wtorek, 17 października 2017

Maybelline, Instant Anti-Age Rewind Eraser Dark Circles Treatment Concealer/ najlepszy korektor ever!






Nie ma blogerki, vlogerki czy też każdej innej osoby, która nie słyszałaby o tym korektorze. produkt kultowy, wspaniały, internet z reguły pieje z zachwytu nad jego właściwościami. Jakiś czas temu na Instagramie pisałam Was, że produkt w końcu pojawi się w polskich drogeriach. Z tego co widzę tak się stało, akurat w czasie sporej promocji w Rossmannie. Przyznać się kto poszedł po Instant Age Rewind? 
Korektor Maybelline był jednym z pierwszych zakupów po przyjeździe do UK i otrząśnięciu się z szoku, kiedy to nagle na wyciągnięcie ręki mam marki niedostępne w Polsce. Przyznajcie sami, Polska wciąż jest w kosmetycznym tyle. Niestety,  nowości czy limitowane kolekcje wciąż wprowadzane są ze sporym opóźnieniem. Przyglądam się temu z "zewnątrz" i jest to bardzo widoczne. 
Ale o korektorze miało być, no więc kupiłam go w jednej z promocji. Zostawiając w kasie 5 funciaków, miałam wrażenie, jak bym złapała Pana Boga za nogi. I bynajmniej nie trzymałam w rękach produktu selektywnej marki, tylko Maybelline, z którą moje relacje delikatnie mówiąc na obecnym etapie mojego życia bywają z reguły burzliwe. Wydaje mi się, że więkoszość ich produktów skierowana jest jednak do młodszej grupy wiekowej. I kurczę, powiedzieć muszę, że korektor jest na prawdę dobry! Chyba nie zdarzyło mi się nigdy, abym poraz kolejny i kolejny wróciła do tego samego produktu. W tym przypadku tak jest. W moim osobistym rankingu zostawił daleko w tyle na przykład korektor Narsa, który w moim przypadku nie nadaje się do codziennego stosowania.
Niewątpliwie innowacyjna i niespotykana w tego typu produktach jest metoda aplikacji przy pomocy gąbeczki. Zaznaczyć trzeba, że służy ona jedynie do aplikacji a nie równomiernego rozprowadzenia. Tutaj trzeba posiłkować się palcami lub BB. Gąbeczka jest miękka i aplikowanie niem korektora to na prawdę przyjemność. Cały mechanizm skonstruwany jest tak, że produkt da się wydobyć do ostatniej kropli. Wreszcie, nie trzeba wykonywać akrobacji, obliczeń i przemyśleń jak poradzić sobie z korektorem przy końcu, jak to ma miejsce w przypadku tradycyjnych opakowań. 
Korektor ma przyjmnie kremową, nie za rzadką nie za gęstą konsystencję. Rozprowadzając go palcami mam wrażenie nakładania dobrego, drogiego kremu. Pod palcami czuć aksamitne wykończenie. Nie jest tłusto, przytłaczająco i ciężko. Korektor radzi sobie z tuszowaniem pierwszych zmarszczek. Umówmy się, żaden produkt nie ma mocy zakrycia ich w 100%. Z przymrużeniem oka traktujmy wszystkie youtuberki, które nakładają jednorazowo pół opakowania, dołączając do tego odpowiednie oświetlenie,pół kilograma rozświetlacza i zyskując idelane wygładzenie i zakrycie wszystkiego, z oczami włącznie ;D. Korektor Maybelline to jest produkt, którego można używać codziennie, bez obaw o wysuszenie okolicy oczu. Borykam się z tym problemem dość często, kiedy sięgam po kryjace korektory. Cienie stają się mniej widoczne, zmarszczki wygładzone a do tego niezły efekt rozjasnienia okolicy oczu. Czy można oczekiwać czegoś więcej od korektora? Mi to wystarczy, a jeśli dodać do tego, że jest to produkt drogeryjny, to jest prawdziwa bomba. 
Jeśli chodzi o kolory to  kupuję zazwyczaj light, to ładny beżyk z przewagą żółtych tonów, ale nie będzie to kolor dobry dla bardzo jasnych cer. Od jakiegoś czasu w obiegu na angielskim rynku są dwa nowe odcienie, bardzo jasny Fair a także Brightener, który jest ze mną od niedawna, ale jestem nim oczarowana. To piękny różow0-łososiowy kolor, który wspaniale rozjaśnia i otwiera oko. Idealnie sprawdza się po nieprzespanej nocy, czy też teraz jesienią, kiedy cera zaczyna robić się trochę ziemista. Wielka szkoda, że koloru tego nie ma w Polsce, bo podobnych kolorów i efektów próżno szukać wśród drogeryjnych korektorów. W swojej ofercie takie kolory mają marki selektywne Bobbi Brown czy YSL. 

Mówię Wam bierzcie i nie zastanawiajcie się długo!

13 komentarzy:

  1. js mudxr koniecznie kupic ten brightner :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, na pewno Ci się spodoba. Ja mam problem z ta tzw. dolina łez, która niestety się pogłębia ten kolor znacznie poprawia sytuację i moje samopoczucie ;)

      Usuń
  2. Ze Stanów przywiozłam tylko Fair, ale nie używałam chętnie, bo idę w bardzo żółte podkłady, więc jednak się odcinał, a latem był oczywiście za jasny. Masz rację, świetne są i super nawilżają (a może raczej nie wysuszają?). Bardzo porządny produkt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko Fair - miałam na myśli, że nie Brightener ;). W użyciu mam jeszcze Light i Neutralizer. Bardzo jestem ciekawa, jak się ma porównanie Light europejskiego i amerykańskiego. Na swatchach wyglądają podobnie...

      Usuń
    2. Pozostańmy przy wersji, że ten korektor nie przesusza :D
      Nie widziałam na żywo tego Fair, muszę go obadać :)

      Usuń
  3. chcialabym go wyprobowac ale nie wiem czy te kolory mi odpowiadaja ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Light jest dosyć ciemny, dla bardzo jasnych cer się nie nada. Musisz przetestować ;)

      Usuń
  4. tez go bardzo lubię, ale niestety te kolory..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze w Polsce nie ma Fair, nie widziałam go na żywo, jedynie w sieci ale wyglada na jaśniutki:)

      Usuń
  5. Chciałam kupić, ale żaden kolor mi nie pasował niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na szczęście Light odpowiada, a to dlatego ze często sięgam po kropelki samoopalące ;)

      Usuń
  6. Mialam go jakies 2 lata temu z Austrii i bo ja wiem? Jak dla mnie sredniak, zbyt tlusty :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam go kiedyś, całkiem nieźle się sprawdzał :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.