GlamGlow, czyli produkty na bazie błota, które serowowano początkowo tylko i wyłącznie gwiazdom Holywood. Z czasem jednak stały się dostępne dla ogółu konsumentów na całym świecie i przyznać trzeba iż to jedne z najgorętszych produktów na rynku.
Po sukcesie maseczek, których jest już kilka mądre głowy w GlamGlow wymyśliły także produkty do oczyszczania cery. Tym samym pokazują one na ile sposobów można użyć błota.
Póki co na polski rynek weszły dwie pianki, niebieska ThirstyCleanse a także biała SuperCleanse dla cer problematycznych. I tę właśnie mam w swoim posiadaniu, bo moja cera to jeden wielki problem: rozszerzone pory, niedoskonałości, nadmierne wydzielanie sebum. Z nimi to właśnie ma wedle zapewnień producenta rozprawić się produkt GlamGlow. Ostateczny werdykt będzie zapewne trudny do wydania, oczyszczanie to bardzo ważny krok w mojej pielęgnacji jednak nie jedyny jaki stosuję aby utrzymać cerę w miarę dobrej kondycji.
Póki co na polski rynek weszły dwie pianki, niebieska ThirstyCleanse a także biała SuperCleanse dla cer problematycznych. I tę właśnie mam w swoim posiadaniu, bo moja cera to jeden wielki problem: rozszerzone pory, niedoskonałości, nadmierne wydzielanie sebum. Z nimi to właśnie ma wedle zapewnień producenta rozprawić się produkt GlamGlow. Ostateczny werdykt będzie zapewne trudny do wydania, oczyszczanie to bardzo ważny krok w mojej pielęgnacji jednak nie jedyny jaki stosuję aby utrzymać cerę w miarę dobrej kondycji.
Cały bajer w tym produkcie polega na tym iż jest to pierwszy na świecie produkt do oczyszczania typu mud-to-foam co znaczy tyle, że w kontakcie z wodą zmienia on konsystencję z błotka na pianę. Oczywiście nie bez znaczenia jest tu wyborny moim zdaniem skład pozbawiony parabenów, siarczanów czy ftalanów. Jego formułę oparto podobnie jak w maseczce na specjalnej śródziemnomorskiej glince o tajemniczo brzmiącej nazwie K17, która ma wspaniałe właściwości detoksykujące. Obok niej znalazł się węgiel bambusowy, bogaty w minerały, ekstrakt z lukrecji, poprawiający koloryt cery czy esktrakt z czarnego kminu wspomaga blask cery. Na deser zostawiłam składniki, które uwielbiam czyli kwas glikolowy i mlekowy. Całość przyznać trzeba to miód na me uszy.
Wszystko co należy zrobić aby użyć tegoż produktu to wycisnąć ( u mnie dwie pompki) , zaaplikować na suchą buzię a następnie zmoczyć dłonie, wykonać lekki masaż i spłukać. W tym czasie zmieni on konsystencję z miękkiego błota w pianę, dzięki czemu możemy dokładnie ją umyć. Przy czym zauważyć trzeba iż piana ta przypomina raczej tę ze spienionego mydła, nie jest jakoś specjalnie puszysta.
Podobnie jak w przypadku maseczki Super-Mud Cleraning Treatment mamy tu do czynienia z mentolowym zapachem. Mój nos jest z niego zadowolony, jednakże nie każdy może odnosić podobne wrażenia. Więc uprzedzam- jest intensywnie.
Po użyciu tegoż produktu mam pewność, że moja cera jest doskonale oczyszczona a tym samym gotowa na przyjęcie dalszej pielęgnacji. Kurz, resztki makijażu, sebum nagromadzone w ciągu dnia znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odsłaniając jaśniejszą aż szklistą i matową cerę. Przy dłuższym stosowaniu zauważyłam wyraźną redukcję rozszerzonych porów i szybsze gojenie niespodzianek. Produkt ma jednak jedną wadę prócz ceny ( 149zł/150g) a mianowicie przesusza cerę. Wymaga solidnego nawilżenia, w przeciwnym razie odczuwam ogromny dyskomfort. Z tego też powodu używam, go tylko raz dziennie, zawsze wieczorem.
Mentolowy zapach to nie dla mnie. ..
OdpowiedzUsuń_____________
Pozdrawiam
MARCELKA FASHION and LIFESTYLE BLOG
♡♥♡♥
Ja za to jestem prawdziwą fanką takich zapachów:)
UsuńWow podoba mi się :) Lubię takie dziwaczne oraz innowacyjne kosmetyki, więc w przyszłości mam ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńSpróbuj jej koniecznie. Nie powiem mam chętkę na pomarańczową maskę GlamGlow dostępną na amerykańskiej stronie Sephory, ciekawe kiedy dotrze do nas:)
UsuńPrzeczytałam z zainteresowaniem i mam ochotę dzisiaj sprawdzić czy u mnie też tak się sprawdzi. Dostałam ostatnio próbki tych pianek do mycia, więc się z nimi zapoznam. Uwielbiam białą maskę GlamGlow więc pewnie piankę też polubię.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zatem Twoich odczuć na temat tego produktu, być może próbka skłoni |Cię do zakupu pełnego wymiaru :)
UsuńTa wersja dla mojej suchej skóry odpada, a po bardzo słabej przygodzie z nawilżającą wersją maski GlamGlow na więcej z tej linii nie mam ochoty:)
OdpowiedzUsuńmam białą i niebieską i najchętniej oczyściłabym się w nich cała ;) zwłaszcza dziś :P
OdpowiedzUsuńKusi mnie bardzo, maskę uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńU mnie czar Glamglow prysł po nieudanej przygodzie z niebieską maską, która przeciętnie nawilżała.
OdpowiedzUsuń