15 lat pracowała w przemyśle kosmetycznym jako kierowniczka badań i szefowa działu innowacji. Odnoszę wrażenie, że branża trochę ją rozczarowała. Sama zresztą mówi, że potrzebuje ona więcej innowacji nie tylko jeśli chodzi o składniki, metody konserwacji, logistyki ale także w zakresie zmian norm obciążeniowych. 
Nie mam kompetencji ani takiej wiedzy i wykształcenia żeby dyskutować z treścią tej książki. Napisała ją naukowiec z wieloletnim doświadczeniem. Biorąc pod uwagę obecną sytuację podważanie zdania naukowców, od których to tak naprawdę zależy nasza przyszłość jest nie na miejscu.  Widzę, tu kilka nieścisłości ( szczególnie w tematyce filtrów) i błędów, ale być może wynika to z błędnego tłumaczenia. Autorka w książce posłużyła się 368 artykułami naukowymi ( znajdzicie je na końcu książki).
Pewnie osoby z wykształceniem kosmetologicznym, czy na codzień obcujące z badaniami naukowymi poczują niedosyt. Ale to nie jest książka dla nich. Johanna uważa, że wiedza na temat skóry, jej funkcjonowania, prawidłowej pielęgnacji, jest wciąż za mała. To właśnie dla tych ludzi jest ta książka. Nie znajdziecie tu konkretnych rozwiązań pielęgnacyjnych. Ale dowiecie się jak zbudowana jest skóra, czym jest TEWL, flora bakteryjna, stres oksydacyjny, czy starzenie. Wszystko podane w przystępny, zrozumiały sposób.
Poznacie rodzaje skóry z krótką charakterystyką każdego z nich. Autorka zajęła się także chorobami skóry. Mówi o łuszczycy, egzemie, bielactwie a także chorobie mi najbliższej, czyli trądziku. Wedle badań, to my kobiety radzimy sobie z nim gorzej. Trądzik wpływa na relacje międzyludzkie, nawiązywanie relacji uczuciowych, sprawy intymne. Niestety obserwujemy wyraźny wzrost zachorowań na całym świecie. Jedyne pocieszenie dla Nas osób z tłustą skórą, to mniej zmarszczek  w przyszłosci.

Johanna pisze i trudno się z tym nie zgodzić, że stan skóry wpływa na naszą samoocenę. Bielactwo czy trądzik mogą oddziaływać na nasze zdrowie psychiczne. Podkreśla, że kosmetykami nie powinno się leczyć chorób skóry.  Ich działanie powinno polegać na podtrzymywaniu dobrego jej stanu, oczyszczanie i ochronę.
Rozważając na temat skutecznej pielęgnacji, autorka wraca wspomieniami do kosmetyczki swojej Mamy ( były to lata 80-ste XX wieku), w której to znajdował się jeden krem i krem z filtrem na lato. Mineły lata i Johanna uważa, że nie wszyscy potrzebują kosmetyków.  Nakładamy ich zbyt wiele, co może powodować pogorszenie stanu skóry. Nie ma badań naukowych potwierdzających przewagę serum nad kremem, czy na temat tego że jedno uzupełnia drugie. Skuteczna pielęgnacja to powrót do prostych składów, małej ilości składników w produktach. W kosmetykach należy szukać substancji utrzymujących wilgoć (Johanna uwielbia mocznik, ale może być gliceryna, aminkowasy).  Potwierdzoną badaniami skuteczność maja ceramidy. Zmniejszają stany zapalne, wzmacniają barierę naskórkową. Ich poziom zmienia się wraz z porami roku ( zimą jest niższy).  Johanna nie pomija oczywiście znanego, najlepiej przebadanego i skutecznego retinolu, witaminy C, Niacynamidu, witaminy E, roślinnych komórek macierzystych i peptydów.

Cera tłusta i trądzikowa poczuje się lepiej jeśli dostarczymy jej produktów z retinoidami, kwasów i cynku. Mocny makijaż może zapychać i zaostrzyć trądzik.  Tu mamy polski akcent w tej książce. Autorka odwołuje się do badań przeporwadzonych w 2017 roku w Polsce przez dr Chlebus i jej zespół, potwierdzających tę tezę.

Cały duży rozdział autorka poświęca tematowi na czasie, jakim jest mikrobiom. Przez lata robiliśmy wszystko aby tępić bakterie. Teraz przyszedł czas na bakteryjną rewolucję, czyli podjęcie wspópracy z nimi. Autorka mówi, że  z bakteriami jest jak z ludźmi. Wyrwani z środowiska naturalnego, pozbawieni znajomych i bliskich, zmieniają się. Jeśli mikrobiom zostanie zachwiany to nawet te dobre bakterie moga obrócić się przeciw Nam i oddziaływać patogennie. Konsekwencją jest trądzik, łuszczyca, egzema i inne chorby skóry. 
Producenci oczywiście podchwycili temat i zaczynają tworzyć kosmetykami z probiotykami a w zasadzie to pre lub postbiotykami. Używanie probiotyków w kosmetykach jest skomplikowane. Większość z nich zawiera wodę, a bakteriom trudno przeżyć w takich warunkach. Drugi problem to długi termin ważności kosmetyków. Trudno zagwarantować, że po takim czasie pozostaną jakiekolwiek kultury bakterii. Ale bez obaw, pre i postbiotyki stosowane obecnie w kosmetyce, mają też dobre działanie na skórę.

Hodowla bakterii skórnych to przyszłość! Być może pojawią się kosmetyki probiotyczne wykorzystujące bakterie endogenne skóry. Kuracja będzie polegała na przenoszeniu bakterii ze zdrowej skórej na chorą.  Tymczasem najlepszą opcją  wspierania flory bakteryjnej organizmu jest spożywanie błonnika, kiszonek, zdrowa, zbilansowana dieta...


Dobra, kończę. Jeśli Was zainteresowałam, przeczytajcie książkę i sami oceńcie czy ta wiedza  Wam się przyda, czy dowiedzieliście się czegoś nowego. A może wszystko już Wiecie? No to gratulacje! :)





środa, 8 kwietnia 2020

Herbs&Hydro/ Recenzja szamponów i odżywki w kostce.

Herbs&Hydro/ Recenzja szamponów i odżywki w kostce.



Czym myć włosy, żeby było bardziej ekologicznie, w duchu "zero waste"? Polecam szampony w kostce.  Moje pierwsze tego typu szampony to oczywiście kostki Lush, kupowane na Allegro w kosmicznych cenach. To było ładnych parę lat temu. Dzisiaj, rynek polskich kosmetyków naturalnych jest dość bogaty. Jest w czym wybierać i podejrzewam, że będzie tego jeszcze więcej.
Bardzo podoba mi się ta forma szamponów. Cieszę się, że wkładam swoją małą cegiełkę w kierunku ograniczenia plastiku. Ze smutkiem obserwuję jak coraz większe jego ilości  wyrzuca ocean przy, którym mieszkam. Szampony w kostce to też pewnego rodzaju urozmaicenie od tradycyjnych form. Uwaga! Moje dzieci jak nigdy polubiły mycie włosów :). 
Dzisiaj recenzja kostek Herbs&Hydro, w użyciu też mam produkty Miodowej Mydlarni. Może za jakiś czas uda mi się zrobić porównanie. 
Produkty Herbs&Hydro tworzy para ze Śląska.  Prostota wykonania i estetyczny wygląd ich produktów wpisują się idealnie w moje upodobania. Na plus ogromna wydajność zarówno szamponów jak i  odżywki. Używamy całą rodziną (poza Starszym, bo on nie ma włosów ha ha) i jesteśmy zachwyceni.  
Muszę zwrócić uwagę, iż kostki Herbs&Hydro to Szampony to nie mydła w kostce. Mają niższe pH i dlatego nie ma potrzeby stosowania płukanek zakwaszających.

Szampon w kostce Konopie. Idealny codzienny produkt do mycia każdego rodzaju skóry, w tym tej przetłuszczającej się. Skutecznie oczyszcza, nie podrażnia skalpu ani nie przesusza włosów.  Ciut je odbija od nasady, wygładza i nabłyszcza.  Myję nim także włosy dzieci. W składzie jak we wszystkich kostkach marki delikatne sufrakanty pozyskiwane z oleju kokosowegoi rzepakowego  (biodegradowalne) a także niezwykle wszechstronny, odżywczy, pobudzający i stymulujący wzrost włosów olej konopny, zielona i biała glinka, a także karagen. To substancja pozyskiwana  z glonów morskich, pomagająca utrzymać prawidłowe nawilżenie skóry głowy i  włosa. Zapach to połączenie oleju konopnego i olejku eterycznego z drzewa May Chang. Trochę cytrusowy, trochę piżmowy. Bardzo mi się podoba.

No i Proszę Państwa prawdziwa gwiazda, kostka Dziegiec. Polki i Polacy kochają piękne zapachy kosmetyków. W związku z tym zapach tego produktu bedzie dla większosci prawdopodobnie nie do przejścia. Prawdziwe mokre palone drewno, smoła, dym...Coś niebywałego. A ja to Kocham! Bo ja kocham naturę, a ten zapach taki jest. Dziwny, tajemniczy a przez to tak pociągający :). To moja ulubiona kostka, kiedy mam podrażnoną skórę głowy a także przed okresem kiedy moje włosy jeszcze szybciej się przetłuszczają. Szampon doskonale oczyszcza, niweluje wszelakie problemy, fantastycznie odbija włosy od nasady. Skład zacny a w nim tytułowy dziegieć ( producent twierdzi, że to jedyny szampon z tym składnikiem na świecie), działa silnie odkażająco, przeciwświądowo, nieoceniony przy problemach ze skórą głowy. To jemu zawdzięczamy ten charakterystyczny smolisty zapach. Czy mówiłam, że go kocham? Dalej biała glinka. niacynamid, a także biozgodny z ludzką skórą olejek rycynowy. Idealny do suchych włosów, stymuluje ich wzrost. 8,99f Refill, 9,99f puszka )

Na koniec zupełna nowość dla mnie, czyli odżywka do włosów w formie kostki Malina, której prawdziwymi fanami są moje dzieci (ze względu na piękny cukierkowy zapach). Odżywka ma trochę mniej zbitą konsysystencję niż szampon. Nakłada się ją na umyte, mokre włosy. Wystarczy lekko  potrzeć. Odżywka z w kontakcie z wodą tworzy emulsję, która łatwo rozprowadza się na włosach. Moja wersja przeznaczona jest do włosów zniszczonych, często mytych. W składzie oleje: konopny, malinowy, skwalan, masło kakaowe i substancje kondycjonujące. O dziwo nie obciąża i nie powoduje szybszego przetłuszczania się włosów (polecam nakładać w naprawdę minimalnych ilościach). Włosy po jej użyciu są lekko dociążone, nie puszą się, pięknie błyszczą, są bardzo miękkie. Stosuję co 2-3 mycia (9,90f ekosmetyki).

Jeszcze odnośnie kwestii technicznych. Wszystkie kostki możecie kupić w praktycznych puszkach lub w tzw. wersji Refill, zapkowanej w papierową torebkę.

Lubicie szmpony w kostce? Dajcie znać jacy są Wasi faworyci :)


czwartek, 2 kwietnia 2020

Kosmetyczne nowości marca/Iossi, Miodowa Mydlarnia, Bioderma, Klairs.

Kosmetyczne nowości marca/Iossi, Miodowa Mydlarnia, Bioderma, Klairs.



Kosmetyczne zakupy marca. W obecnej sytuacji to taka radość przez łzy. Potrzebowałam kilka rzeczy ale niektóre to coś na poprawę humoru. Zaczynamy:

1. Płyn micelarny Bioderma H2O z linii Sebium przeznaczony do oczyszczania cer tłutych i trądzikowych. Ostatnie dwa miesiące stosowałam różową wersję  do cer wrażliwych, ale nie było akurat żadnej ciekawej promocji, wzięłam niebieską. Wnioski: kończę i z podkulonym ogonem wracam do wersji różowej :) . (Kupiłam na Lookfantastic)

2. Olejek do mycia ciała Bioderma z linii Atoderm, to klasyk w mojej łazience. Wracam do niego od lat z wielką przyjemnością. Bardzo delikatny, nie wysusza skóry, łagodzi podrażnienia. Idealny dla całej rodziny.

3. Szampon w kostce Miód i Żurawina, Miodowa Mydlarnia. Niezwykle delikatna baza myjąca, składniki nawilżające i kondycjonujące, przyjemny zapach. Szampon dobrze się pieni, dobrze oczyszcza, nie podrażnia. ( W UK produkty marki kupicie na ekosmetyki).

4. A skoro kupiłam szampon, to pomyślałam, że warto by spróbować również odżywki w tej formie od Miodowej Mydlarni. Muszę przyznać, że balsam z miodem i pomarańczą to niezwykle przyjemny, praktyczny a przede wszystkim poprawiający kondycję włosów produkt. Nie obciąża, nie wzmaga przetłuszczania, wygładza i nawilża włosy. Z przyjemnością będę testować dalej.

5. Temat na czasie, czyli produkty do rąk. Pierwszy to nowość Iossi, której wyczekiwałam aż pojawi się w ofercie dystrybutorów w UK. Nazywa się to Aksamitna Kuracja. W składzie witamina C, niacynamid, granat, olej jojoba. Przeznaczona jest dla każdego typu skóry rąk, w tym suchej, spierzchniętej (badania aparaturowe wykazały 100% poprawy u badanych). Produkt dostajemy w aluminiowej tubce. Konsystencja jest trochę lejąca, trzeba o tym pamietać. Lubię ten produkt, bo szybko się wchłania, nawilża, wygładza. Bardzo dobrze regeneruje dłonie szczególnie teraz, kiedy często sięgam po żele antybakteryjne. Nie wiem czy kupię ponownie, bo produkt jest dość drogi i w moim odczuciu mało wydajny. (Ekosmetyki).

6. Drugi produkt do rąk, to preparat typowo natłuszczający w formie musu. Balsam konopny Miodowa Mydlarnia przeznaczony jest do pielęgnacji rąk i paznokci. Zawiera olej konopny ( nim też pachnie) , kokosowy, wosk pszczeli, masło shea. Świetny do pielęgnacji mocno przesuszonych, zniszczonych dłoni. Dodatkowo wzmacnia paznokcie. Balsam trzymam na szafce nocnej, uwielbiam stosować przed snem.

7. Klairs, Fundamental Ampule Mist. Dla Mnie to coś więcej niż tonik czy mgiełka. Bliżej jej do esencji, tak popularnych w koreńskiej pielęgnacji.  Zielona herbata (jej zawartość to aż 82%), ekstrakt z ryżu, ogórka a nawet ceramidy zapewniają doskonałe nawilżenie i ochronę antyosydacyjną. Mgiełka nie odparowywuje szybko ze skóry. Zastępuje mi serum. Delikatne oczyszczanie, mgiełka, SPF i jestem ready na nowy dzień :).

8. Skoro mowa o filtrach, musiałam kupić, bo denko ujrzały aż dwa produkty. Pierwszy to Ultrasun, Anti-Ageing Sensitive Facial Sun Cream SPF50, bardzo wysoka, skuteczna ochrona przed promieniowaniem. Trochę się błyszczy, ale jest niewyczuwalny na skórze. W składzie antyoksydanty.
Drugi to wychwalany na Instagramie Fusion Water SPF 50 hiszpańskiej marki ISDIN.  Jeden z najlżejszych kremów z SPF jakie miałam. Nałożenie przepisowej ilości produktu nie jest żadnym problemem. Nie świeci się i nie jest wyczuwalny na skórze. Dobrze współgra z makijażem. (kupiłam na Amazon)

I na koniec mali wiosenni pocieszacze i umilacze.  Pierwszy to  balsam do ust Różowy Grejpfrut Iossi. Fantastycznie naturalny skład a w nim olejek z pestek moreli, masło shea, bisabolol. ekstrakt z korzenia lukrecji. Różowy kolor to zasługa ekstarktu z batata. Balsam pięknie wygładza i nawilża usta. Daje mleczno-różowy kolor na ustach, ostatecznie odcień będzie zależeć od barwy Waszych ust,

Druga rzecz to pierwszy tego typu produkt, w mojej kosmetyczce i mega zaskoczenie, czyli perfumy w twardej formie w wosku pszczelim Miodowa Mydlarnia . Uwielbiam takie nieoczywiste, oryginalne i zaskakujące produkty. Ja jestem Człowiek Natura, mój zapach to Zielone Pomidory. Serio czuć, zielone gałązki pomidorów, pomieszane z cytrusowymi nutami. Wiecie, nie jest to jakaś wielowymiarowa kompozycja, a zapach nie ciągnie się za Wami cały dzień. Zapach jest subtelny, delikatny. Małe opakowanie można bez problemu wrzucić do domu i sobie go dołożyć w ciągu dnia. Bardzo ciekawe rozwiązanie. 

To tyle. W tym miesiącu będzie skromniej jesli chodzi o zakupy. W zasadzie wszystko mam, kończy mi się jedynie krem barierowy :).