poniedziałek, 24 września 2018

Serum z witaminą C. C15 Super Booster. Paula's Choice.

Serum z witaminą C. C15 Super Booster. Paula's Choice.



Kosmetyki z udziałem witaminy C, to mój niezbędnik. Stosuję je cały rok ale myślę, że to właśnie teraz jesienią a potem zimą, kiedy cera robi się poszarzała, wygląda na zmęczoną i być może po lecie nabawiła się drobnych przebarwień, szczególnie doceniam jej właściwości. Regularnie stosowana, nie tylko pomoże w uporaniu się z powyższymi problemami ale i poprzez stymulowanie produkcji kolagenu zadba o dobry wygląd cery i w przyszłości. Dla mnie to witamina młodości!
Dzisiaj o produkcie absolutnie wyjątkowym, czyli C15 Super Booster Paula's Choise. Produkt kupiłam już w odświeżonym opakowaniu. Poprzednie było niestety przeźroczyste, co w przypadku kwasu askorbinowego wpływa wyjątkowo niedobrze na jego stabilność a w konsekwenscji skuteczność. Nowa szata to też usystematyzowanie i nadanie podobnego wyglądu wszystkim boosterom. W skrócie, składniki w tego typu produktach są mocno skoncentrowane, wodniste i lekkie. 2-3 krople należy wymieszać z ulubionym serum ( u mnie jest to najczęściej kwas hialuronowy) czy też kremem. 
Formuła tego serum stworzona została wyłącznie na bazie kwasu askorbinowego, najlepiej przebadanej i wykazujacej się najlepszą skutecznością formy witaminy C. Najbardziej skuteczna ale i chciałoby się powiedzieć najbardziej krucha forma. Kwas askorbinowy  charakteryzuje bowiem niska stabilność, zaszkodzić mu może wszystko. Dlatego tak istotne jest właściwe przechowywanie produktów z witaminą C, z dala od promieni słonecznych i w odpowiednio niskiej temeperaturze ( najlepiej w lodówce). Producenci powinni zadbać o odpowiednie opakowania. 
W celu zapewnienia wyższej stabilności w serum zastosowano kwas ferulowy. Poza potęguje on  działanie witaminy C ale i wykazuje silne działanie antyoksydacyjne.
Zatem, mamy kwas askorbinowy i kwas ferulowy.  Pełnią szczęścia w tym produkcie jest oczywiście jeszcze witamina E, jeśli chodzi o składniki antyoksydacyjne. Prócz tego mamy tu jeszcze kwas hialuronowy i panthenol. Wszystko to tworzy produkt absolutnie niepowtarzalny i wyjątkowy. 
Jako, że rolą antyoksydantów jest walka z wolnymi rodnikami, sensowne wydaje się używanie ich w porannej pielęgnacji. Tak, też robię w przypadku boostera Paula's Choice. Zawsze rano. Produkt ma naprawdę niezłego kopa, stosowanie dwa razy dziennie może skończyć się podrażnieniami.
A działanie...No cóż to najlepiej wydane (a raczej zainwestowane w piękno i lepszą przyszłość skóry :D) 38f. Booster przywraca blask, jędrność i nadaje świeżości zmęczonej skórze. Wspaniale ją ożywia, ujędrnia i pomaga likwidować przebarwienia ( u mnie na nosie). Zmniejsza widoczność naczynek, które mam na policzkach. 
Koktajl antyoksydantów dba o moją cerę aby młodość i dobry wygląd zachowała jak najdłużej. Mam nadzieję, że jest mi wdzięczna :).


poniedziałek, 17 września 2018

Multi-Molecural Hyaluronic Complex. Serum z kwasem hialuronowym. NIOD.

Multi-Molecural Hyaluronic Complex. Serum z kwasem hialuronowym.  NIOD.



Multi-Molecural Hyaluronic Complex2 zaprojektowany został  z myślą aby nawilżyć, i nawodnić skórę. Produkt ten ma też sprawić, że będzie ona pulchna, zdrowa, grubsza i bardziej elastyczna. Naprawdę jestem zadowolona z wszystkich produktów NIOD, pomyślałam więc że zagłębię się jeszcze bardziej w ich ofercie i spróbuję właśnie tego produktu. Tym bardziej, że mieści się on w ścisłej czołówce najlepiej się sprzedających produktów marki. 
Testuję drugą, udoskonaloną wersję tego serum. Jak wiecie mam sporo kosmetyków (przy okazji zapraszam na mój Instagram, tam dzieje się więcej klik ) i naprawdę uważam, że nie ma na rynku bardziej zaawansowanego, bogatego serum nawilżającego. Dostępny w dwóch pojemnościach ( 15ml i 30ml) mieści w sobie aż 15 różnych form kwasu hialuronowego ( w pierwszej wersji było ich 12) pochodzących z różnych źródeł ( tamandaryndowca, drożdży. grzybów). Jako jeden z niewielu na rynku zawiera czysty kwas hialuronowy, co przenosi pielęgnację w nowy wymiar. To wyjątkowo rzadkie połączenie nie tylko ze względów finansowych ale i formulacji. Formuła zawiera także związki roślinne i substancje, które wykazują działanie antyoksydacyjne i wzmacniające barierę ohronną skóry. 
Serum dedykowane jest każdemu typowi skóry, nie zawiera olei, siliknów, substancji mogących zapychać, czy powodować dyskomfort w przypadku cer szczególnie wrażliwych.
MMHC2 to leciutka, lejąca niemal jedwabista konsystencja. Z łatowścią się je aplikuje ( najlepiej na lekko zwilżoną skórę). Bardzo dobrze łączy się z moimi ukochanymi boosterami Paula's Choice. Czuć różnicę między tym serum a jego tańszym odpowiednikiem z The Ordinary. 
Uwielbiam to serum, bo jest lekkim ale skutecznym środkiem nawilżajacym, który nie zapycha mojej skóry. Produkt szybko wnika w skórę, momentalnie czuć jego absorbcję przez skórę. Nawadnia ją, nawilża, dodaje wigoru bez uczucia lepkości i tłustości. Do jednorazowej aplikacji nie potrzebuję dużo, dosłownie kilka kropel. 
 Dobre serum nawilżające powinno stać się jednym z podstawowych produktów pielęgnacyjnych na Waszej łazienkowej półce, bez względu na rodzaj cery jaki posiadacie. Nie namawiam od razu do zakupu takiej petardy, spokojnie możecie zacząć na przykład od produktu The Ordinary. Jeśli jednak możecie sobie pozwolić, zachęcam.
MMHC2 jest drogi ale skuteczny. Myślę, że jest to niesamowity produkt, w momencie kiedy starzenie się skóry zaczyna być faktem. Na pewno nie jest to botox w butelce, traktuję go jako nieinwazyjną broń w walce o to aby młody wygląd skóry zachować jak najdłużej. (Serum kupiłam na deciem. com, kosztuje odpowiednio 25 i 38 funtów). 

czwartek, 13 września 2018

Face Tan Water. Eco Tan-Eco by Sonya.

Face Tan Water. Eco Tan-Eco by Sonya.




Dzisiaj opowiem Wam o produkcie, który poprawia mi humor. Dosłownie! Bo kiedy patrzę w lustro i widzę, że moja cera wygląda jakby była lekko muśnięta słońcem, to od razu mi lepiej. Nie narażając jej na przedwczesne starzenie od kilkunastu miesięcy w uzyskaniu pięknego kolorytu pomaga mi produkt australijskiej marki Eco Tan-Eco By Sonya. Face Tan Water to produkt absolutnie wyjątkowy. Eco, Organic, Vegan Friendly! Marka może poszczycić się certyfikatem, który został jej przyznany jako pierwszemu i zarazem jedynemu producentowi naturalnych samoopalaczy.
Face Tan Water to coś więcej niż typowy samooplacz. Zawarte w nim składniki działają odżywczo, nawilżająco i antybakteryjnie. Tonik polecany jest cerom trądzikowym. Zawarty w nim tajemniczo brzmiący Radish Root Ferment Filtrate to nic innego jak działające antybakteryjnie peptydy. które powstają w procesie fermentacji rzodkwi.  Składnik też jest w 100% naturalnym kosnerwantem. Wkrótce napiszę Wam o jeszcze jednym produkcie z tym składnikiem jaki posiadam w swojej łazience.
Szklana butelka mieści w sobie 100ml produktu. Dozujemy go za pomocą kroplomierza. Z racji tego, że tonik ma doysć gęstą, niemalże żelową konsystencję trzeba trochę się namachać aby go wydobyć.
Zatem potrząsamy butelką w celu wymieszania formuły, nabieramy kilka kropli, równomiernie rozprowadzamy po całej twarzy i gotowe. Tonik jest tak odżywczy, że nie nakładam już więcej, traktuję go jako taką wisienkę na torcie, ostatni krok w pielęgnacji. Na efekt cery muśnietej słońcem, odświeżonej, po prostu lepiej wyglądającej nie trzeba długo czekać. Na mojej jasnej cerze jest on widoczny już po pierwszym uzyciu. Dla podtrzymania efektów używam go do trzech razy w tygodniu.
Tonik nie ma może zapachu typowego dla samoopalaczy, nie znaczy to jednak że go nie ma. Wynika on z użytych składników, jest znośny, ale nie mogę powiedzieć że jest wspaniałyy :D. Niemniej wybaczam, wybaczam mu to. To jedyny minusik jaki jestem w stanie mu wymysleć. Opalenizna jaką uzyskuję przy użyciu tej wody jest przede wszystkim naturalna.  Ale to nie wszystko produkt doskonale koi, nawilża a przy tym przyśpiesza gojenie drobnych niespodzianek. Umówmy się cięższych postaci trądziku nie wyleczy, ale drobnym problemom spokojnie podoła.
Zaczęłam drugą butelkę. Kto ze mną? :)


sobota, 8 września 2018

Recover Eye Cream. Pestle&Mortar.

Recover Eye Cream. Pestle&Mortar.



Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię kosmetyki irlandzkiej marki Pestle&Mortar. Na blogu mogliście już poczytać o serum z kwasem hialuronowym, miałam też oczyszczające duo do twarzy.  Kiedy Sonia właścielka marki pokazała nowy produkt, czyli krem pod oczy, wiedziałam że kiedyś go kupię. Oczywiście pałam też pożądaniem do najnowszej wielofunkcyjnej mgiełki do twarzy (czy moja lista zakupowa kiedyś się kończy?). 
Produkty pod oczy charakteryzuje pewna specyfika. Skóra w tej okolicy to najwrażliwsza okolica twarzy, sąsiedztwo z oczami sprawia, że wymagają one dość dokładnych kosztownych badań także okulistycznych. Kremy pod oczy zawierają często mikro ilości aktywnych składników. To często jest powodem frustracji wielu osób, które nie widzą efektów ze stosowania tych produktów. Nic nie szkodzi na przeszkodzie (pod warunkiem, że Wasze oczy nie są wyjątkowo wrażliwe) aby nakładać swoje ulubione serum także w te okolice. Witamina C, peptydy a nawet retinol sprawdzą się tu świetnie. 
Osobiście nie nakładam nic pod oczy na noc.  Uważam że ryzyko dostania się produktu do oczu podczas snu jest większe, objawia się to u mnie większą skłonnością do opuchnięć.
Mam prawie 38 lat i byłoby myślę grubą przesadą stwierdzenie faktu, że nie mam problemów z okolicą oczu. Widzę drobne linie zmarszczek, pogłębiającą się dolinę łez, niewyspanie, zmęczenie. 
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona Recover Eye Cream. Powodów, że dobrze zainwestowałam kasę jest kilka. Marka tworzy naturalne produkty bez grama parabenów, glikoli,barwników, olei mineralnych i co niezwykle istotne zapachu (Resibo, perfumy. Serio?).
Kompozycja kremu jest naprawdę madrze przemyślana i działa wielozadaniowo. Zastosowany tu tripeptyd (Palmitoyl Tripeptyde-5) nazywany kolagenem młodości, pięknie wpływa na produkcję kalogenu, którego poziom spada z wiekiem. Peptyd ten odpowiada za gładkość, jest skutecznym narzędziem przeciwstarzeniowym. Ekstarkt z mchu irlandzkiego, algi, koefina,  beta karoten, masło z avocado działają na polu odpowiedniego nawilżenia, jedrności, niwelowania obrzęków, drobnych zmarszczek i ochrony. Produkt zapakowano w pojemnik typu air less, dzięki czemu nie traci on tak szybko swoich cennych właściwości, jak miałoby to miejsce w przypadku produktu w słoiczku.
Nie mogę nie zwrócić uwagi na konsystencję, która przy tym bogactwie składników jest naprawdę lekka. Wciąż w pamięci mam te wszystkie naturalne kremy, jakie miałam które charakteryzowała gęsta konsystencja.  Masełkowa, jak się mawia, a w rzeczywstości tłusta, niemiłosiernie długo się wchałaniająca i przynajmniej u mnie często powodująca pojawienie się prosaków. Tutaj jest inaczej. Krem w dotyku jest aksamitny, daje lekki poślizg. To świetna baza makijaż, cięższe korektory zyskują na lekkości.
Używam tego kremu od ponad dwóch miesięcy, w tym czasie nie stosowowałm nic innego. Drobne linie zmarszczek są jakby mniej widoczne.  Okolice oczu są swietnie nawilżone, gładkie. Krem radzi sobie także z porannymi opuchnięciami, rozjaśnia, ujędrnia i sprawia że nałożony na niego korektor trzyma się cały dzień. To naprawdę dobry pokarm dla okolic oczu. Polecam ! ( 15ml/ około 150 zł. Kupiłam na lookfantastic)