poniedziałek, 22 maja 2017

Ambient Lighting Powder/ Hourglass









Jeżeli miałyście okazję słyszeć o marce Hourglass, prawie na pewno było to w kontekście pudru Ambient Lighting Powder. YouTube i blogosfera od lat pieje z zachwytu na jego temat, jak to cudownie zmiękcza, rozświetla, daje piękne glow. Mówiąc krótko-produkt magia!
Naczytałam się, naoglądałam mnóstwo opinii, mimo to długo nosiłam się z zamiarem zakupu pudru wykańczającego. Ciągle w głowie miałam Meteoryty, które u mnie nie dają efektu wow. No ale, w końcu przyszedł ten moment, że zdecydowałam się na zakup pudru  w odcieniu Ethereal Light. No i mam co chciałam! Dziś opowiem Wam już tak zupełnie na chłodno co myślę o tejże gwieździe. Mam go jakieś 4 miesiące, okazji by przetestować go porządnie było wiele.
Na pierwszy rzut okiem, puder wygląda dość przeciętnie. Ani plastikowe opakowanie ani szata graficzna ani zapach a raczej jego brak nie wprawiają mnie w zachwyt. No wizualnie Metoryty to nie są. 
Co poza tym dostajemy? Fajnie drobno zmielony, niezwykle przyjemny, jedwabisty puder... z drobinkami. No jak Boga kocham, cały internet ich nie widzi, ja je mam i widzę. Oczywiście początkowo, zastanawiałam się skąd one, bo przecież nie od pudru... Winowajców miałam różnych, krem, podkład a może i nawet tonik. Faktem jest, że nie jest to jakieś ordynarny brokat, ale jest on widoczny, szczególnie w słońcu. Świadomość, że puder ma drobinki trochę mnie przyznaję wkurza. Pudru używam tuż po nałożeniu podkładu.  Cera rzeczywiście robi się rozświetlona,  zmiękczona. Pięknie wygląda w słońcu, w kamerze. Efekt optycznego wygładzenia rzeczywiście jest widoczny. 
Efekt jednak na mojej normalnej skórze z lekko ale to naprawdę lekko świecącą się strefą T trwa bardzo krótko. Dosyć szybko jakoś tak nienaturalnie zaczynam się błyszczeć. Skóra mieszana lub tłusta, będzie potrzebowała solidnego matu, ale generalnie to odradzałabym go po prostu takim typom.  Puder kompletnie nie nadaje się do robienia poprawek, a z tą myślą go kupiłam.
Mój kolor,  niby transparentny, potrafi bielić, żałuję, że nie wzięłam innego odcienia.
Puder jest na pewno ciekawy, ładnie leży w rękach. Miarą, że sięgamy po coś luksusowego jest oczywiście cena. Po podwyżkach obecnie kosztuje całe 40 funtów. I szczerze, to warto te pieniądze spożytkować na coś innego, dobrą książkę czy dobry obiad w miłym towarzystwie :)

Jestem ciekawa, jakie jest Wasze zdanie odnośnie tego pudru a może Wasze serca skradły Meteortyty :)

Ściskam. Iwona

23 komentarze:

  1. nie mam :) ale jakos nie specjalnie mie ciagnie do tego gagatka na razie :) ale moze kiedys?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mimo kompletnej ignorancji co do błysku, miałam wielka ochotę na ten puder. Brakowało mi czegoś do postawienia kropki nad i w moim makijażu. Niestety ten fajny efekt szybko znika, jestem zawiedziona ;)

      Usuń
  2. Mam go w odcieniu Diffused Light, wiedziałam wlaśnie, że ten Ethereal może trochę rozjaśniać/bielić, więc nawet na niego nie patrzyłam :) U mnie Diffused daje fajny efekt rozświetlonej skóry na długo. Utrwala makijaż też całkiem nieźle. Ogólnie jestem zadowolona i odkupiłabym, bo nie mam się do czego przyczepić (ale też mam inną cerę) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, żałuję ze nie wzięłam tego odcienia co Ty masz, może efekt byłby lepszy. Super, ze Ci się sprawdza ;)

      Usuń
  3. ja uwielbiam rozświetlające pudry, post bardzo pomocny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po latach borykania się z tłusta cera, mimo poprawy tego stanu rzeczy, nadal do rozświetlania podchodzę z rezerwą;)

      Usuń
  4. A widzisz. Miałam go na wyciągnięcie ręki w trakcie majówki w Nowym Jorku, wiedziałam, że cała blogosfera zachwyca się nim od lat, pomacałam i... jednak nie kupiłam. Akurat w Sephorze zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, szczególnie idealna faktura, coś cudownego. No i oczywiście nie widziałam żadnych drobinek w sklepowym świetle. Trochę w Polsce żałowałam, że go nie wzięłam, ale po Twojej recenzji już mi lepiej :D. Mam mieszaną cerę, na co dzień wcale nie palę się do rozświetlania. To był właśnie powód, dla którego nie zdecydowałam się na zakup. Dzięki za potwierdzenie, że dobrze zrobiłam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na początku też nie widziałam tych drobinek, dopiero w słońcu je dojrzałam ;D
      Wydaje, mi się ze dobrze zrobiłaś ze go nie nabyłaś ;)

      Usuń
  5. Ja mam wersję Strobe Light w odcieniu Incandescent i absolutnie nie wyobrażam sobie nałożenia tego na całą twarz, chociaż w gruncie rzeczy ta wersja pudru służy do konturowania. Kolor jest ładny, delikatnie różowawy, ale ma sporo drobinek, które podkreślają każdą nierówność skóry. Generalnie efekt jest ładny, ale nie powalający. To takie coś pomiędzy rozświetlaczem a meteorytami, któremu nie do końca potrafię znaleźć zastosowanie w moim makijażu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak wymyślać produkt do konturowania z drobinkami :D. Mam ochotę jeszcze na róże, ale z nimi podobno jest tak ze zależy jak się trafi, niektóre maja więcej rozświwtlacza niż koloru ;). Dzięki za opinię :)

      Usuń
  6. Ciekawy wpis, bardzo lubię takie rozświetlające pudry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puder zdecydowanie jest dla osób lubiących rozświetlenie ;)

      Usuń
  7. Szczerze mówiąc nie znam ani marki, ani produktu ale wygląda ciekawie.

    Obserwuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marka trochę mniej znana w Polsce, zapewne ze względu na brak dostępności. Pojawia się na Allegro, ale ceny mocno przesadzone ;)

      Usuń
  8. Chciałam bardzo, ale jednak nie dla mnie on....

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja markę Hourglass znam tylko z blogów, sama nic nie miałam. Może i nie są to Meteoryty, ale na zdjęciach opakowanie wygląda bardzo ładnie i bogato :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Człowiek się wkurza jak tak wszyscy pieją z zachwytu, a faktycznie to nie jest takie cudo, co?
    Ostatnio kupiłam peeling MDM, też wszyscy pieją ;P No i słuchaj, jego zapach to fenomen, lepszego nie znam, ale co z tego jak peeling średnio trzyma się ciała, a drobiny cukru rozpuszczają się w mig?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, ze ja ten peeling miałam jak tylko się pojawił w ofercie i jeśli chodzi o konsystencje to było okej. Z tymi cukrowymi peelingami to jest tak, ze lepiej nakładać na sucha skore, choć ja go na mokra tez nakładałam. Kupię kiedyś go ponownie, zobaczę czy jest jakaś różnica ;)

      Usuń
  11. Ja akurat w tym produkcie jestem zakochana, natomiast nie rozumiem fenomenu Meteorytów. Miałam oba produkty i według mnie Hourglass jest o wiele lepszy. Byłam z niego na tyle zadowolona, że kupiłam kolejny. Brak zapachu to akurat dla mnie zaleta, tak samo jak drobinki (chociaż nie wydają mi się nachalne) oraz poręczne opakowanie. Moja mieszana cera też go bardzo polubiła :D Jak widać co osoba, to inna opinia, ale znalazłam jedną prawidłowość: albo się lubi Meteoryty albo Hourglass.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.