wtorek, 21 maja 2019

Olejek hydrofilowy Goodbye Dirt/ Lush Botanicals.

Olejek hydrofilowy Goodbye Dirt/ Lush Botanicals.





Postawmy sprawę jasno, jestem uzależniona od produktów do oczyszczania twarzy. Mam ich....za dużo i ciągle mam ochotę na więcej balsamów, olejków, żeli, pianek. Przy tej ilości produktów, jakie przewinęły się przez moje ręce, coraz trudniej mnie zaskoczyć. Lubię takie, które dzięki ciekawej konsystencji, zapachowi czy składowi sprawiają, że oczyszczanie staje się małym rytuałem, przyjemnym początkiem czy zachętą dla tych kórzy nie lubią tego robić.
O tym, że w Lush Botanicals trwają prace nad olejkiem do oczyszczania wiedziałam od wielu, wielu  miesięcy. Ania, właścicielka chciała aby był to produkt wyjątkowy dlatego nim pojawiła się ta właściwa formuła upłynęło trochę czasu, niecierpliwiłam się strasznie.
Goodbye Dirt to jedyny produkt marki, którego nie trzeba przechowywać w lodówce. Jego termin ważności wynosi aż 9 miesięcy. Wreszcie pięknie wyglądającą, schludną buteleczkę mogę postawić w łazience. Ciemne, specjalne szkło chroni przed dostępem promieni słonecznych, dzięki czemu produkt zachowuje swe właściowści jak najdłużej.
Olejek stworzono z myślą o wszystkich tych, którzy lubią olejki które w kontakcie z wodą emulgują i można je bez problemu zmyć. Bazą myjącą jaką tu zastosowano jest glukozyd decylowy, który jest jednym z najbardziej delikatnych i niedrażniących detergentów. Skład jak zawsze u Lush Botanicalas bogaty i wartościowy. Rozpoczyna go olejek z pestek moreli, dalej mamy olejek z pestek arbuza i winogronowy. Każdy niezwykle delikatny i wykazujący minimalne właściwości drażniące. Olejki te często można spotkać w produktach do pielęgnacji dziecięcej skóry. Goodbye Dirt będzie zatem odpowiedni dla każdego typu cery. Formuła produktu prócz całej gromadki olejów zawiera także kilka fajnych esktraktów, w tym moją ulubioną działającą przeciw obrzękom kofeinę a także witaminę E.
Jednym z kluczowych parametrów przy wyborze olejku czy to do pielęgnacji czy to do mycia jest jego barwa. Musi być ona nasycona. W takim przypadku mamy pewność, że olej był tłoczony niedawno i wykazuje wszystkie swoje najcenniejsze właściwości. W przypadku Goodbye Dirt tak właśnie jest. Kolor jest intensywny, żółto-pomarańczowy. Zapach jest mocno cytrusowy, bardzo naturalny. Jak często mam problem z zapachami kosmetyków, tak Lush Botanicals trafia w mój gust.
Olejku można używać na dwa sposoby. Na suchą (ta metoda sprawdzi się w przypadku cer tłustych) i na mokrą buzię (dla cer suchych i wrażliwych). W każdym przypadku doskonale radzi sobie z demakijażem i dokładnym oczyszczeniem buzi z wszelkich zanieczyszczeń. W kontakcie z wodą tworzy najbardziej jedwabistą, mleczną emulsję jaką kiedykolwiek używałam. Coś niesamowitego. Bez problemu zmywa się wodą, pozostawiając czystą, miękką buzię. Jeżeli na codzień nosicie lekki makijaż, lub wcale, macie suchą, wrażliwą skórę ten olejek w zupełności wystarczy Wam żeby oczyścić twarz. Sprawdzone! Słuchajcie swojej skóry. Jeżeli czujecie że Wasza buzia jest czysta bez konieczności stosowania dwuetapowego oczyszczania, zrezygnujcie z tego. Nie popadajmy w pranoję nadmiernego oczyszcania.
Olejek Goodbye Dirt to produkt którego można stosować na wiele sposobów. Przyznam, że trochę mi go szkoda do zmywania tuszu czy podkładu. Bardzo lubię go używać rano a w dni kiedy nie mam makijażu lub są to minerały myję nim buzię i nie mam potrzeby stosowania "po" czegoś innego. Jestem w trakcie kuracji Atrederm, każde dodatkowe drażnienie cery wychodzi tylko na niekorzyść. Goodbye Dirt jest skuteczny i na tyle delikatny, że wspiera barierę lipidową, która teraz jest mocno uszkodzona. Dodatkowo codziennie stosuję filtry, dokładne oczyszczanie to podstawa.
Podsumowując olejek Lush Botanicals to jeden z najlepszych olejków jaki stosowałam (100ml/155zł. Kupiłam z rabatem 15% tu, bezproblemowa wysyłka do UK. Kosztuje około 40zł)

czwartek, 16 maja 2019

Węgiel. Oczyszczająca pasta do mycia/Iossi.

Węgiel. Oczyszczająca pasta do mycia/Iossi.





Produkty na bazie aktywnego węgla powinny szczególnie docenić problematyczne, trądzikowe, szybko zanieczyszczające się i nadmiernie przetłuszczające cery. Znany i doceniany od wieków z  kilku powodów: odblokowywuje pory, działa antybakteryjnie, wyciszająco, równoważy produkcję sebum, przyśpiesza gojenie ran. Węgiel jak magnes przyciąga zanieczyszczenia i tłuszcz odsłaniając zdrowszą, piękniejszą cerę. Gotowe na włączenie węgla do pielęgnacji? Jeśli nie wiecie co wybrać, pozwólcie że w dzisiejszym poście opowiem Wam troszkę o paście myjącej Iossi, z węglem aktywnym właśnie. To gwiazda tego produktu, są też i inne, podkręcające jego działanie ale i równoważące, zmiękczające i antyoksydacyjne składniki. A jeśli dodać do tego nietypową konsystencję, robi się z tego naprawdę fajny, wyjątkowy produkt. Na plus zasługuje sposób podania tego produktu jakim jest szklany słoiczek bez dodatkowych ceregieli w postaci nikomu niepotrzebnego kartonika, z którym najczęściej nie wiem co zrobić, bo za ładny żeby wyrzucić :D
Pasta to w całości naturalne certyfikowane składniki. Nie wiem czy wiecie, ale w lipcu wchodzi nowe zarządzenie, które zabrania producentom umieszczać na opakowaniach, czego produkt nie zawiera ( słynne parabeny, zapachy, barwniki i inne...). Już dziś skupię się zatem na tym co pasta zawiera. Prócz głęboko oczyszczającego węgla mamy tu działający przeciwrodnikowo ekstrakt z zielonej herbaty, zmiękczający skórę olej z babassu i skwalan z trzciny cukrowej. Formuła ta zawiera także alginat, czyli polisacharyd z algi brunatnej, który wykazuje działanie regenerujące. Fermenty z kokosa i rzodkiewki działają na płaszczyźnie zapewnienia skórze odpowiedniej dawki nawilżenia. Fermenty są w ogóle nieocenionymi składnikami w pielęgnacji cery.Jak widzicie dosyć silne właściwości samego węgla udało zrównoważyć, dzięki czemu produkt nie tylko głęboko oczyszcza ale i nawilża, nie powoduje żadnego dyskomfortu. Podstawowa zasada pielęgnacji cery trądzikowej- działamy łagodnie jak najbardziej tu się sprawdza.
Sam produkt ma idealną konsystencję, nie za suchą, nie za mokrą. Przypomina trochę ciastolinę. Do tej pory w takiej formie używałam tylko produków z Lush, ale nie zawsze udaje im się zrobić konsystencję idealną. W moim odczuciu większość z nich jest zbyt sucha. Iossi, oceniam na 6! Zapach. Uwielbiam, czuję tu odprężający rozmaryn, jest bardzo ziołowo.
Jak używam? odrobinę pasty rozprowadzam w zagłębieniu wilgotnej dłoni i delikatnie masuję twarz. Zostawiam chwilę na buzi, myję zęby i dopiero papkę zmywam. Wspaniałe właściwości produktu są odwrotnie proporcjonalne do tego jak wygląda umywalka przy zmywaniu pasty... Można by rzec, że produkty na bazie węgla uczą cierpliwości.
Efekty jednak są. Pasta doskonale oczyszcza, nawilża, odsłania miękką, gładką i promienną cerę. Jej właściwości szczególnie doceniłam podczas ostatniej wycieczki do Londynu. Brak chęci na rozbudowaną pielęgnację, smog, kurz, zanieczyszczenia zazwyczaj kończą się u mnie katastrofą po powrocie. Pastę nakładałam każdego wieczora na dłuższą chwilę, dzięki czemu uniknęłam katastrofy na buzi. Egzystencja z tego typu produktem (szklane opakowanie akurat jest minusem jeśli chodzi o wyjazdy) do łatwych nie należy ale warto wziąć pod uwagę taki produkt przy kompletowaniu wyjazdowej kosmetyczki. 
Polecam Wam spróbować ten produkt. Moja ocena (9/10). Kupiłam na ekosmetyki, 13,99 funta)



środa, 1 maja 2019

Triple Hyaluronic Antioxidant Hydration Serum/Allies of Skin.

Triple Hyaluronic Antioxidant Hydration Serum/Allies of Skin.




Allies of Skin moje wielkie kosmetyczne marzenie... Częściowo spełnił je Święty Mikołaj...I tak pod choinką znalazłam dwa produkty marki. 
W skrócie Allies of Skin to wielofunkcyjne, napakowane składnikami aktywnymi produkty mające wspomagać walkę z zagrożeniami jakie niesie ze sobą życie we współczesnym świecie. Mowa tu szczególnie o smogu, zanieczyszczeniach czy stresie. Nicolas Travis, założyciel marki skutecznie połączył w swoich produktach naturę z nowoczesnymi składnikami syntetycznymi. W rezultacie dostajemy wielofunkcyjne kosmetyki  najwyższej jakości, w najbardziej optymalnych stężeniach dla wzmocnienia zestresowanych, problematycznych skór.
Triple Hyaluronic Antioxidant Hydration Serum to zaawansowane skoncentrowane serum, które napełnia skórę wilgocią, ujędrnia, odświeża, rozjaśnia, po prostu upiększa. Wypakowany po brzegi (dosłownie) mnóstwem składników aktywnych. Tu wszystko ma sens i jest skuteczne, bo użyte w wysokich stężeniach przy zachowaniu neutralnego pH (4,3-5,1). Nawilżenie i antyoksydacja na najwyższym poziomie! Składniki tego serum to jest miód, poezja dla mej duszy. Tutaj jest wszystko to, czego cera potrzebuje aby pięknie i młodo wyglądać. Trzy różne formy kwasu hialuronowego (o małej cząsteczce, dużej cząsteczce a także w botanicznej formie) z dodatkiem ekstraktu z truskawki, który zapobiega zapobiega procesowi anty-hialuronidazy (proces,  w którym enzymy w skórze rozkładają kwas hialuroniowy), pozostawiając skórę dłużej nawilżoną. Dalej, dysmutaza nadtlenkowa, wysoce stabilna i po stokroć silniejsza niż inne antyoksydanty. Dotychczas zarezerowana dla garstki produktów. Tutaj w stężeniu aż 2%. Kompleks peptydowy (Palmitoyl Tripeptide-38), który odbudowywuje kalogen, ma zdolność redukowania zmarszczek, niacinamid, regulujący produkcję sebum a także stosowany w profilaktyce przeciwstarzeniowej. I wreszcie ekstrakt fermentacyjny resweratrolu w stężeniu 5%, który ma zbawienny wpływ na procesy zachodzące w komórkach, neutralizuje wolne rodniki, ujędrnia, opóźnia oznaki starzenia.
Serum ma płynną konsystencję. Żadnych barwników, jego kolor wynika z użytych składników. Zapach, kwestia dyskusyjna dominuje tu zapach geranium (w składzie jest olejek z tej rośliny). Mnie się podoba, czuję że jest to zapach natury a nie zabijające mój nos perfumy.
Myślę, że to serum jest naprawdę niesamowite. Początkowo wydawało mi się, że słabo nawilża. Ale to był też początek mojej kuracji antybiotykowej przeciw trądzikowi, cera zachowywała się "dość histerycznie". Po kilku miesiącach stosowania tego produktu widzę dużą różnicę w nawilżeniu mojej cery. Nie jest to też efekt chwilowy, jak to ma często miejsce.  Poza tym moja cera wygląda na jaśniejszą, jędrną, jest pełna blasku. Serum ma doskonałe właściwości nawilżające, rozjaśniające, wzmacniające i ujędrniające. Silne ppetydy, komórki macierzyste zauważalnie poprawiają elastyczność skóry. Moja cera wygląda zdecydowanie lepiej.
To serum wybiega znacznie poza to co oferuje obecnie rynek kosmetyczny. To zaawansowana działająca na wielu płaszczyznach pielęgnacja przyszłości. Zdecydowanie wart swojej ceny. ( do kupienia tu. 30ml/74f). Moja ocena 10/10.