czwartek, 2 listopada 2017

Najlepszy krem z filtrem/Survival 30. NIOD

Świadoma jestem konsekwencji i zagrożeń jakie niesie za sobą nie stosowanie odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej przez cały rok. Promienie UVA odpowiedzialne za szybsze starzenie się skóry, plamy a także choroby nowotworowe są niebezpieczne przez cały rok, bo ich natężenie jest ciągle tak samo wysokie. Pamiętajcie szkody, wywołane przez promienie UVA są o wiele bardziej dotkliwe niż promieniowanie UVB. UVA wnikają w głąb skóry, penetrują i uszkadzają komórki nie powodując bólu, czy innego dyskomfortu. Dobrego, tak zwanego miejskiego filtra szukałam od wielu lat. Większość jakie testowałam, to apteczne produkty, które cechuje zazwyczaj ciężka, tłusta kosnystencja, lepkość, często nie współgrają z nakładanym na nie makijażem. Twarz zaczyna szybko się błyszczeć i równie szybko zapychać, powodując powstawanie zaskóników czy innych niespodzianek. To są produkty na gorące wakacje w tropikach, nie na codzień. 
NIOD to marka wchodząca w skład większej całości, skupiająca między innymi The Ordinary czy Hylamide. Jakiś czas temu wprowadziła produkty z filtrami. Muszę powiedzieć, że z dość mocnym zainteresowaniem czekałam na pierwsze wrażenia odnośnie nich. Szybko sieć, zaczęła pozytywnie o nich pisać. Złożyłam więc zamówienie i grzecznie poczekałam aż produkt do mnie dojdzie (niestety popyt jak zwykle przewyższył podaż i nim ja dostałam filtr minęło dobre 3 tygodnie). 
Filtr Survival 30 jest ze mną od ponad dwóch miesięcy i chyba powinnam zaśpiewać "czekałam na Ciebie tyle lat...". Dla mnie to jest produkt doskonały! Nie kosztuje mało, bo za buteleczkę 30 ml trzeba zapłacić 25 funtów (około 120zł) ale jak pomyślę, ile przez ostatnich kilka lat wydałam pieniędzy, na produkty, które mi nie pasowały, to nie żałuję wcale. Czekam jeszcze na filtry The Ordinary, obawiam się jednak, że nie będą to tak zaawansowane produkty jak NIOD, który stawia na innowacyjność i skuteczność. Preparaty NiOD Survival to nie tylko ochrona przed promieniami UVA i UVB, ale także tak ważna szczególnie w kontekście zanieczyczeń powietrza, które w Polsce przekraczają wszystkie możliwe normy, ochrona przed smogiem, stresem, działaniem wolnych rodników, których mamy w nadmiarze, podczerwieni i niebieskiego światła.  Wydaje mi się, że rynek kosmetyków drogeryjnych z filtrem dotychczas nie oferował tak szerokiej ochrony przed tak wieloma czynnikami. 
Preparaty NIOD oferują ochronę na trzech poziomach : Survival 10, Survival 20, Survival 30. W skład kolekcji wchodzi jeszcze Survival O, przeznaczony do użytku wieczornego, chroniący przed światłem pochodzącym z technologii (komuterów, telewizorów czy telefonów). Survival O może być także użwany w ciągu dnia, z innymi preparatami przeciwsłonecznymi, które nie mają ochrony przed promieniami UVA. 
Pewnie te wszystkie technologie i zapewnienia nie zrobiłyby na mnie wrażenia, gdyby produkt kiepsko zachowywał się na skórze. Jest jednak idealnie! Preparat ma lekką, szybko wchłaniającą się formułę opartą na filtrach mineralnych (tlenku cynku i dwutlenku tytanu) zamkniętych  w elastycznych, niekomedogennych silikonach. To te innowacyjne silikony mają decydujące znaczenie w wysokiej skuteczności preparatów Survial. Prócz nich w składzie znalazła się także luteina, wyjątkowy antyoksydant, chroniący przed niebieskimi promieniami a także wpływająca na poprawę elastyczności skóry, kompleks probiotyków, algi mikronizowane, tworzące barierę przed wpływem zanieczyszczeń środowiska i smogiem a także frakcjonowana melanina (ochrona przed światłem widzialnym  wysokiej energii, emitowanym przez monitory LCD czy oświetlenie LED). 
Dla siebie wybrałam produkt z najwyższą ochroną, czyli Survival 30. Na produkt z fitrem nakładam zazwyczaj makijaż, przy niższym wskaźniku miałabym obawy, że ochrona jednak nie jest wystarczająca, bo nie zawsze mam możliwość reaplikacji produktu. W sieci pojawiło się wiele zapytań, dlaczego nie ma w ofercie preparatu z filtrem 50 czy 60. Jak przekonuje NIOD różnica  między faktorem 30 a 50 wynosi zaledwie 1 procent, tak więc nie miałoby to sensu. Preperat Survival 30 nałożony w odpowiedniej ilości ( jedna pełna pipetka na twarz i szyję) stanowi pełną ochronę przed wszystkimi rodzajami szkodliwych promieni. 
Preparat jak możecie zauważyć ma buteleczce lekko beżowy kolor, ale jak podkreśla producent, nie są to pigmenty, stosowane przez wielu producentów, w celu zmniejszenia efektu bielenia skóry w przypadku filtrów mineralnych. Zabarwienie to wynika z użytych technologii, luteiny i melaniny. Preparat na buzi nie daje żadengo koloru, tuż po aplikacji buzia wygląda na lekko zabieloną ale po kilku minutach wraz z wchłonięciem się preparatu w skórę efekt ten znika. Buzia jest wygładzona, zmatowiona koloryt wyrównany. Preparat na skórze zachowuje się jak najlepsza baza.Nie wchodzi w zmarszczki, świetnie wygląda w okolicy pod oczami.  Czasem zastanawiam, czy to na pewno filtr :). Nakładam go zazwyczaj na serum antyoksydacyjne. Makijaż z bazą w postaci tego filtra trzyma się cały dzień, buzia nie świeci się wcale ( makijaż nakładam o 7 zmywam około 20). Survival 30 nie powoduje u mnie u mnie dodatkowych niespodzianek. Pamiętam jednak, że preparaty z filtrem potrzebują dokładnego, dwuetapowego oczyszczenia, często nakładam też preparat złuszczający (na przykład tonik z kwasem glikolowym THe Ordinary). 
Nie testowałam produktu w upalne lato, bo takiego w Kornwalii nie ma. Preparat bardzo dobrze radził sobie w temperaturach poniżej 25 stopni, świetnie radzi sobie i teraz. Na codzień stosuję sporo produktów z kwasami, retinolem a te wymagają ochrony przeciwsłonecznej w ciągu dnia. Nie nabawiłam się żadnych przebarwień, plam czy innych uszkodzeń. 
Dla mnie to jest produkt bez wad, nie czepiam się nawet trochę nieudanego dozowania. Mleczko potrafi oblepiać pipetkę, rozlewać się po szyjce. Dozowanie w postaci pipetki ma jeden niewątpliwy plus, pozwala na precyzyjną aplikację (jedna pompka to wystarczająca ilość, która zapewni skuteczną ochronę). Przyznam, że zawsze miałam problem z odmierzeniem odpowiedniej ilości produktu.

Polecam!

Ściskam. Iwona
 

6 komentarzy:

  1. brzmi idealnie.
    ja na codzień filtrów nie stosuje, jedynie korzystam z tego co zawiera mój krem na dzień czy podkład...
    z chęcią wypróbuję ten produkt, ale bliżej lata, jak będę szukać kremu z filtrami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zużyję Clochee to sobie sprawię ;)
    P.S. Cudne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawiłam sobie trzydziestkę, jestem bardzo ciekawa jak się u mnie spisze :)
    A! Szepniesz mi coś o Sanskrit Saponins? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej dziewczyny. Posiadam ten filtr w wersji już z praktyczną pompką. Zamówiłam go w kwietniu br., niestety, moja skóra się z nim nie polubiła. Faktycznie ma bardzo lekką konsystencję, nie bieli,jednak dla mnie ta formuła jest zbyt matująca. Jeśli któraś z Was byłaby chętna wypróbowaniem, to chętnie odsprzedam swój egzemplarz (użyty 4-5 razy). Kontakt do mnie: nina.bujnowicz@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie zaczęłam go stosować. Jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.