środa, 17 czerwca 2020

Hydrating Cleanser. A.Florence Skincare. Recenzja.





A. Florence Skincare, jedno z moich instagramowych odkryć zeszłego roku. Jej założycielka doskonale wie jak funkcjonuje skóra i jak ważna jest zdrowa bariera naskórkowa. Tina uważa, że piękno i wspaniały wygląda cery zaczyna się od zdrowej bariery naskórkowej. W związku z tym formuły kosmetyków A. Florence Skincare opierają się na składnikach poprawiających wygląd i funkcje skóry. Znajdziecie w nich ceramidy, cholesterol, niacynamid czy najwyższej jakości tłoczone na zimno oleje bogate w kwasy Omega 3 i  6. Nie stosuje się w nich olejków eterycznych ( mogą powodować alergie i tzw. wysypy) czy zapachów. 
Hydrating Gel Cleanser a właściwie to moim zdaniem bardziej balsam niż żel, to delikatny niepieniący się produkt do oczyszczania buzi zarówno rano jak i wieczorem. Dla każdego typu cery, w tym bardzo wrażliwej czy tej z trądzikiem. Oczyszczanie to ważny etap dbania o urodę. Musi jednak odbywać się za pomocą delikatnych środków.  Zasada ta obowiązuje nawet u osób z bardzo tłustą, szybko zanieczyszczającą się cerą. 
Co w nim wyjątowego? Oczywiście skład, w którym każdy jeden składnik jest po coś, nie ma tu nic przypadkowego. To wyważona formuła, która ma oczyszczać bez wywoływania podrażnień, koić, łagodzić, działać regeneracyjnie a także antyoksydacyjnie.  Z pomocą nowoczesnych technologii "wyciąga" to co najlepsze z natury : ekstrakty, oleje, hydrolaty. Mamy tu  estrakt z zielonej herbaty Matcha, ekstrakt z owsa, ekstrakt z chlorelli, hydrolat z neroli, alanotoinę czy panthenol. Cudowna mieszanka, która zachwyci każdy typ cery. Ale szczególnie wdzięczne będą te wrażliwe czy uwrażliwione na skutek różnego rodzaju kuracji. U mnie jest to trądzik. Od prawie roku stosuję tretynoinę. To bardzo skuteczna substancja, ale ma skutki uboczne. Pielęgnacja wymaga ode mnie rozwagi.
Hydrating Cleanser nie zawiera olejków eterycznych ani dodatków syntetycznych zapachów. Jego bardzo delikatny zapach wynika ze składnika użytego w formule, czy hydrolatu z neroli. Jest to woda kwiatowa, która nie zawiera żadnych alergenów. Kocham to podejście! I mam nadzieję, że rynek kosmetyczny w Polsce pójdzie tą drogą.
Hydrating Cleanser działa pod warunkiem, że jest prawidłowo stosowany. Nakładamy go Uwaga: na suchą buzię! , następnie wykonujemy delikatny masaż, zwilżamy palce ciepłą wodą, jeszcze chwilę masujemy i dopiero spłukujemy.  Odradzam nakładać na zwilżoną buzię, poza frustracją, nie zobaczycie żadnych efektów.
Żel delikatnie usuwa zanieczyszczenia, pot, nadmiar sebum. Pozostawia skórę miękką, nawilżoną, ukojoną, odświeżoną. Nie czuję ściągnięcia, moja buzia nie jest zaczerwieniona, nie szczypie. 
Żel jest tak skoncentorany i tak delikatny, że można go zostawić na buzi w formie maski. Nakładamy na buzię, zostawiamy na czas mycia zębów i mamy dodatkowy benefit w postaci porcji nawilżenia i dawki tak uwielbianych przez wszystkich antyoksydantów.
Piszę tego posta, w momencie kiedy żel dobił dna. To jest jeden z tych produków, gdzie denko nie jest mile widziane :). Napewno powtórzę zakupy. ( Kupiłam na stronie firmowej marki tu)



1 komentarz:

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.