piątek, 17 lipca 2020

Najlepszy rypacz. Wake it Up/Anwen.

Najlepszy rypacz. Wake it Up/Anwen.





Szampon to podstawa włosowej pielęgnacji. To tak jak z twarzą,  prawidłowe oczyszczanie powino stanowić początek wszystkiego.  Ten niezwykle ważny krok przyczyni się do lepszej wchłanialności produktów, jakie nałożymy po nim.
Kocham kosmetyki Anwen. Za świetne delikatne szampony, po których mam długo świeżą skórę głowy, za odżywki i maski dostosowane do porowatości włosów. Dzięki temu nawet laik bez problemu wybierze produkty dla siebie, zgodnie z równowagą PEH.

Dzisiaj o szamponie, który kupiłam tuż po jego premierze. No cóż kawa zawsze mnie kupi (i schabowy :D).  Wake it Up  to druga propozycja szamponu peelingującego w ofercie marki. Pierwszy Mint it Up, zawiera w sobie drobinki, ten jest enzymatyczny.  Użyty w nim mocznik, który w stężeniu powyżej 10% wykazuje działanie złuszczające, dokładnie  oczyszcza skórę głowy z nadmiaru sebum, środków stylizujących itp. Dodatkowo mamy w nim jeszcze SLS, jak oczyszczać to dokładnie. Oczywiście nie codziennie, raz w tygodniu będzie wystarczająco. Ja czasami peeling głowy robię dwa razy w tygodniu, bo mam bardzo przetłuszczającą się skórę głowy i stosuję środki stylizujące. 
Anwen nie zapomina, że tak jak w życiu tak i w szamponie potrzebna jest równowaga .Tak więc w  Wake it Up prócz składników odpowiedzialnych za złuszczanie i oczyszczanie znajdziemy działającą nawilżająco i regulująco na produkcję sebum pochodną lukrecji. Kofeina zaś poprawia ukrwienie skóry głowy, stymuluje wzrost włosów a ekstrakt z zielonej kawy wykazuje działanie antyoksydacyjne.

Szampon pachnie kawą. Może nie jest to zapach świeżo palonej kawy prosto z małej palarni, jaką piję na codzień ale jest ok. Tak jak mówiłam mój nos jest łasy na tego typu zapachy. 

Jeśli chodzi o wrażenia wizualne, to nie mam zastrzeżeń. Bardzo podoba mi się cała stylistyka produktów Anwen. Opakowanie z pompką, więc wszystko jak należy.

Szampon dobrze się pieni. Do jednorazowej aplikacji wystarczy naprawdę odrobina produktu. Należy go wmasować w skórę głowy, zostawić na parę chwil a następnie spłukać wodą. Dalszą pielęgnację dostosowujemy już do potrzeb włosów. Ja po takim mocnym oczyszczaniu uwielbiam nałożyć odżywkę lub maskę proteinową. Moja ulubiona to Zielona Herbata od  Anwen lub maska jajeczna Babuszka Agafia.
Sam szampon świetnie oczyszcza, odświeża skórę głowy. Włosy są odbite od nasady, zyskują więc na objętości. To rypacz idealny.  Myję włowy codziennie delikatnymi szamponami. Raz na jakiś czas potrzebuję mocniejszego oczyszczania inaczej włosy są smętne, bez życia, objętości.
Jestem zachwycona tym szamponem, napewno zagości na stałe w mojej kosmetyczce. Kupiłam na ekosmetyki. Do niedzieli macie promocję na wszystkie produkty Anwen -20%. 




środa, 8 lipca 2020

Skin Quenching Moisturiser/Apothaka Skincare.

Skin Quenching Moisturiser/Apothaka Skincare.


Apothaka Skincare, to mała brytyjska firma tworząca kosmetyki barierowe. Wszyscy dzisiaj mówią o tym  jak ważna jest zdrowa bariera skórna. Właściwie każda marka ma w swojej ofercie produkty ze składnikami ją wzmacniającymi a nawet obiecującymi naprawę uszkodzonej bariery naskórkowej. Myślę, że to trochę nadużycie ze strony producentów. Bo wiele osób może to błędnie zrozumieć. Żaden pojedyńczy produkt nie uratuje, nie odbuduje uszkodzonej bariery naskórkowej zniszczonej  nadużywaniem złuszczaczy czy retinoidów.  Nie myślcie proszę, że możecie bezkarnie stosować substancje aktywne, potem nałożyć cudowny produkt barierowy i będzie okej. To tak niestety nie działa.  Aby cieszyć się zdrową barierą naskórkową należy cerę traktować z rozwagą i pewną delikatnością. W dobrej, skutecznej pielęgnacji chodzi o zachowanie równowagi pomiędzy z jednej strony stymulacją a regeneracją z drugiej. Nasza skóra ma niesamowite zdolności, trzeba tylko trochę wsłuchać się w jej potrzeby.  Skuteczna pielęgnacja to powrót do prostych składów i  mniejszej ilości nakładanych produktów.
Natasha, właścicielka marki, to przesympatyczna, ciepła Kobieta. Osobiście angażuje się na Instagramie i zawsze zostawia ślad w postaci podziękowania jeśli zostanie oznaczona. To bardzo miłe. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ma 44 lata. Dawałam jej co najmniej 10 mniej...
Szanuję Natashę również za to, że jest szczera. Nie mówi, że jej produkty to cudotwórcy. Uważa, że całe podejście do pielęgnacji powinno opierać się na poszanowaniu bariery naskórkowej. Produkty Apothaka, mimo że są bogate we wspaniałe składniki i bardzo łagodne nie działają doraźnie. Będą efektywne i skuteczne w ramach prowadzonej łagodnie i z głową rutyny pielęgnacyjnej. Każdy powinien obserować swoją skórę i znaleźć równwagę dla siebie. U każdego będzie ona w innym miejscu, bo każdy ma inną skórę i inne problemy z nią związane.

Skin Quenching Moisturiser to leciutki krem stworzony z myślą o cerach tłustych, które są odwodnione, potrzebują nawilżenia a także składników wspierających zdrową barierę naskórkową. Z racji tego, że leczę trądzik retinoidami zewnętrznymi, testuję sporo kremów barierowych i naprawdę rzadko się zdarza ( właściwie to chyba nigdy), żeby przy użyciu w nich bogatych składników wykazywały się taką lekkością.  Kocham to! Nie jestem fanką tłustych, ciężkich, długo wchłaniających się formuł. Ten krem wpisuje się idealnie w moje potrzeby.
Formuła kremu nie zawiera substancji zapachowych, alkoholu ani olejków eterycznych. Wspaniałe, nowoczesne podejście do potrzeb skóry!
W składzie Naturalne Czynniki Nawilżające (NMF). Mamy tu mocznik, niesamowity naturalny składnik nawilżajacy a także kompleks ceramidów, cholesterol czy glicerynę. Zastosowana w nim fitosfingozyna działa przeciwzaskórnikowo, zmniejsza stany zapalne. Hamuje wzrost drożdży i bakterii. Działa przeciwłojotokowo. Natasha stworzyła wspaniałą formułę, na bazie składników, które naturalnie występują w skórze. I nie jest to masło shea czy olej słonecznikowy;)

Krem jest jak już mówiłam bardzo leciutki, szybko się wchłania. Działa kojąco, odżywczo, nawilżająco i antybakteryjnie. Nie jestem więźniem pielęganacji, nie kopiuję ślepo tych wszystkich internetowych zasad. Czytam, dowiaduję się inspiruję i dostosowuję pielęgnację pod siebie. Kremów nie używam codziennie. Rano wystarcza mi lekkie serum i krem z SPF. Kremy naprawcze zostawiam na noc i to tylko wtedy kiedy jest bardziej suche powietrze lub czuję, że z jakiś powodów moja buzia jest poirytowana. Krem doskonale ją koi i przywraca potrzebną równowagę. 
Wiem, że Natasha pracuje nad kolejnymi produktami, czyli żelem oczyszczającym i esencją. Nie mogę się doczekać aż pojawią się w sprzedaży. ( Krem kupiłam na stronie marki tu)